- Allie! - jęknęła Julie. - Wstawaj!
- Jeszcze pięć minut — mruknęła dziewczyna, przez co oberwała poduszką od współlokatorki.
- Drugi raz nie powtórzę. Nie przyszłaś na kolację, a teraz spóźnimy się. Przecież miałyśmy pomagać w kuchni za karę.
- Wiem... Która godzina? - spytała Allie, siadając na łóżku i przecierając oczy prawą dłonią.
- Jest za dwadzieścia ósma. Jesteśmy już spóźnione, a ja nie zamierzam mieć do czynienia z Melissą, więc radziłabym się zbierać — stwierdziła Julie, a Allie powoli zwlokła się z łóżka, po czym otworzyła szafę, z której wyciągnęła czarne spodnie z dresu. Zdjęła swoje dżinsy, które rzuciła na łóżko, po czym ubrała dres. Następnie zgarnęła z krzesła od biurka czarną bluzę, którą dostała od Sebastiana. Szybko ubrała ją, po czym wraz z Julie wyszła z pokoju.
- A teraz pędem do kuchni — zarządziła Allie i wraz z Julie ruszyły biegiem przez korytarz.
Kiedy już znalazły się przed drzwiami kuchni, Julie zapukała lekko. Drzwi od razu się otworzyły, a w nich stanęła kucharka ubrana w biały fartuch i siatkę na włosy. Była koło pięćdziesiątki i w ręce trzymała chochlę.
- Nasze panny spóźnialskie... Hm... - kucharka zrobiła groźną minę.
- Jak chce nas pani ukarać, to od razu mówię, że to jej wina — odezwała się Julie, pokazując palcem na Allie.
- Ej! - obruszyła się blondynka i popatrzyła z wyrzutem na koleżankę.
- No co? Przecież ty zaspałaś — odpowiedziała z uśmiechem, a Allie mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.
Weszły razem za kucharką do kuchni, która wyglądała jak typowa szkolna kuchnia, tylko że wszystko była nowoczesne i dwa razy większe.
- A więc tak... Macie umyć te naczynia — powiedziała kucharka, pokazując na dwa zlewy wypełnione po brzegi brudnymi naczyniami — oraz wysprzątać kuchnię — stwierdziła, pokazując na brudne blaty i podłogę.
Julie i Allie stały, patrząc się na kucharkę z rozdziawionymi buziami.
- Tego jest za dużo! - odezwała się Julie. - Przecież my tego do jutr nie skończymy! Nie macie zmywarki?!
- Mamy, ale się popsuła — odpowiedziała kucharka, posyłając dziewczyną słodki uśmiech. - Jeśli chcecie do jutra skończyć, radzę się pośpieszyć — powiedziała i wyszła z kuchni.
- No to jesteśmy w dupie — odezwała się Allie.
- Zgadzam się — przytaknęła Julie. - Gdzie są jakieś szmatki czy coś? - spytała, rozglądając się.
- Może najpierw umyjmy naczynia — rzuciła Allie, odwieszając bluzę na wieszak przyczepiony do ściany obok drzwi.
- Okej — odpowiedziała Julie, po czym razem zabrały się za mycie naczyń. Myły je ponad dwie godziny, a kiedy skończyły opadły na ziemię.
- Jeszcze nigdy się tak nie zmęczyłam przy myciu naczyń — stwierdziła Allie.
- Ja od tego mam zmywarkę — rzuciła Julie. - Idę do łazienki, zaraz wracam — powiedziała, po czym podniosła się z podłogi i wyszła z kuchni.
Mam nadzieję, że wróci i nie zostawi mnie samej z tym bajzlem — pomyślała Allie, po czym wstała i zaczęła się rozglądać za jakąś ściereczką.
Nagle usłyszała czyjeś kroki, ale od razu zorientowała się, że to nie Julie. Nieco się zaniepokoiła i chwyciła pierwsze, co miała pod ręką. Odwracając się do osobnika stojącego za nią, zamachnęła się z całej siły, po czym było słychać tylko głośny brzęk i dźwięk upadającego ciała.
- SOREN! Cholera jasna! - wrzeszczał Liam, leżąc na ziemi i trzymając się za prawe ramię. - Cholera! Jakim cudem to tak cholernie boli?! - spytał, patrząc na Allie. - Serio? Przywaliłaś mi patelnią? - zdziwił się, a Allie popatrzyła na swoją "broń".
- No wiesz... Patelnia to najlepsza broń — rzuciła, a Liam podniósł się z ziemi.
- A powiesz mi, dlaczego mi przywaliłaś? - spytał, rozmasowując obolałe ramię.
- Po pierwsze wystraszyłeś mnie, po drugie nie powinno cię tu być — A po trzecie już od dawna mnie korciło — dodała w myślach.
- Aha... A Julie nie miała ci przypadkiem pomagać? Słyszałem, że razem dostałyście karę.
- Julie poszła do łazienki — rzuciła Allie, odkładając patelnię na blat.
- Sorry, że tak długo — odezwała się Julie, wchodząc do kuchni. - O Liam! Skoro już tu jesteś, to nam pomożesz.
- Nie ma takiej mowy! Nie! - zaprotestował, ale i tak po dziesięciu minutach wycierał blat kuchenny wraz z Allie, a Julie zamiatała podłogę.
- Liam — odezwała się niepewnie Allie, a chłopak zerknął na nią.
- Co? - powiedział chłodno.
- Powiesz mi, co się stało z moim bratem? - spytała nastolatka, a chłopak przestał wycierać blat i popatrzył się na nią.
- A skąd ja niby mam wiedzieć coś na temat twojego brata? - zapytał, marszcząc brwi i przekręcając nieco głowę.
- Po prostu... - westchnęła. - Wszyscy dookoła mnie kłamią, przyjaciele, rodzina.... Wyobraź sobie, że obcy ludzie wiedzą więcej na temat mojego rodzonego brata niż ja. Czy to dziwne, że chce się czegoś dowiedzieć?
- Ale dlaczego pytasz się o to mnie ?
- Bo... - urwała. - Liam ja nie jestem głupia. Wiem, że ty więcej wiesz od reszty... Proszę, powiedz mi... Ja już nie wiem, co mam robić... Wszyscy mnie okłamują.
- Czy ty przez to chcesz powiedzieć, że mam ci zaufać i wszystko ci wygadać? Jeśli tak to nie licz na to — rzucił chłodno, po czym skrzyżował ręce na piersi.
- Wcale cię o to nie proszę, ale co byś ty zrobił na moim miejscu, hm? Cobyś zrobił, jakby to Julie zniknęła? - zapytała, a chłopak milczał. - Wiem, że dyrektorka, ty, Zach, Will coś ukrywacie i to jest powiązane ze zniknięciem Lucasa — stwierdziła uparcie.
- To nie twoja sprawa. Nie chcemy powtórki z rozrywki... - urwał. - Jesteś podobna do swojego brata i to nas martwi — powiedział.
- Ale dlaczego? Co on takiego zrobił? - zapytała, patrząc chłopakowi w szare oczy. Stali tak chwile aż Liam się odezwał.
- Zdradził nas... Zdradził nas wszystkich — powiedział, po czym ścierkę rzucił na blat kuchenny i szybkim krokiem wyszedł z kuchni.
- O czym gadaliście? - spytała zaciekawiona Julie, stając obok Allie. - Czemu Liam jest taki wkurzony?
- Jak bym ci powiedziała, że Liam, Will, Meliss i nawet Zach coś ukrywają, a to jest powiązane z zaginięciem mojego brata i ponadnaturalny rzeczami, uwierzyłabyś mi? - zapytała, patrząc na Julie, która opierała się o blat kuchenny.
- Zależy, co by to było — wzruszyła ramionami. - Ale co miałaś na myśli, mówiąc ponadnaturalne rzeczy?
- Yyy... Jakieś moce... - powiedziała niepewnie.
- Super moce takie jak ma Spider-Man czy Superman? - spytała, marszcząc brwi.
- No coś w ten deseń — przyznała.
- Najpierw wysłałabym cię do czubków, a potem uwierzyła, a co? Ugryzł cię radioaktywny pająk?
- Nie — pokręciła głowa z uśmiechem. - Po prostu zastanawiam się, czy ty też mnie nie okłamujesz i czy mogę ci zaufać.
- Aha... No... zaufać mi możesz i na pewno cię nie okłamuję — powiedziała. - Stało się coś?
- Przez ten jeden dzień stało się więcej rzeczy, niż bym przypuszczała...
------------------------------------
20 rozdział! Kto się cieszy? :)
Mam nadzieję, że był ciekawy i że ktoś to jeszcze czyta. Zachęcam do gwiazdkowania, bo to mnie coraz bardziej motywuje do pisania :)
Do zobaczenia :D
CZYTASZ
Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||
Fantasy"Lepiej, żeby niektóre sekrety pozostały w cieniu." Spokojne i beztroskie życie nastoletniej Alyson Soren ulega gwałtownej zmianie, gdy znika jej starszy brat. Wszystko zaczyna się spokojnie, ale kiedy zostaje zaatakowana i wysłana do szkoły z inter...