-Babciu. Już nic tu po tobie
-Ale. Igorku co ty mówisz
-Mówię babciu, że nic tu po tobie.
Leciały mi łzy. Wyjątkowo ciężkie
-Bo co? Bo chciałam powiedzieć twojej mamie co my...
-Nie babciu. Bo dzięki tobie w dzień wigilijny przypomniałem sobie jak bardzo mi brakuje ojca. Bo dzięki tobie w ten wigilijny dzień chociaż mam tych najbliższych najbliżej czuję niewyobrażalną pustkę która pewnie od dnia dzisiejszego będzie się pogłębiać.
Chciałem mówić dalej, dalej i dalej. Niestety mój głos się nagle zaciął i nie chciał nic powiedzieć. Zaciąłem się i to tak porządnie. Gdzie jeszcze parę lat temu potrafiłem z nią znaleźć kontakt. Przypomniało mi się jak razem pojechaliśmy do gdańska. Wstałem wtedy rano pamiętam wyjątkowo niewyspany. Poszedłem do kuchni gdzie siedziała mam malując słoneczniki które były na parapecie. Miałem wtedy może z siedem-osiem lat tak do końca tego nie pamiętam. Jedyny szczegół który mi uciekł z głowy.
-Oo Igorek wstał. Już myślała, ze będzie ci trzeba pomagać tak jak do szkoły
Zaśmiała się i przestała malować wstając i podchodząc do mnie
-Widzisz mamo jestem już dzielnym chłopcem i nie potrzebuje twojej pomocy
Powiedziałem dumnie. Uśmiechnęła się i spytała co chce na śniadanie. Zjedliśmy kanapki z serkiem i dżemem. Oczywiście zrobiła je o wiele bardziej kreatywnie. Do czasu śmierci ojca tylko dwa razy dostałem zwykłe kanapki od niej. Zawsze były albo w serduszka albo mają jakiś uśmiech. Kiedyś kiedyś literki i cyferki. Zjedliśmy śniadanie. Pomogłem jeszcze mamie rozwiesić pranie po czym zaraz przyszła babcia
-babciu
Podbiegłem i się mocno przytuliłem
-Hej maluszku. Gotowy ty mój Skarbku?
-Tak.
Pobiegłem szybko po mój plecaczek podróżnika. Tata był w tym czasie w podróży. Pracował jako kierowca tira i w tamtej chwili był w Niemczech.
-Patrz babciu spakowałem czystą koszulkę jak by się pobrudziła. Picie niegazowane jak by mi się chciało pić...
Wymieniałem tak wszystko. Babcia z mamą się śmiały, że prawdziwy podróżnik nam rośnie. Wtedy nikt jeszcze nie podejrzewał, że rośnie fakt, ale zawodowy tancerz a nie jakiś biedny studenciak łapiący stopa i podróżujący po polszy.
-Czyli rozumiem, że mój król bez korony gotowy w podróż z najlepszą babcią tak?
-Tak babciu możemy iść już szybko.
Uściskałem jeszcze mocno mamę i poszliśmy powoli na dworzec. To miała być moja pierwsza podróż pociągiem więc byłem wyjątkowo szczęśliwy gdyż od dziecka marzyłem o tym, żeby przejechać się pociągiem. Wyobrażałem sobie te piękne widoki pola kabiny jak w tym filmie „dzień świra" Rzeczywistość dała mi szynobus. Piętnaście minut frajdy po czym trzy czwarte drogi przespałem. Taki wielce wielki „podróżnik" się ze mnie okazał. Jednak szybko o tym zapomniałem. Gdańsk. Boże akie to jest piękne miasto. Tak bardzo przyjazne. Wtedy po raz pierwszy widziałem dwóch osobników tej samej płci którzy trzymali się za rękę. Babcia prosiła, żebym nie patrzył, ale mnie to ciekawiło. Zacząłem się zastanawiać jak to jest być z osobnikiem tej samej płci. Tak szybko jak zacząłem się nad tym zastanawiać tak samo szybko wyleciało mi to z głowy widząc morze na własne oczy. Nie raz widziałem morze na żywo fakt, ale po raz pierwszy było to polskie morze. Kiedyś jak z tatą jeździłem w trasy widziałem bardzo piękne widoki których do dzisiaj nie potrafię zapomnieć. I dobrze, nie chce ich zapominać. Najlepsze wspomnienie z dzieciństwa było jak miałem sześć lat. Wakacje przed pierwszą klasą. A my całą trójką wybraliśmy się do Włoch jadąc ciężarówką. Rodzinne śpiewanie liczenie samochodów. Nigdy nie wydaliśmy dużo na jakieś podróże. Zawsze mimo tego wracaliśmy cali szczęśliwi. Pomoczyliśmy z babcią nogi i niestety już po siedemnastej mieliśmy powrotny. Mieliśmy wtedy wspaniały dzień. To był mój pierwszy i ostatni raz jak gdzieś pojechałem z babcia. Oczywiście po powrocie opowiadanie mamie tego wszystkiego co już i tak od dawna wiedziała. Teraz jak tak o tym pomyślę zadziwia mnie to, że my jako dzieci mówimy tysiące bredni. Pokazujemy świat w tysiącach kolorach dorosłym a oni chętnie nas słuchają. Niektórzy uwielbiają nas słuchać. Właśnie taką osóbka była moja mama. Uwielbiała mnie słuchać zawsze. Po każdej wycieczce szkolnej po biwakach nocowaniu u kolegi. Wszystko się zakończyło w dniu wigilii.
YOU ARE READING
Ja Igor Godlewski
Teen FictionIgor Godlewski to uczeń drugiej klasy liceum. Uczy się na kierunku biologiczno-chemicznym. Ma niewykły talent do tańca. Niestety pod pokrywą człowieka z niezwykłym talentem kryje się mroczna rodzinna tajemnica, seks, narkotyki i miłość. Czy uda mu s...