ROZDZIAŁ 2

4.2K 217 12
                                    

Rozdział dedykuję Snickersgirl

Siedziałam w swoim pokoju w Malfoy Manor. Bywałam tu tak często, że jeden z pokoi gościnnych stał się moim własnym. Ściany w nim były białe, a podłoga była wyłożona z ciemnego drewna. Na przeciwko ciemnych drzwi, pod ścianą stało moje ogromne łóżko z czarną pościelą. Po lewej stronie łóżka, na ścianie wisiały dwa okna, a pomiędzy nimi stało niewielkie biurko. Na przeciw niego stała duża, zdobiona szafa z lustrem. Ubrałam się w prostą czarną sukienkę z koronką na górze, a jakiś skrzat zawołał mnie na śniadanie. To był chyba Zgredek, nigdy nie miałam głowy do imion. Dziś był cudowny dzień. Idealny wręcz, na mały wypad na Pokątną. Byłam bardzo podekscytowana tą wycieczką. Całe wieki temu gdzieś wychodziłam. Ojciec i śmierciożercy ( którzy i tak nie mają, a raczej nie mogą mieć własnego zdania ) upierają się, że takie wyjścia są dla mnie '' zbyt niebezpieczne '', a szczególnie z '' takimi okolicznościami '' i mieli niestety racje. Zaraz po śniadaniu, które dłużyło mi się niemiłosiernie, siecią Fiuu udaliśmy się do Dziurawego Kotła, a z Dziurawego Kotła ( w końcu ! ) na zatłoczoną ulicę Pokątną. Lucjusz poszedł załatwiać coś na Nokturnie, a ja, Narcyza i Szczurek - jak potocznie mówię na Draco, rozeszliśmy się po Pokątnej; Narcyza poszła po książki, a my do ,, Madam Malkin - szaty na wszystkie okazje ''.

- Jak tam, Szczurku ? - zagadnęłam, kiedy czekaliśmy na swoje szaty. - Jak myślisz, gdzie trafisz ?
- Oczywiście, że do Slytherin'u. - Draco wyprostował się dumnie i wysunął arogancko brodę.
- Taak... marzyć zawsze można. - uśmiechnęłam się pobłażliwie i chyba Szczurek chciał mi coś powiedzieć, ale zagłuszyła go Madame Malkin, która zaczęła prowadzić głośną konwersacje z jakimś nieśmiałym chłopcem. Kobieta miała to do siebie, że zawsze mówiła bardzo głośno i wyraźnie, ale była też zawsze serdeczna i przez to, mimo wszystko, każdy lubił z nią rozmawiać. Madame Malkin zniknęła na zapleczu, a chłopiec spojrzał na nas. I nagle napotkałam te szmaragdowe oczy, oczy koloru morderczego zaklęcia... były cudowne, hipnotyzujące. I właściwie to one zmusiły mnie do reakcji.
- Cześć, jestem Delphi. - przedstawiłam się wyciągając w jego stronę dłoń. - Delphi Riddle .
- Cześć. - odparł chłopiec ściskając moją dłoń. - Harry Potter.
I może nie dałam tego po sobie poznać na zewnątrz, ale w środku coś we mnie się obudziło. Draco wydał z siebie dziwny, przytłumiony dźwięk, ale doskonale go rozumiałam. Ciemna i Jasna Strona spotkały się w niepozornie prostym geście. Chłopiec chyba nie rozumiał tego, co właśnie się działo, jak ... osobliwie.
- Ten Harry Potter ? - zakwestionowałam - Wybacz mi ciekawość, ale ta blizna. - wskazałam wzrokiem na czoło chłopca i powróciłam do jego oszałamiających oczu.
- Ach, tak. - westchnął chłopiec i odgarnął grzywkę. - Ale nie powiem ci o niej dużo.
- Czemu ? - zapytałam się nadal wpatrzona w bliznę w kształcie błyskawicy.
- Dopiero wczoraj sam dowiedziałem się o tym świecie.
Otworzyłam usta, by odpowiedzieć coś Złotemu Chłopcu, ale nagle naszą uwagę przykuło pukanie w szybę. Odwróciłam się w stronę dźwięku i zobaczyłam jakiegoś zarośniętego olbrzyma, który trzymał ... lody? Po co on puka w tą szybę? A tak w ogóle to z kim tu przyszedł Chłopiec, który przeżył ? Nie zdążyłam jednak nic powiedzieć, bo czystokrwisty pierwiastek Malfoy'a nie był w stanie dłużej milczeć:
- Widzicie tego pajaca ?! - roześmiał się Malfoy.
- Hagrid nie jest pajacem ! - warknął obronnie Potter - Jest moim przyjacielem.
To stwierdzenie jeszcze bardziej rozbawiło Draco, z nieznanych nam powodów. Ale ja byłam bardziej zajęta analizowaniem chłopca. Kiedy mówił o sobie; był skromny i nawet nie reagował na szyderstwa czy docinki, jednak, gdy atakowało się jego przyjaciół, w tym przypadku olbrzyma, stawał się pyskaty i odważny. Dość ciekawe...
- Tu nie wystarczy być twoim przyjacielem, by nie być pajacem. - odparłam zgryźliwie, żeby stwierdzić, czy na pewno mam w tym przypadku racje musiałam trochę po prowokować Potter'a i sprawdzić jak zareaguje.
- Och , zamknij się ! - fuknął zirytowany chłopiec. - Za kogo wy się uważacie, co?! - zapytał, a następnie dodał sucho: - Księżniczka i książę z kartonowego zamku?
Ku irytacji Potter'a roześmiałam się melodyjnym śmiechem, który wywołał wzdrygnięcie u chłopców.
- Nawet nie wiesz, jak blisko prawdy byłeś. - odparłam arogancko - To jest Draco Malfoy syn wysoko cenionego i bogatego polityka, a ja ... jestem Riddle.
- Nic mi nie mówi twoje nazwisko. - stwierdził dobitnie Złoty Chłopiec i znowu nie dane mi było odpowiedzieć, ponieważ Madame Malkin przyniosła szaty Potter'a i chłopiec zdenerwowany na nas wyszedł ze sklepu. Szturchnęłam nadal śmiejącego się Malfoy'a.
- On jeszcze nie wie. - stwierdził Szczurek uspokajając się powoli .
- Niedługo się dowie. - odparłam i odebrałam swoje szaty od Madame Malkin.

Wychodząc ze sklepu miałam nadzieje jeszcze dzisiaj spotkać chłopca, ale mi się nie udało. Draco przedstawił mnie, mało szczegółowo, paru swoim przyjaciołom, którzy dogryzali mi, ale nie pozwoliłam Szczurkowi wyjawiać im prawdy... na razie. Chciałam sama zasłużyć na szacunek zanim te małe, niewinne dzieci zamienią się w kolejnych lizusów. Następnym punktem w planie był zakup różdżki. Oczywiście dla Draco. Ja już swoją różdżkę mam. Załatwił mi ją Lucjusz, kiedy skończyłam dziesięć lat. Był to cis, dziesięć cali z włóknem ze smoczego serca, odpowiednio giętka i stworzona do potężnej magii. Weszliśmy do sklepu razem z Narcyzą, Lucjusza nadal nie było. Pan Olivander nie musiał długo męczyć się ze Szczurkiem. Szybko dobrał mu różdżkę dziesięcio calową z głogu i włosem jednorożca. O ile dobrze kojarzę, a raczej tak, różdżka z rdzeniem z włosu jednorożca jest słaba, ale zawsze lojalna w stosunku do właściciela i tylko do właściciela. Wyszliśmy ze sklepu po drodze spotykając najstarszego Malfoy'a. Kupiliśmy jeszcze parę potrzebnych przyborów: pióra, pergamin, atrament itp., a następnie ruszyliśmy w stronę wyjścia. Doszliśmy do Dziurawego Kotła. Lucjusz wszedł jako pierwszy i zniknął w szmaragdowych płomieniach. Poszłam w jego ślady nabierając garść proszku Fiuu i ostatni raz rozejrzałam się po pełnym życia, tajemniczym pubie.

- Malfoy Manor ! - wykrzyknęłam rzucając proszek do kominka i zanim zniknęłam w płomieniach dostrzegłam jeszcze te oszałamiające szmaragdowe oczy, które wpatrzone były we mnie.

Świetlik w mroku - Córka Czarnego PanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz