- Jezu! Ale ty masz płuca – powiedziała dziewczyna siedząca na łóżku, próbując odetkać palcem prawe ucho.
- Przepraszam. Przestraszyłaś mnie – przyznała Allie, robiąc wielkie oczy. - Ponoć to mój pokój.
- Tak samo, jak mój. Jestem twoją współlokatorką – wyjaśniła wstając. - Jestem Julie McCartney. Miło poznać, Allie Soren – podała jej rękę. Allie uścisnęła jej dłoń, po czym zaczęła się przyglądać uśmiechniętej dziewczynie. Nastolatka była szczupła i niższa od Allie o parę centymetrów. Miała piwne oczy i brązowe, proste włosy sięgające jej do ramion, a grzywkę miała założoną za prawym uchem. Ubrana była w czarną, plisowaną spódnice sięgająca jej do kolan, włożoną do niej białą koszulę z trzy czwartym rękawem oraz czerwonym krawatem w cienkie, czarne paseczki. Na stopach miała ubrane czarne baleriny i ciemnoszare podkolanówki.
- Mi też cię miło poznać. Dyrektorka nie wspominała mi, że mam współlokatorkę – przyznała Allie.
- Bardzo możliwe — Julie wzruszyła ramionami. - Melissa ma czasem sklerozę.
- Zwracasz się do dyrektorki po imieniu? - spytała zdziwiona Allie, przekręcając nieco głowę a bok.
- Pozwala nam tak się do niej zwracać, ale do reszty nauczycieli lepiej mów proszę pana, proszę pani.
- Dobrze — przytaknęła.
- A teraz pomogę ci wnieść te rzeczy – powiedziała i pomogła wnieść walizkę oraz siatki do pokoju. Dopiero teraz Allie zaczęła się rozglądać po pokoju, który był pomalowany na kremowo. Jedno łóżko było pod oknem, a drugie naprzeciwko niego, pod ścianą. Między nimi stały dwa biurka, a przy każdym krzesło. Na podłodze leżał włochaty, fioletowy dywan, w tym samym kolorze co pościel na łóżkach. Były też tam dwie niewielkie szafy, każda naprzeciwko łóżka.
- Które łóżko moje? - zapytała, po chwili Allie.
- Te pod oknem – odpowiedziała, rzucając się na swoje łóżko. - W biurku masz potrzebne książki, zeszyty i przyboru do pisania. A i zapomniałabym... Chodzisz do tej samej klasy co ja – powiedziała, kładąc się na łóżku i otwierając jakąś książkę. - Czyli masz przechlapane — dodała, posyłając jej szeroki uśmiech.
- Okej... Mam się bać?
- Na razie nie — pokręciła głową. Na razie? - powtórzyła w myślach Allie. - A i jeszcze coś – odezwała się Julie siadając. - W szafie masz mundurek, lepiej go ubierz, bo chyba nie pójdziesz na lekcje w dresie, no nie?
- A czemu nie? - powiedziała, a Julie podniosła się z swojego łóżka i podeszła do jeden z dwóch szaf. Wyciągnęła z niej mundurek.
- Buty będą dopiero wieczorem — powiedziała, podając jej komplet ubrań. - Nie zdążyli ich dostarczyć.
- Okej – rzuciła Allie i odwiązała bluzę Sebastiana, po czym rzuciła ją na łóżko, na które chwile później usiadła i zaczęła rozsznurowywać swoje dziesięcio dziurkowe martensy. Zdjęła buty i od razu zsunęła jedną ze skarpetek, ukazując przy tym swoje Ścięgno Achillesa, które było obdarte. - Masz może plastry? - spytała, zerkając na współlokatorkę.
- No jasne — odpowiedziała i podeszła do swojego biurka, po czym z szuflady wyciągnęła dwa białe plastry. - Masz — podała je Allie, a ona od razu je przykleiła.
- Dzięki — odpowiedziała.
- Martensiaki cię obdarły?
- Yep... Jeszce ich nie rozchodziłam — przyznała, po czym wstała i odwróciła się tyłem do Julie i zdjęła koszulkę. Szybko ubrała koszule od mundurka, a potem zdjęła spodnie, jednocześnie siadając na łóżku i ubrała spódnice. Następnie włożyła do niej koszulę. - No i jak? - zapytała, obracając się.
CZYTASZ
Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||
Fantasy"Lepiej, żeby niektóre sekrety pozostały w cieniu." Spokojne i beztroskie życie nastoletniej Alyson Soren ulega gwałtownej zmianie, gdy znika jej starszy brat. Wszystko zaczyna się spokojnie, ale kiedy zostaje zaatakowana i wysłana do szkoły z inter...