Miłość do ojca

1 0 0
                                    

-Tato tato spójrz

Podbiegłem do niego z małą kolorową kartką od bloku technicznego. Zrobiłem mu wtedy laurkę na jego trzydzieste drugie urodziny. Po raz pierwszy sam bez niczyjej pomocy. Byłem z siebie dumny chodź laurka.. Wymagała popraw

-Boże synku jaka piękna.

Poleciała mu wtedy łezka. Był tak wyjątkowo szczęśliwy. Mama była w pracy. Wtedy jako nauczycielka plastyki i sztuki filmowej była bardzo szanowaną i cenioną w mieście kobietą.

-Synku, a może spróbujmy zrobić jakieś babeczki co?

-Taaak. Z białą czekoladą takie dobre.

Byłem szczęśliwym dzieckiem. Nigdy mi niczego nie brakowało. I to był największy błąd jaki mogli popełnić. Dali mi wszystko.

-Zrobimy różne, żeby smakowało wszystkim. Zwłaszcza mamie jak wróci z wywiadówki. Na pewno będzie bardzo głodna.

-Ona nie lubi jak jesteś w kuchni bo zawsze coś przypalasz tato hihi

-Ojj synku zło wróżysz mi

-Poszedł do kuchni. Powoli zaczęliśmy sprawdzać czy mamy wszystkie rzeczy potrzebne do zrobienia ciastek. Brakowało nam jakiegoś specjalnego cukru bez którego podobno wypieki nie wychodzą. Cóż ryzyk fizyk. Użyliśmy zwykłego cukru. Pamiętał to jak dziś Opowiadał jakieś dowcipy o kurczaku a ja śmiałem się w wniebogłosy kiedy on kroił kostki czekolady na cztery części. Zajmowało to wieczność, ale nie wiecie ile bym teraz oddał żeby tylko ta wieczność z nim trwała jak najdłużej. Pokroił wtedy czekoladę białą, mleczną, deserową i gorzką. Zrobił mix i powiedział

-Twoja mama to wymagająca kobieta i ciężko jej dogodzić, ale teraz to jej zrobię takie ciastka, że jej w pięty pójdzie

Zaśmiał się i przygotowywał ciasto. W międzyczasie uprzątałem piekarnik i nastawiłem na dwieście stopni. Zaczęliśmy razem formować ciasteczka

-tato A jutro też zrobimy ciasteczka

-Nie syneczku przepraszam. Jutro jadę po meble do mieszkanka

-A to stare się nie nadają

-No nadają, ale nowe wyglądają o wiele lepiej. Wiesz chcemy żyć ładniej

Robił ciasteczka w kształcie dinozaura. Tylko on potrafił zrobić mi ciasteczka we wzorki takie jak dinozaur, ufo, Chmurka czy nawet robił bałwanka

-No dobrze. A co się stanie ze starymi meblami ?

-Stare meble pojadą do naszego domku letniskowego

-Wooow mamy w końcu domek letniskowy

Ucieszony wtedy zacząłem tańczyć. Tata zawsze mi mówił, że mam talent.. Tylko, że w wieku dziewięciu lat nie myślało się zbytnio nad jego słowami tylko na tym czy gruby jutro wyniesie piłkę na podwórko. Tak strasznie żałuję, że nie mógł zobaczyć ani jednego mojego występu.

-Tak koło gdańska Synku. Malutki i trzeba go udekorować, ale blisko jeziorka

-Boże jak będzie cudownie tato będziemy się kąpać i będziesz mnie wyrzucał i będzie tak pięknie tak fajnie zobaczysz. Będzie super

Wstawiliśmy do piekarnika wszystkie babeczki. Wyszło ich całe trzydzieści dziewięć sztuk. Było py pewnie więcej gdybyśmy jak zawsze nie podjadali ciasta. Teraz jak tak sobie to wszystko przypominam dopiero teraz wiem. Czuję to ciepło mojego pięknego dzieciństwa. Nie jedna osoba by mi go mogła zazdrościć. Co wakacje jakieś wyjazdy. Wieczorne spacery. Kopanie liści w jesień i lepienie bałwana zimną. Sadzenie kwiatów wiosną. Boże jak mi się chce płakać gdy pomyślę o tym, że takie życie już nidy nie wróci. Poszliśmy z tatą wtedy do dużego pokoju. Pomógł mi w pracy domowej i zaczęliśmy układać klocki lego. Zawsze robił to wolniej ale dokładnie. Co do układania zawsze był perfekcjonistą. Dlatego tylko on potrafił zrobić te kształtowe ciastka które w każde święta robią furorę. Niestety tata nie był perfekcjonistą co do czasu i gdy kończyliśmy robić komisariat nagle weszła mama

-Hej... Boże co tu tak śmierdzi. Coś się przypala!

-Boże ciasteczka!

Tata szybko pobiegł do kuchni. Kiedy ja dobiegłem do progu widziałem tylko kłęb dymu i go między nim. Poczułem dopiero teraz ten smród. Po paru chwilach jednak już można było zapomnieć o tym, że kiedyś w tej kuchni był dym. Zaczęliśmy się z tatą śmiać wniebogłosy. Mama na nas. Patrzyła i głupio się uśmiechała

-Spokojnie synku Następnym razem zrobimy o wiele lepsze ciasteczka.Może nawet jak będe mieć siły po podróży

-O. Jakiej podróży?

Tata tylko spojrzał z uśmiechem na mamę i powiedział, jej, że jutro jedzie po jej upragnione meble. Wtedy zapomniała o dymie ciasteczkach i o zmęczeniu. Widziałem na jej twarzy wieki uśmiech. Kochałem ten widok kiedy zamykała czy i tuliła się mocno do niego. Pamiętam ten widok. Jej ciało pokazywało jak bardzo czuła się bezpieczna i kochana. Teraz pijaczka bez życia w oczach. Wiem dobrze, że by jej wystarczył ten jeden uścisk by wszystko zmienić. Niestety nic się nie zmieni. Poszliśmy jeszcze tego wieczorku do parku i na plac zabaw. Moja mama cudowna brunetka przyciągała wzrok nie jednego mężczyzny .. Jak i kobiety ale to może. Na pewno kiedy indziej. Wróciliśmy do domu. Szybko się umyłem. Tata mi jeszcze poczytał moją ulubioną książkę. O syrence Arielce. Na sam koniec pocałował mnie w czółko kiedy już prawie przysypiałem. Otworzyłem wtedy oczy

-Pamiętaj synku co ci dzisiaj mówiłem. Następnym razem te ciastka nam wyjdą o wiele lepsze. I zjadliwe

Zaśmiał się po czym włączył mi lampkę nocną i zamknął mi drzwi od pokoju. Wtedy ostatni raz gowidziałem, czułem, i słyszałem. Nigdy nie zapomnę tego uczucia wyczekiwania na kolejne ciastka. Teraz siedzę na ławeczce cmentarnej koło jego grobu i patrze na te pierdolone św. Pamięci Leon Godlewski żył lat trzydzieści dwa. Pokój jego duszy. Nigdy nie lubił dymu papierosowego więc kiedy siedzę przy jego grobie rozmawiając z nim. Tak rozmawiam z nim. Opowiadam co tam w szkole jak z mamą. Nie palę. Szkoda, że nigdy mi nie odpowie na to co mówię. Jednak zawsze na zakończenie. Zapalenie znicza czy położenie kwiatka. Zawsze mówię te słowa nie przerwanie już od dziewięciu lat

-tato. Nawet nie wiesz jak cię kocham.

-Pamiętam jego głos i słyszę tak w sobie „ja ciebie też" To jest zazwyczaj ten moment w którym nie wytrzymuje i zaczynam płakać siedząc jeszcze na cmentarzu zazwyczaj jakieś dziesięć minut.

List II

Hej tato. Piszę do ciebie coś czego nigdy w życiu nie przeczytasz i nawet nie zobaczysz. No chyba, że z góry. Niektórzy się zastanawiają jak to jest kochać kogoś kto się do ciebie nie odzywa. Nie przebywa z tobą ani jednej chwili. A mimo wszystko jest wszystkim. Miłość do ciebie jest strasznie dziwna. Odkąd odszedłeś czuję, że wtedy dopiero kulminacja była tej miłości. Chyba, że to była tęsknota. Szczerze mówiąc czasem nie daje sobie rady bez ciebie. Mimo wszystko, że dnia na dzień mija coraz więcej czasu bez ciebie. I niby powinienem być silniejszy to...Słabnę. Słabnę coraz bardziej nie słysząc nawet tego twojego „kurwa ta jebana lodówa się znów zepsuła" Nie słysząc „kochanie wróciłem" Najgorzej jest gdy z dnia na dzień nie słyszysz na dobranoc „kocham cię syneczku". Miłość do ciebie jest szczególnie wielka. Może dlatego, że czując, że mnie kochasz. Wiem to, że mnie kochasz z utęsknieniem czekam na tą miłość. I wiem już, że do końca życia nie mam szans poczuć tej miłości. Czy to boli? Boli oczywiście, ale jednocześnie tak strasznie to frustruje kurwa, że masz ochotę ten cały gniew wykrzyczeć i wytańczyć. Taki gniew do świata, że odebrał mi nie tylko ciebie. W dniu twojej śmierci odebrał i babcię mamę.. I mnie. Podejrzewam, ze teraz patrzysz na to wszystko z góry z niedowierzaniem co się dzieję. Mam do ciebie trzy prośby. Pierwsza to czuwaj nad mamą. By codziennie wstawała żywa i w domu By nigdy nie zabrakło na rachunki i by jej mnie nie odebrano. Dwa czuwaj nad babcią. Niech sobie jak najlepiej radzi w Kandzie. Porozmawia szczerze z mamą i jej wybaczy. Niech wie, że tutaj mimo wszystko u nas ma rodzinę i nie zapomina o tym, że prawdziwa chrześcijanka wybacza. Trzecie. Czuwaj na de mną błagam. Żebym nigdy nie musiał zarabiać pieniędzy obciągając i dając dupy jakimś frajerom. Żebym dzień za dniem miał coraz więcej sł psychicznych na to życie. By mi się powodziło w tańcu i wyprowadził mamę na prostą.

Kocham cię twój synek...Syn. Igor

Ja Igor GodlewskiWhere stories live. Discover now