Rozdział VI

81 8 0
                                    

Już od rana w całym zamku czuć było niepowtarzalną atmosferę Nocy Duchów. Szara Dama, Krwawy Baron, Gruby Mnich i Prawie Bezgłowy Nick cały dzień byli wyjątkowo pobudzeni. Unosili się jakby wyżej nad ziemią, zaczepiali pogodnie uczniów i doglądali, czy wszystko idzie jak trzeba.

Koło szóstej po południu przygotowania do uczty zaczęły się na dobre.

Nowy gajowy, który pracował od zeszłego roku, pan Hughes toczył wielkie, powiększone za pomocą zaklęcia żarłoczności dynie przez korytarze. Za nim kroczył jego poprzednik, profesor Hagrid, który mimo, że oficjalnie skończył pracę, mieszkał dalej w małej chatce na skraju lasu i nie mógł się odzwyczaić od pełnienia swojej funkcji. Mimo, że musiał się podpierać laską, przypominającą raczej mały pień drzewa dzielnie uczył swojego następcę co ma robić i jak.

Filch zniesmaczony radością otaczających go, podekscytowanych uczniów polerował stoły w wielkiej sali i zamiatał podłogi. Spoglądał tęsknie na profesor McGonnagal, która razem z grupką starszych uczniów przygotowywała dekoracje. Z różdżek skierowanych wysoko w górę co chwilę tryskały świetliste promienie. Sufit zaczynał przybierać zupełnie niecodzienny wygląd. Zwisały z niego zaczarowane nietoperze, a jedyne światło dawały dyniowe lampiony i świeczniki przymocowane u góry ścian. Stary woźny tylko obgryzał pożółkłe paznokcie z zazdrości, bo wiedział, że nigdy czegoś takiego nie wyczaruje. A wyglądało to naprawdę imponująco.

Nastrój radosnych przygotowań i oczekiwania udzielił się też uczniom. Wszyscy nie mogli się doczekać uczty, a zwłaszcza pyszności, które staną na stołach. No może oprócz pewnej Krukonki, która właśnie kończyła lekcję eliksirów. Inca Russo zwykle stroniła od większych wydarzeń towarzyskich. Tym bardziej wtedy, gdy była pokłócona z Julianem, który zwykle namawiał ją na chodzenie na takowe. Miała zamiar przyjść na sam początek uczty, szybko zjeść kolację i natychmiast się ulotnić. Spędzenie wieczoru w dormitorium w towarzystwie książki i jej ulubionych Musów Świstusów brzmiało dla niej zdecydowanie lepiej, niż patrzenie, jak Julian i jego koledzy, a najpewniej również koleżanki są zabawieni rozmową na najmniej lubiany przez nią temat.

Między ostatnią lekcją, a ucztą nie miała nic specjalnego do roboty. Normalnie w takim momencie poszłaby na Błonia, ale pogoda za oknem skutecznie jej to uniemożliwiała. Deszcz lał od tygodnia zmieniając cały teren wokół zamku w mokradła. Pozostał jej więc Pokój wspólny. Miała zamiar napisać list do domu Jednak gdy tylko przekroczyła próg jej oczom ukazał się całkowity rozgardiasz. Chyba była tam połowa wszystkich Krukonów w zamku, chociaż nie zdziwiłaby się, gdyby się okazało, że jednak więcej. Wszyscy siedzieli na fotelach, stołach parapetach, na innych uczniach też. Śmiali się, rozmawiali, jedli pili, w każdym razie nie robili nic, co sprzyjałoby spokojnemu spędzeniu popołudnia. Nie miała pojęcia czy była jakaś okazja poza zbliżającą się Ucztą. Mało ją to obchodziła.

Ze zrezygnowaniem sprawdziła, czy w jej torbie jest jeszcze trochę pergaminu. Znalazła wszystkie rzeczy potrzebne do pisania listu. Pomyślała, że nie zajmie jej to długo, więc może napisać wiadomość na szybko w sowiarni. Czuła naglącą potrzebę przewietrzenia się, a jako, że sowiarnia była dość przewiewna ruszyła w jej stronę dużo chętniej niż zwykle.

Wieża Zachodnia nie była miejscem chętnie odwiedzanym przez uczniów. Nie dość, że trzeba było przejść dość spory kawałek Zamku niezbyt uczęszczanymi korytarzami, to w dodatku wchodzenie po krętych schodach, prowadzących na sam szczyt nie stanowiło zbyt przyjemnej czynności. Mimo wszystko każdy raz na jakiś czas musiał powiadomić rodzinę o ocenach, albo przynajmniej dać znak życia. Siłą rzeczy więc, każdy czasem tam bywał.

Po porządnym, rozgrzewającym mięśnie marszu na szczyt Inca stanęła na chwilę i kilka razy wzięła głęboki wdech. Przeklnęła w myślach swoją słaba kondycję i kilkukrotnie zapewniła siebie, że to nie jej wina, bo jedyną możliwą formą ruchu w tej szkole był Quidditch. Jak wiadomo stroniła od niego jak tylko mogła.

Dziedziczka OrłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz