W całej malutkiej salce chóru rozbrzmiał przeraźliwy, głośny brzdęk i fałsz, gdy głowa Caspra opadła na klawiaturę pianina po raz kolejny już w ciągu tej próby. Chłopak podniósł się momentalnie i otworzył podkrążone, przekrwione oczy.
- Przepraszam! Przepraszam! - zwrócił się pełen poczucia winy do grupy śpiewaków zatykających uszy - Już nie zasnę przysięgam! Pójdę do pani Pomfrey po jakiś eliksir na zmęczenie, albo coś... Dalej, od taktu dwunastego, raz, dwa, trzy, cztery...
Zniechęcony chór, w tym również zniesmaczona Inca, wyjątkowo wyczulona na fałsz chcąc, nie chcąc kontynuował piosenkę. Jednak gdy dyrygent stracił koncentrację, a dźwięki i ich kolejność zaczęły mu się plątać wszyscy, włącznie z nim stracili nadzieję, że zrobią jeszcze cokolwiek podczas tego spotkania.
- Dobra, wiecie co? Nie dam rady, przyznaje się. Przepraszam, że kazałem wam tu niepotrzebnie przyjść. Możecie iść, ale profesorowie myślą, że jesteście tu ze mną, bo teoretycznie nie mogę was puścić, ale chyba byście mnie zabili, gdybym kazał wam tu siedzieć. Tylko macie się zachowywać, bo jak coś zrobicie w tym czasie, to ja będę miał jeszcze większe kłopoty i nie powiem co wam powyrywam i jakie zaklęcia na was rzucę. - zarządził - I widzimy się za tydzień!
Po przemowie Puchon z wysiłkiem usiadł i jasne było, że za chwilę zapadnie w sen, może nie przerwany dźwiękiem pianina. Uczniowie zaczęli pakować nuty i się zbierać. Wychodząc i kierując się w stronę biblioteki, w celu wyciszenia się i powęszenia między regałami Inca miała dziwne wrażenie, że ktoś za nią idzie. Zignorowała to.
Przechodząc koło Łazienki Jęczącej Marty zbliżyła się do niej zbyt bardzo, żeby ktokolwiek mógł uznać to za przypadkowe. Rzeczywiście zrobiła to celowo. Trochę zwolniła, a gdy usłyszała to, czego sama nie wiedziała, czy chce słuchać, całkiem się zatrzymała. Wydawało jej się, że w tej chwili nikt nie idzie korytarzem, więc nie obawiała się.
Po chwili słuchania nie miała wątpliwości, że słyszy te same niewyjaśnione, niepokojące dźwięki. Chęć odkrycia ich pochodzenia wzrosła u niej jeszcze bardziej. Nie mogła się doczekać jakiejś sposobności do wizyty na Pokątnej i rozejrzenia się po Esach i Floresach.
- Ładnie to tak?
Piskliwy, nieprzyjemny dla ucha głos zabrzmiał tuż koło ucha Inci, która poskoczyła przestraszona i obróciła się.
Przed oczami miała dziewczynkę, trochę niższą od niej samej. Miała cienkie włosy w kolorze mysiego blondu, spięte na czubku głowy w koński ogon. Na anorektycznie chudym ciele dziewczynki zwisała smętnie szata Slytherinu. Wszystko na jej twarzy było ostre. Cienki szpiczasty nos, wystające kości policzkowe eksponowane przez zapadnięte policzki i wreszcie ostre spojrzenie, wręcz onieśmielające Incę. Mimo wszystko Krukonka nie straciła zdolności szybkiego myślenia.
- A ładnie śledzić kogoś nieznajomą przez całą drogę i jeszcze z zaskoczenia insynuować, że postępuje ona niesłusznie?
Spodziewała się, że jej wyraźnie młodsza koleżanka spłoszy się i zakończy tą dyskusję. Przeliczyła się jednak, bo nieznajoma tylko parsknęła wesoło i jakby z pogardą.
- Ładnie, jeśli ma się powód.
- Hmm, a więc słucham z niecierpliwością. - powiedziała Inca z przekąsem i zkrzyżowała ręce na piersi.
- Nie, to ty posłuchaj. Znam się trochę na tej szkole i wiem, co oni tam robią. Nie jest to nic, co powinno cię interesować. A ja tak się składa odpowiadam za pilnowanie tego.
Krukonka mimowolnie parsknęła śmiechem.
- Czekaj, pozwól, ze wysnuję pewną hipotezę. Jesteś pierwszoroczna?
CZYTASZ
Dziedziczka Orła
Hayran KurguJest rok 2017. Czternastoletnia Inca Russo podczas tego roku w Hogwarcie ma okazję zmienić wiele rzeczy, w swoim życiu, które jak dotąd nie było jej wymarzonym. Czego chce od niej piękna i popularna córka Weasleyów? Co knuje brat jej młodszej koleża...