Sylvia
Chociaż ciepło mnie jeszcze nie dotknęło, to już je czułam. Rozgrzany metal jest bardziej gorący niż może się zdawać. Nagle w miejscu, gdzie stała Camila wybuchła jakaś dziwna srebrna maź. Chwilę zajęło mi zorientowanie się, że musi to być rtęć. Zanim jednak to pojęłam Camila zmieniła się w srebrny posąg, a Justin zaczął rozplątywać się z łańcuchów. Nagle znikąd w pomieszczeniu pojawiła się Barbara.
- Ładny rzut. - Powiedział Justin. - Szkoda tylko, że tak długo trzeba było czekać. - Barbara nie zdążyła odpowiedzieć, bo Justin już stał przy mnie i rozplątywał moją szyję z łańcucha. - Jak się czujesz? - Spytał biorąc moją twarz w dłonie.
- Nie pozwoliłbyś, prawda? - Nagle poczułam, że opuszczają mnie resztki siły.
- Na co?
- Na to żeby mnie oparzyła.
- Co ty, Sylvia. W życiu bym na to nie pozwolił. - Pocałował mnie w czoło. - Dałbym jej się spalić, ale jeśli zrobiłaby coś tobie to nie wybaczyłbym sobie tego. Kocham cię Sylvia.
- Że co? - Wydawało mi się, że strach na chwilę odebrał mi świadomość.
- Kocham cię. Bardzo cię kocham.
- Znamy się dopiero jakieś półtorej miesiąca.
Justin oparł czoło na moim i zaśmiał się, a ja znów mogłam zobaczyć jego śnieżnobiałe zęby.
- Nawet taką chwilę potrafisz zepsuć.
- Nie chcę wam przeszkadzać. - Nagle przerwała nam Barbara. - Ale czy nie stał tutaj Francisco
Justin się do mnie nachylił i złapał moją rękę. Spojrzałam za siebie, ale Francisco zniknął, zupełnie. Wydawało się, że rozpłynął się w powietrzu. Justin wziął mnie pod ramię i próbował podnieść, ale zajęczałam z bólu.
- Złamał mi rękę. - Wytłumaczyłam.
Barbara podrapała się po karku, a Justin zrobił morderczą minę, która szybko zamieniła się w zmartwioną. Wziął mnie za drugą rękę i podciągnął po czym wziął mnie pod bok żebym nie upadła.
- Wygląda na to, że możemy wracać. - Powiedział Justin z ulgą w głosie.
- Na to właśnie wygląda. - Powiedziała Barbara, a w jej głosie dało się wyczuć żal.
- Ej. - Zagadał do niej Justin. - Uciekł. - A po chwili dodał. - Przykro mi.
Barbara posłała mu smutny uśmiech i ruszyła za nami. Nie miałam pojęcia o czym mówili, ale nie zamierzałam pytać. Najwyraźniej oni mają jakieś swoje małe tajemnice. Ja już nie zamierzam ich odkrywać.
""ALE SZANTI...""
Szanti pozostanie Szanti. Sylvia ma jak na razie dość.
- Barbara, uważaj! - Nagle w całym pomieszczeniu rozbrzmiał głos Francisco.
Cała nasza trójka się obróciła i gdy tylko to zrobiliśmy na Barbarę poleciała wielka srebrna woda, a ja już nie musiałam się zastanawiać co to było. Rtęć.
- Nie! - Justin krzyknął tak głośno, że poczułam, jak pęka mi coś w uchu.
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować rtęć spłynęła ze srebrnego posągu dziewczyny zostawiając jedynie przypalone ciało, które bezwładnie opadło na ziemie.
- Niespodzianka! - Nagle obok rozlanej rtęci i ciała Barbary pojawiła się Camila ze swoimi zielonymi kocimi oczami. - Potrafię stopić metal. Serio myśleliście, że rtęć mi coś zrobi? Albo, że dodanie do niej żrącego płynu zrobi na mnie wrażenie?
CZYTASZ
Szanti Pisze //Mam Dla Was Nową Plotkę// //JB\\
Fanfic~~~Z góry mówię, że nigdy nie oglądałam Gossip Girl i nie mam pojęcia o czym jest ten serial pomimo, że ludzie narzucają mi, że wzorowałam się na nim pisząc to ff~~~~~~ Szanti Pisze to blog plotkarski, w którym ktoś pod pseudonimem "Szanti" opisuje...