Sherlock
- Brawo. - powiedziałem krótko.
W sumie to nie było nic wielkiego, lecz i tak byłem pod wrażeniem. Przydałaby się w branży detektywa. Na pewno byłaby lepsza od Johna, chociaż nie jestem pewien, czy zastąpi go w robieniu tak pysznej herbaty.- Dziękuję. - cicho się odezwała.
Staliśmy w ciszy wpatrując się w siebie nawzajem. Miała coś wyjątkowego, jedynego... Ehh Sherlock skup się! To jest twój wróg! Ona zabiera ci Johna! No właśnie... te kroki na schodach... To Watson.
- O! Widzę, że już się poznaliście. Wspaniale! - powiedzial John. - Betty może skoczymy do kawiarni? - zapytał się dziewczyny.
- Betty?! Serio Betty?! Bardziej ci pasuje pełne imię i radzę ci właśnie niego używać. - Watson spojrzał na mnie pytająco.
- No jasne. Daj mi tylko się odświeżyć i rozpakować. - Elisabeth najwyraźniej mnie zignorowała.
- Ok. Ciuchy możesz wpakować do mojej szafki.
Nie przyszkadza ci, spanie w salonie na materacu? Jeśli to problem to ja mogę tu spać a ty będziesz u mnie.
- Ee tam. Umiem spać w nawet najgorszych warunkach. Będzie ok. - dodała ukazując przy tym swój rozbrajający uśmiech. Kiedy go zauważyłem, kąciki moich ust lekko się podniosły.
Dziewczyna poszła rozpakować rzeczy. Miałem chwilę, żeby porozmawiać z Johnem na osobności.
- Rozumiem, że nie chcesz mojego towarzystwa. Mam zostać w domu a wy pójdziecie SAMI BEZE MNIE do kawiarni?
- Sher ja naprawde cię przepraszam. Chcę spędzić te chwile tylko z Beth. Chyba rozumiesz. - Ała, to zabolało. Wiem, że ludzie zwykle nie chcą, żebym im towarzyszył, ale John jest moim przyjacielem. Przynajmniej myślałem, że nim jest. Przez tą całą Elisabeth nasza relacja między mną a Johnem się psuje.
- No jasne, idźcie sobie na kawusie. - powiedziałem sucho i ironicznie.
Gdy tylko skończyłem mówić do pokoju wróciła "Betty". Uznałem, że nic tu po mnie i poszedłem szybkim i pewnym krokiem do pokoju. Nie dam jej tej satysfakcji. Nie pozwolę jej odebrać mi jedynego przyjaciela. Ona zaczęła tą wojnę. To będzie długa walka...
Elisabeth
Wracałam właśnie z sypialni Johna. Odświeżyłam się i lekko umalowałam. Byłam gotowa do wyjścia. Usłyszałam gburowaty głos. Najwyraźniej Watson i ten detektyw się o coś kłócą. Weszłam do salonu. Zdawało mi się, że Holmes zaczął mnie unikać, ponieważ na mój widok uciekł do swojej sypialni.
- A temu co? - chciałam wyjaśnić wszelkie niepewności.
- Nieważne, nie przejmuj się nim. - powiedział John - To jak idziemy?
- Jak nie chcesz mówić to nie. Chodźmy już.
- Ok tylko jeszcze zamówię taksówkę.
- Nie, nie, nie! Jestem tu po raz pierwszy i chcę zwiedzić okolice Londynu.
- No dobra, ale ostrzegam cię, że to będzie długi
spacer.- Damy radę - serdecznie się uśmiechnęłam i pewnym krokiem udałam się ku wyjściowym drzwiom.
Poczułam woń wszelkich skuterów i aut. Tak, tego mi brakowało. Wielkie miasto, pełne ludzi różnych narodowości, pełne emocji pozytywnych i tych negatywnych.
John dołączył do mnie po kilku minutach. Razem ruszyliśmy dość szybkim tempem.
Nawet nie sądziłam, że Londyn to takie wielkie miasto. Nogi już zaczęły mnie boleć. Bezwiednie szłam na przód.
CZYTASZ
SHERLOCK Heart Of Stone
Fanfic- Sherlocku, co się z nami dzieje? - Uważam, że do tego nie jest potrzebna umiejętność dedukcji, braciszku. My... M-my się zakochaliśmy. - Sherlock nie usłyszał już odpowiedzi. No jasne. Mycrofta od zawsze przerażała miłość. Na dodatek zakochali się...