I Miss You

1.1K 41 1
                                    



Skrzynka otwarta!!
--
Drobny szatyn z roztargnieniem tupał nogą, jedną dłoń trzymając na boku. Zaciskał usta w wąską linię obserwując swojego przyjaciela i jego drugą połówkę.

-Louis o co ci chodzi wiesz dobrze, że 40 zbliża się wielkimi krokami i naprawdę chce by Cheryl była moją żoną... Zwłaszcza, że mamy już 11 letnią córkę...-Westchnął, a kobieta siedząca obok niego ścisnęła jego dłoń.

-Okey..Okey zostanę twoim świadkiem!-powiedział nie dokońca przekonany w słuszność swej decyzji.

--
Louis był wściekły. Nie dość, że miał awarię w firmie to jeszcze wezwali go do szkoły.

Jego młodszy syn wdał się w bójkę.

Zdenerwowany wysiadł z samochodu i w szybkim tempie dostał się do szkoły.

Wparował do gabinetu dyrektora i cicho westchnął gdy zobaczył swojego jeszcze męża.

Byli oboje w separacji od ponad 2 miesięcy gdyż... Cóż okazało się,  że Harry zdradził Louisa rok temu. Teraz są tego konsekwencje i Styles ma dziecko którym musi się opiekować gdyż jego matka...Zmarła przy porodzie.

Louis poprostu nie mógł mu tego wybaczyć...Albo inaczej jego charakter nie pozwalał wybaczyć młodszemu.

Straszy Styles otrząsnął się i spojrzał na swojego syna. Luke miał podbite oko, a za rozciętej wargi sączyła się krew.

-Luke- podszedł do niego i ukląkl przed 16 latkiem. -jak to się stało?

- No bo...Jake z..Zapytał się na..as ja..Jakiej jesteśmy o..Orientacji..No..No to ja powiedziałem h..Homo i z..Zapytałem się a ...Jakiej o..On jest o..On że jest no..Normalny a ...A ja, że nie jest normalny tylko i... Iditom i ..I mnie pobił-wyszeptał cicho.

Harry popatrzył na niego rozczulony i przytulił ich syna, który trząsł się.

-Państwo Styles... Jest nam przykro, że do tego doszło. Jake poniesie konsekwencje. -szatyn kiwnął głową. Po 10 minutach wyszli od dyrektorki, a Lou pocierał plecy swojego synka.

-Chcę spać dziś u taty Hazzy-wyszeptał i przytulił się do jego boku. To zakuło Louisa w serce.

To by znaczyło, że będzie sam...

Diana i Nathaniel dwójka najstarszych dzieci. Louis w wieku 20 lat dostał pod opiekę dwójkę rocznych dzieci swojej zmarłej przyjaciółki. Zaadoptował ich. Rok później poznał Harrego. A dwa lata później pobrali i zaadoptowali Lucasa. Najmłodsza Maya miała 7 lat.

Wszystkie ich dzieci oprócz Luke zamieszkali z Harrym...A teraz..Teraz Louis poprostu czuł się odrzucony.

--

Louis popadł w pracocholizm. Jego dzień wyglądał tak. Rano kawa potem praca w pracy jakiś fast food wraca do domu o północy albo w ogóle i od nowa.

Jego oczy przyozdobione teraz przez okulary były jeszcze bardziej zmęczone.

Zmarszczki uwydatniły się przez co wyglądał na dużo starszego niż w rzeczywistości jest.

--
Tego dnia Liam postanowił odwiedzić w pracy swojego przyjaciela. Gdy go zobaczył przeraził się. Szatyn znów spadł z wagi. Nawet jeżeli jadł syf. Wyglądał jak śmierć.

-Oh Louis coś ty ze sobą zrobił?

-Co zrobił?-To był chyba najgorsze..Lou nie był świadomy tego w jakim jest stanie.

-Czemu?

-Dzieci wolą Harrego. Nie mam do kogo wrócić do domu. Moje życie ssie-wyszeptał.

--
Louis nie wyglądał dobrze. Zapadnięte policzki jak u anorektyka. Zmęczona twarz. Yeah to nie był ten sam mężczyzna co 4 miesiące temu.

Ceremonia była wzruszająca. A para młoda wyglądała przepięknie. Nie było przepychu, ale i tak było pięknie.
Czuł się źle gdy zobaczył Harrego który był drugim światkiem. Widać było zmęczenie, a w oczach grało coś na kształt smutku ale i radości.

Cholernie za nim tęsknił, ale teraz..Teraz nie miał mu niczego do zaoferowania. Był wrakiem, a ludzie wolą sprawne statki.

--

-Teraz zatańczy para młoda- państwo młodzi wstali i weszli na parkiet.

Louis obserwował wszystko tylko by nie patrzeć na Harrego, który siedział po drugiej stronie stołu.

-Teraz proszę by świadkowie dołączyli- powiedział facet od aranżacji wesela.

Lou się spiął. Nie chciał tego ni...
Poczuł koło siebie osobę i uparcie patrzył się przed siebie.

-Zatańczysz?

Już miał odpowiedzieć nie ale widział to proszące szczenięce spojrzenie Liama. Niech cię szlak trafi Payne. Westchnął cicho i przytaknął. Wstał od stołu i pozwolił się złapać za dłoń przez Harrego.

One tak cholernie dobrze wyglądały i pasowały do siebie.
Harry poprowadził ich na parkiet i objął jego biodra, a on zarzucił swe dłonie na jego szyję.

Na początku starszy trzymał dystans. Lecz nie minęła chwila, a nadzwyczajnie wtulił się w ciało swojego męża.

Tak cholernie mu tego brakowało.

Łzy popłynęły mu ciurkiem po policzkach, a drobnym ciałem wstrząsnął szloch.

Styles nie czekał, zabrał swojego ukochanego z parkietu i wyszli z budynku. Harry cały czas tulił mniejszego od siebie i lekko kiwał na boki.

-Jest mi tak cholernie źle bez was Harry- wyszeptał i skulił się w jego ramionach

-Nam ciebie też Loulou

-Dzieci mnie nienawidzą prawda?

-Co? Czemu tak mówisz?- popatrzył się mu prosto w oczy

-Żadne się do mnie nie odezwało..Nie odwiedziło. Straciłem was-Louis był na skraju załamania. Harry poprostu wziął go na ręce i wniósł do hotelu.

--

Weszli do pokoju i Harry zaczął ostrożnie składać pocunki na szyji szatyna.

Tej nocy kochali się. Ostrożnie, z tęsknotą pragnieniem drugiej osoby.

--
Szatyn nie był do końca pewien pomysłu Harrego. Nie wiedział jak zareagują dzieciaki. Ale chciał chciał wrócić. I poznać nową istotkę w ich życiu.

Weszli do domu Stylesa. Zza ściany było słychać odgłosy telewizji.

Nagle po schodach zszedł Nate. Stanął jak wryty by po chwili zgarnąć Louisa w swoje ramiona. To zabawne bo Louis był nawet drobniejszy od własnego syna.

-Tatusiu- wyszeptał jak małe dziecko i wtulił się w ciało ojca. Tak cholernie mu go brakowało.

Za nim pojawiła się Maya, która głośno krzyknęła.

-Tatuś Louis!!!-Podbiegła zgrabnie i przytuliła się do nóg Lou. Za nimi przybiegła reszta czyli Luke i Diana z małym Christopherem i stworzyli niedźwiadka razem z Harrym uważając by nie zgnieść maluszka.

Wreszcie byli szczęśliwą rodziną...

×××××
Spaliłam ja to wiem ale jest to moja pierwsza tak długa praca sooo...Proszę o wyrozumiałość!!!

Prosze o propozycje promptów!!!!!

PromptyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz