8

58 11 3
                                    

Usiadłem na krawężniku, kładąc dłoń na miejsce pod okiem. Czułem jak zaczyna ono pulsować, powodując przy tym ogromny ból. Z niecierpliwością czekałem na powrót Nialla, który miał znaleźć Louisa i Liama. Na szczęście nie było ich przy mojej bójce z Zaynem. Zapewne, gdyby było inaczej, Malik byłby jeszcze bardziej poszkodowany lub nie oberwałby wcale. Ta druga opcja nie spodobałaby mi się ani trochę. Cieszyłem się, że oberwał. Należało mu się. Zachowywał się jak dupek, traktował Ally jak jakiś przedmiot. Nie mogłem uwierzyć w to, że kiedyś nazywał się moim przyjacielem.

- Styles! - usłyszałem znajomy krzyk, a chwilę później, tuż obok mnie znalazła się właśnie ona. Jej dłonie niemalże od razu powędrowały do mojej twarzy. Dokładnie ją obejrzała, po czym westchnęła. - Gdyby nie to, że masz już niezłą śliwę pod okiem, dostałbyś jeszcze ode mnie!

- Należy mi się, dawaj - zachęciłem ją. Oberwałem w ramię.

- Jak mogłeś się na niego rzucić? - zapytała wysokim głosem. Tak jak zawsze, gdy była zestresowana.

- Jest dupkiem, należało się mu - odparłem, jakby było to coś oczywistego. - A ty? Jak mogłaś wyjść z nim do klubu?

- Po tym wszystkim nie masz prawa, by mi to wypominać, Hazz! - krzyknęła, podnosząc się. Również wstałem, bojąc się, że dziewczyna postanowi uciec. Nie chciałem tego. Już i tak moim małym sukcesem było to, że w ogóle przyszła do mnie.

Spoglądała gdzieś za mnie, najwyraźniej wciąż nie chcąc patrzeć mi w twarz. Nie potrafiłem być na nią zły, miała rację. Sam to wszystko zacząłe. Mimo to, wciąż nie żałowałem tego, co zrobiłem Malikowi. Za to, co powiedział, powinien skończyć ze złamanym nosem. A chyba go nie złamałem, przeszło mi przez myśl.

- Nie możesz atakować innych za to, że ze mną rozmawiają. Ja nie pobiłam Kate po tym wszystkim, a ty? Rzuciłeś się na Zayna jak jakiś... Jak jakiś dzikus!

Zacząłem się śmiać. Patrzyłem na nią, taką zdenerwowaną i naprawdę nie potrafiłem powstrzymać się od śmiechu. Sprawiała, że zapominałem o bólu i wszystkim tym, co złe. Przynosiła mi szczęście, nawet w takich beznadziejnych momentach, gdy wydzierała się na mnie pod klubem, z którego wyrzucili mnie za to, że pobiłem się z największym frajerem pod słońcem.

- Nie rozumiem, co cię bawi - mruknęła, przeczesując do tyłu swoje włosy. Wtedy, nic nie myśląc, przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem. Oplotłem ją swoimi rękami tak, że cała do mnie przyległa. Nie potrafiłem opisać towarzyszącego mi uczucia, gdy położyła głowę na mojej klatce piersiowej.

Tak bardzo ją kochałem. Pomimo tego wszystkiego, była najważniejszą osobą w moim życiu. Nigdy nie kochałem nikogo mocniej i nie byłem też pewien, czy byłbym w stanie to zrobić. Liczyła się tylko ona.

- Tęsknię za tobą - powiedziałem cicho, gładząc delikatnie jej plecy. - I jest mi okropnie przykro.

Nic nie odpowiedziała. Tkwiliśmy tak w uścisku jeszcze przez moment, dopóki nie wyrwała się powoli. Chwyciłem jej dłonie, nie chciałem, aby znów odeszła. Widziałem smutek wymalowany na jej twarzy i to sprawiło, że zacząłem się bać.

- Potrzebuję chwili wytchnienia - wyszeptała. - Ty... To nie był pierwszy raz, a ja naprawdę boję się, że zrobisz to kolejny...

- Nieprawda, Al! To był ostatni raz, przysięgam!

- Nie wiem tego, Hazz - przerwała. - Nie wiem tego, bo wcześniej też tak mówiłeś. A mimo to, jest jak jest i... Spotkałam się z Zaynem, bo tego chciałam, rozumiesz? Zaprosił mnie, a ja nie chciałam spędzać kolejnego wieczoru sama w mieszkaniu.

• Half a Heart • hs Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz