24

2.3K 248 27
                                    

- Wyjaśnisz mi to w końcu? - zapytała Allie po raz piąty w ciągu paru minut.

- A muszę? - spytał błagalnie Sebastian.

- Tak musisz — powiedziała, a chłopak westchnął. Nagle światła awaryjne zgasły, a zapaliły się już normalne lampy.

- O! Włączyli świto — odezwał się chłopak, patrząc na sufit.

- Zaważyłam, a ty nie zmieniaj tematu — popatrzyła się na niego z wyrzutem.

- No ale...

- Żadne "ale".

- No to przynajmniej chodźmy stąd — powiedział, po czym oboje wstali. Sebastian zrobił ledwo jeden krok i od razy zakręciło mu się w głowie i upadłby, gdyby nie w samą porę złapała go Allie i oparła o ścianę.

- Aż tak z tobą źle? - zapytała zdziwiona.

- Po prostu zakręciło mi się w głowie — odparł.

- Może będzie lepiej, jak zaprowadzę cię do pokoju — stwierdziła.

- Sam dam radę.

- Mhm... Na pewno. Sam to ty jedynie dasz radę ryć swoim ryjem o podłogę — rzuciła, patrząc na niego z podniesionymi brwiami.

- Jesteś niemożliwa — przyznał, po czym objął ją prawą ręką. Ruszyli stronę schodów, a Allie podtrzymywała przyjaciela.

- Powiedz mi — odezwała się Allie. - Od dawana masz takie napady paniki? - zapytała, patrząc na niego.

- Zaczęło się, kiedy miałem osiem lat — przyznał. - Na szczęście już nie zdarzają się tak często — powiedział, po czym nastała między nimi cisza. Wchodzili powoli po schodach prowadzących do skrzydła budynku z pokojami chłopców.

- Jaki masz numer pokoju? - zapytała Allie.

- Dwieście dziewięć — powiedział, a chwilę później stali pod drzwiami z wymienionym numerem.

- Masz klucze? - spytała dziewczyna, a Sebastian z tylnej kieszeni dżinsów wyciągnął klucz i podał go Allie. Dziewczyna wsadziła go do zamka i przekręcił. Kiedy usłyszała ciche kliknięcie, otworzyła od razu na oścież drzwi i weszła razem z przyjacielem do środka, jednocześnie zapalając światło. - Które łóżko twoje?

- Te pod oknem — odpowiedział, a Allie zaprowadziła go pod wskazane łóżko, po czym usadowiła go na nim. Sebastian oparł głowę o ścianę i przymknął oczy, a za to Allie zaczęła się rozglądać po pokoju, który niczym się nie różnił od jej własnego, no może tylko kolorem pościeli i ścian, które były niebieskie i wisiały na nich plakaty.

- Z kim mieszkasz? - zapytała nagle, siadając obok niego.

- Z Willem — odpowiedział, a ona przytaknęła.

- A powiesz mi, co to było za światło? - zapytała i popatrzyła na chłopaka, który westchnął.

- Nie możemy założyć, że były to latarki i będzie po sprawie? - zapytał, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.

- Nie — pokręciła głową. - Masz mi to wyjaśnić, ale to już — zażądała, a chłopak podkulił nogi i objął je rękami.

- A nie przestraszysz się i nie uciekniesz z krzykiem? - spytał, zerkając na nią.

- Uwierz mi... W ciągu tych paru dni, co tu jestem, wydarzyło się tyle, że chyba mnie już nic nie zdziwi, a co do uciekania... Raczej wątpię w to, żebym uciekła — odparła, a Sebastian usiadł po turecku i zaczął nerwowo bawić się swoimi palcami.

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz