Minęły dwa tygodnie podczas, których panował względny spokój. Moim zdaniem była to cisza przed burzą i osobiście nie mogłam już się tej burzy doczekać. Jednak nic nie zapowiadało tego, że ma się coś zdarzyć, a narazie ja sama też nie chciałam nic wywoływać - miałam inne rzeczy na głowie.
Lekcje były interesujące, ale szalenie łatwe, a przynajmniej dlamnie. Byłam najlepszą uczennicą na roku. Jakaś tam Grenger podobno byłazaraz za mną jeśli chodzi o wiedzę. Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam niemal zemdlałam ze śmiechu. Jak ta mała Gryfonka mogła wyprzedzić całą resztę Krukonów i Ślizgonów? No wiecie: mądrych i ambitnych? Co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło to fakt, że mała dziewczynka była zarozumiała i zdobyła sobie śliczny przydomek ,,panny Wiem-to-wszystko''. Ale, oprócz nauki i zdobywania punktów oraz cichego zbierania poparcia, bacznie przyglądałam się innym ważnym Ślizgonom, a w szczególności Amadeus'owi Burke. Chłopiec był ambitny i pewny siebie. Był najlepszym uczniem wszkole, a do tego strasznie działał mi na nerwy. Starałam się, jak zawsze radziła ciocia Bella, znaleźć jego słaby punkt, ale on takich nie miał albo przynajmniej je bardzo dobrze krył. Ale w sumie nikt nie jest idealny, więc z cierpliwością czekałam w cieniu i obserwowałam. W weekendy zaraz po lekcjach latania chodziłam do tzw. Pokoju Życzeń, żeby poćwiczyć w spokojuróżne zaklęcia. O tym miejscu dowiedziałam się od ojca. Podobno tylko nieliczni wiedzieli o tym pokoju. Mogłam, więc w spokoju potrenować. Wracałam właśnie z takiego treningu. Niedługo zaczynała się cisza nocna, więc byłam bardzo zdziwiona, gdy usłyszałam głosy jakiś uczniów.
- Idźcie szybciej, bo nas ktoś przyłapie. - powiedział jakiś dziewczęcygłos.
- Gdybyś tak długo w tej bibliotece nie siedziała to nie mielibyśmy tego problemu! - odpowiedział głos męski.
- Cicho ... - mruknął inny męski głos i nagle trzy postacie wyłoniły się zza rogu. Był to Harry Potter i jego kompani.
- No witam, witam ... - mruknęłam wchodząc im w drogę, gdy chcieli mnie wyminąć.
- Riddle ... - syknął czarnowłosy Gryfon.
- Potter ... jakie miłe spotkanie ...
- Co tu robisz ? - warknął rudzielec.
- Jestem, stoję, rozmawiam z idiotami ... nic co jest karalne. - odparłam nonszalancko. - A wy ? Czego szukaliście w bibliotece? - zapytałam miłym głosem elegancko odgarniając włosy za uszy.
- Nic co powinno cię obchodzić. - fuknęła dziewczynka i złapała chłopców popychając ich w stronę wierzy Gryffindor'u. Odprowadziłam ich wzrokiem do pierwszego zakrętu po czym sama ruszyłam w drogę.
Ciekawe czego szukali po nocy w bibliotece? Chociaż po pannieWiem-to-wszystko mogę się spodziewać wszystkiego.Wkroczyłam do Pokoju Wspólnego kompletnie pewna, że wszyscy już śpią, myliłam się. Na fotelach przy kominku siedział Burke z grupką innychstarszych Ślizgonów. Rozmawiali o czymś szeptem. Mimowolnie napięłam się wśrodku gotowa do walki, ale na zewnątrz nie zmieniłam swojej postawy. Zwolniłam na sekundę przy wejściu, by inni mogli zorientować się jaką mam aurę, a następnie nie zwracając uwagi na starszych Ślizgonów ruszyłam wstronę dormitoriów.
- Riddle. - zawołał mnie Amadeus.
Zatrzymałam się, ale nadal stałam tyłem do zgromadzonych Ślizgonów. Wręcz czułam ich spojrzenia na sobie. Powoli odwróciłam się do króla Slytherin'u napotykając jego wzrok. Był szyderczy i wyzywający. Odwzajemniłam jegospojrzenie wzmacniając tarcze oklumencyjne. Co tu robić? Jak się zachować?Nie mogę był całkowicie podłóg niemu uległa, ale też nie mogę wszczynać walki. Ich była przewaga liczebna, a nawet jeśli Amadeus nie pozwoliłby się im wtrącać to sam Ślizgon jest geniuszem i na pewno nie zyskał swojąpozycje za śliczne oczy i parę znajomości.
- Burke. - warknęłam.
Moje serce na chwile stanęło, ciałem zawładnął zbyt ludzki niepokój, ale to trwało tylko chwilę, bo zdążyłam się opanować. Nie spuszczałam wzroku z Amadeus'a. Nic więcej się jednak nie stało, więc po prostu zerwałam kontaktwzrokowy i odeszłam w stronę swojego dormitorium. Weszłam do środka i omiotłam wzrokiem cały pokój. Dziewczyny już przebrane siedziały na swoich łóżkach, ale były kompletnie rozbudzone i debatowały o czymś po cichu. Kiedy mnie dostrzegły zaraz przerwały rozmowę. To się zaczyna robić podejrzane. Na początek Potter i jego przyjaciele szukają czegoś do późna w bibliotece, Burke i jego Ślizgoni debatują o czymś szeptem w Pokoju Wspólnym, a teraz dziewczyny urywają swoją cichą rozmowę, ponieważ ja weszłam. Normalnie po prostu rozmawiałyby dalej lub się podlizywały. Ich reakcja była nowa, dlatego to co się stało też musiało być nowe. Oczywiście mógł być to tylko dziwny zbieg okoliczności, ale coś w to wątpię.
- Co się stało? - zapytałam marszcząc brwi. Żadna nie odpowiedziała. Zazwyczaj po prostu zaczynają mówić na raz i wygrywa najgłośniejsza. Za to teraz nie chce mówić żadna. - Daphne. - spojrzałam na blondynkę, która spięła się nieznacznie.
- Nic ważnego ... na prawdę ... to po prostu plotki ... - zaczęła wywołana,nie wyjaśniając kompletnie nic.
- Mimo to chcę wiedzieć. - skrzyżowałam ręce na piersi przyszpilającwzrokiem Ślizgonkę.
- To dwie najnowsze plotki ... jedna mówi o kradzieży w Gringot'cie, o której nie wiemy nic więcej niż to co pisze w Proroku, a druga ... -dziewczynka wzięła głębszy oddech. - Amadeus Burke wygonił nas z Pokoju Wspólnego około dwie godziny przed ciszą nocną i ... ale to nie jest potwierdzone ... planuje po zakończeniu nauki dołączyć do Czarnego Pana, ale na początek ustalił sobie inny cel ... - po czole dziewczynki spłynęły stróżki potu i Daphne zamilkła na chwilę. Nie wiedziałam po co te nerwy i ta cała szopka, ale to musiało być coś dużego.
- Jaki cel ? - zapytałam dość spokojnie.
- Zniszczyć ciebie ... no złamać i sprawić byś była mu posłuszna ... -wytłumaczyła Ślizgonka.
Burke chce mnie złamać, a następnie przystąpić do armii ojca. No pięknie.Moje usta wykrzywił szeroki uśmiech. Ta sytuacja to istny paradoks. A po zatym to świetna okazja do zabawy. Muszę tylko poczekać, aż Amadeus zacznie wprowadzać swój plan w życie, a następnie go pokonać. Ale nie tak normalnie, prosto. To musi być spektakularne i publiczne. Gdyby mi się udało zyskałabym sobie więcej poparcia i szacunku, i pomogłoby mi to zawładnąć Slytherin'em, a jak zbuduję już swoje imperium w domu węża zdobędę szacunek innych domów i pokonam Potter'a na tyle, że gdy stanie do pojedynku z ojcem nie będzie w stanie go pokonać. Nie żebym sądziła, że wogóle to małe dziecko ma jakieś szanse.
- Chcę być informowana o wszystkich krokach Burke'a w realizacji jegoplanu. - rozkazałam i poszłam się przebrać, a z mojej twarzy nie znikał uśmiech.
Nie wiem, jak jeszcze zachęcić was do komentowania, wię może napiszcie w komentarzach, co, wedłóg was, zrobi Burke lub czego Złote Trio szukało w bibliotece? Pozdrawiam.
CZYTASZ
Świetlik w mroku - Córka Czarnego Pana
FanfictionDelphi Riddle, ktoś bardzo ważny, córka Czarnego Pana, która rozpoczyna swój pierwszy rok nauki w Hogwarcie. Harry Potter, ktoś bardzo ważny, Chłopiec, który przeżył rozpoczynający swój pierwszy rok nauki w Hogwarcie. Oboje z różnych światów i ża...