7

66 12 5
                                    

To nic złego, że postanowiłem wyjść. Każdy czasami potrzebuje chwili wytchnienia. Niezależnie od dnia czy sytuacji. Nie było niczego dziwnego w tym, że i ja tego chciałem. Potrzebowałem czegoś, co pomogłoby mi zapomnieć o całym tym bagnie, w którym się znalazłem. I może to nie było w porządku - doprowadzenie do zaistniałej sytuacji, a następnie ucieczka od problemów. Z tym, że czy to aby na pewno była tylko i wyłącznie moja wina? Czy to ja byłem winien temu, w jaki sposób wyglądało to wszystko, skoro przecież chciałem wyciągnąć dłoń jako pierwszy?

Z takimi myślami siedziałem na czarnej kanapie przy niewielkim stoliku. W dłoni trzymałem szklankę z drinkiem, którego starałem się wypić od około pół godziny. Z tym, że jakoś nie mogłem. Wcale nie cieszyłem się z tego, że wyszedłem tego wieczoru z domu. Wolałbym wrócić i położyć się spać, ponieważ czułem się tak, jakbym psuł przyjaciołom całą zabawę. Cała ich trójka poszła na parkiet, jednak i tak przez cały czas ktoś wracał do mnie, pytając czy wszystko ze mną okay. Jeśli już nie pytali, to starali się wyciągnąć mnie na parkiet. Może i powinienem z nimi pójść, zamiast w dalszym ciągu ich niepokoić i niszczyć im wieczór. Z tym, że wizja pójścia tam wcale nie wyglądała zbyt optymistycznie w moich oczach. Wolałem zostać na miejscu i obserwować jak inni się bawią.

Nie wiedziałem, ile czasu już minęło. Godzina, może więcej. I - mimo że wolałem wrócić - siedzenie w miejscu wcale nie było takie złe. Louis wyglądał, jakby chciał mnie zabić, bo "nie wyciągnął mnie z domu po to, bym siedział na tyłku i nic nie robił", ale ja naprawdę czułem się okay. Wystarczyło mi to, że zmieniłem otoczenie i znalazłem się w innym miejscu, niż moja sypialnia.

- Ej, Harry - nagle przede mną pojawił się Niall, który starał się przekrzyczeć muzykę. Ta wciąż dudniła mi w głowie. Czułem się tak jak tamtego wieczoru, gdy zdradziłem Ally. Horan usiadł obok mnie, po czym podniósł ze stołu szklankę ze swoim drinkiem. Wziął łyk, po czym spojrzał na mnie wzrokiem pełnym niepokoju. - Może miałeś rację? Powinniśmy wracać do domu.

Zmarszczyłem brwi w zdziwieniu. To, co powiedział Nialler sprawiło, że poczułem się naprawdę zdezorientowany. Przez naprawdę długi czas on, Louis i Liam starali się wyciągnąć mnie z mieszkania. Chcieli, żebym zaczął robić cokolwiek. Żebym zaczął żyć tak jak wcześniej, przed rozstaniem. Teraz nagle Irlandczyk chciał, żebyśmy wracali. Coś było nie tak.

- Masz jakieś kłopoty? - spytałem prosto z mostu. Nie było sensu owijać w bawełnę, a to było jedyne, co przyszło mi do głowy. Niall spojrzał na mnie dziwnie.

- Co? Nie... Chodzi o to, że...

Starałem się go słuchać, lecz zobaczyłem coś, co kompletnie mi to uniemożliwiło.

Może tak miało być? Może to miała być jakaś cholerna karma? A może to tylko przypadek? Tak czy inaczej, gdy spojrzałem przed siebie, ujrzałem cholernego Zayna Malika, który rozmawiał z... Ally. Niemalże od razu wszystko, co działo się wokół mnie, nagle przestało się liczyć. Jedyne, co widziałem to ona, której dłoń jest trzymana przez gościa, którego wcześniej wprost nienawidziła. Poczułem dłoń na swoim ramieniu. To Niall. Już wiedziałem, o co mu chodziło i dlaczego tak bardzo chciał, żebyśmy wyszli. Nie chciał, żebym to widział. Wszystko na na nic.

- Stary - zaczął, lecz nie zamierzałem tego słuchać. Podniosłem się z miejsca, mając zamiar podejść do tej dwójki. Szok powoli zaczął znikać, zamiast niego pojawiła się złość. Wprost gotowało się we mnie. Czułem, że mógłbym zabić Malika. - Nie idź tam, oni nie są tego warci.

- Zamknij się, Horan! - odkrzyknąłem. Wtedy blondyn, który do tej pory szedł za mną, zatrzymał się w miejscu. Machnął na mnie dłonią i powiedział coś pod nosem. W tamtym momencie specjalnie nie interesowało mnie, o co mu chodziło. Miałem zamiar powiedzieć Zaynowi, co o tym wszystkim myślę.

Zbliżałem się w ich stronę. Z każdym krokiem coraz wyraźniej widziałem, że wcale nie przyczepił się do niej, bo na jej ustach widniał uśmiech. Poczułem się idiotycznie. Byłem w stu procentach pewien tego, że tak naprawdę ona nie chciała nawet na niego patrzeć. Zapewne Zayn wykorzystał całą tę sytuację, aby zbliżyć się do Ally. To on namieszał jej w głowie. Przypomniałem sobie każdą tę sytuację, w której Malik tak usilnie starał się zbliżyć do mojej dziewczyny. Bezskutecznie, bo ona nie zwracała uwagi na niego ani jego aroganckie zachowanie. Zresztą, wszyscy wiedzieliśmy, dlaczego tak bardzo zależało mu na zbliżeniu się do niej. Al była ze mną, a Zayn zawsze wprost lgnął do wszystkiego i wszystkich, których miałem.

Ally zobaczyła mnie dopiero w momencie, w którym zatrzymałem się za plecami Malika. Jej oczy zrobiły się wielkie jak monetki, wyglądała dosłownie tak, jakby zobaczyła ducha. Jednak nie na tym byłem skupiony. Szturchnąłem chłopaka, z którym rozmawiała, na co ten odwrócił się w moją stronę. Najpierw wyglądał na zdziwionego, jednak po chwili rzucił mi uśmiech. Uśmiech pełen największej satysfakcji.

- Nie pomyliłeś się? - zapytałem, chcąc przekrzyczeć muzykę. Ten prychnął, kręcąc przy tym głową. - Dlaczego wcale nie dziwi mnie to, że zaczynasz kręcić się przy niej w momencie, w którym się rozstaliśmy?

- Ally nie wspominała, że się rozstaliście - rzucił. Wyglądał na naprawdę zaskoczonego. Spojrzałem za jego plecy na dziewczynę, która wyglądała na wprost przerażoną. - Tak czy inaczej, dobrze wiedzieć.

- Słucham? - zapytałem, unosząc brwi. Miałem nadzieję, że się przesłyszałem, jednak perfidny uśmieszek mulata wcale na to nie wskazywał. W końcu chłopak przybliżył się do mnie i powiedział coś, czego kompletnie się nie spodziewałem.

- Chyba nie sądzisz, że teraz odpuszczę?

Zaczął się śmiać, po czym z powrotem zwrócił się w stronę Ally. Ta w końcu na niego spojrzała, ale uśmiech zniknął z jej twarzy. Mówił coś w jej stronę, kompletnie olewając to, że wciąż tam byłem. Nie wiedziałem, co innego mógłbym zrobić...

Szarpnąłem go za ramię, odwracając z powrotem do siebie. Chwilę później moja pięść wylądowała na jego twarzy. Malik odskoczył do tyłu, trzymając się za twarz, jednak po chwili także ruszył z pięściami w moją stronę. Straciłem świadomość tego, co działo się wokół mnie. Jedyne, co słyszałem to pisk krzyki Ally i Nialla, który musiał przybiec do nas w międzyczasie. Byli też ludzie, którzy na szczęście nie mieli zamiaru reagować, tylko oglądali całe to "widowisko". Nie wiedziałem, co się dzieje.

Ally wcale nie musiała ze mną być, jeśli tego nie chciała. Jednak nigdy nie pozwoliłbym na to, by wykorzystywał ją taki dupek jak Zayn Malik.

- Już nie żyjesz! - krzyczał, łapiąc mnie za koszulkę. Zauważyłem krew tuż pod jego nosem.

Zapowiada się ciekawe zakończenie tego wieczoru...

•••

Oops.

Jestem z siódemką!

Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Byłoby mi miło, gdybyście wyrazili swoją opinię x

Życzę Wam miłego wieczoru!

• Half a Heart • hs Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz