Prolog

609 27 4
                                    

Taki mały wstęp. Nie będę wszystkiego opisywała bo to zrobi się nudne. Cała akcja będzie się rozgrywała w Shippuudenie. Serdecznie zapraszam. :)
___________________________________________________

Dzisiejszy dzień jest taki sam jak wszystkie...Więc ubieram się i idę wkurzać ludzi w wiosce moją osobowością.

Tak właśnie zrobiłam,poszłam na wioskę tak na nią popatrzeć. Szłam sobie ulicami Konohy zauważyłam idącego prze de mną Kakashiego Tak jak zwykle "Samotnik" Usłyszałam wołanie Gaya do Kakashiego jednak on go kompletnie zignorował i poszedł dalej. I tu wkraczam ja. Poszłam za Kakashim,jednak ten się zatrzymał przed jakimś targiem z książkami. Wziął pierwszą lepszą do ręki książkę,zauważyłam tylko jej tytuł: "Jak powinien zginąć schinobi" Strasznie się załamał po śmierci Rin,chciałabym ją i Obito jeszcze spotkać. Oparłam się o ścianę jakiegoś budynku by zaczerpnąć świeżego powietrza i po chwili go wypuścić.Tak chwilę stałam,ale usłyszałam coś nawet sama nie wiem co,szybko się zerwałam i zobaczyłam co jest pięć. I co zobaczyłam? Przerażonego Kakashiego, podeszłam do niego.I lekko złapałam za jego ramię,jednak to nie był dobry pomysł.

-Ohayo Kakashi.-Uśmiechnęłam się do niego sztucznie.Dlaczego sztucznie? Bo go nie lubię.Podskoczył ze strachu. Widziałam te przerażenie w jego oczach. To był przykry widok. Jak dla mnie...
-To tylko ty.-I jego reakcja? Taka jak zwykle ominął mnie szerokim łukiem.Bezczelny chciałam być miła. -Chyba przez całe życie nie będziesz wszystkich unikał. Obwiniasz się o śmierć swoich towarzyszów,ale przynajmniej możesz kogoś dostrzec. Oni  po prostu się o ciebie martwią.-Powiedziałam to kompletnie bez jakichkolwiek uczuć.Kiedyś to zrozumie,ale teraz to na pewno nie.Nawet nie odpowiedział,no cóż nic na siłę.
Poszłam dalej wkurzać denerwować ludzi z wioski,ale po czasie mi się to znudziło.Wybrałam się do parku po siedzieć pod jakimś drzewem i nawet uciąć sobie małą drzemkę. Tak zrobiłam,wygodnie się położyłam, jednak nie mogłam zasnąć. Usłyszałam jakieś krzyki dzieci, nagle podbiegły w moją stronę i zaczęły coś po cichu rozmawiać między sobą.
-To jest ta dziewczyna, która wstąpiła do ANBU?
-Tak... Mówią,że jest bardzo wredna i bez uczuć.-Tliło się we mnie jak to słyszałam.
-Myśli,że jak jest w ANBU to wszystko jej można,ej ona jest jak Kakashi.-Tym razem nie odpuściłam wstanęłam i złapałam jednego gnojka za szmaty. Skurczybyk myśli,że jestem jak Kakashi to się grubo myli.
-Zamknij mordę! Ja się wcale nie wywyższam i nie porównujcie mnie do Kakashiego!-Spojrzałam na niego moim zminym wzrokiem. W jego oczach widziałam strach i przerażenie. Szybko odstawiłam go na miejsce. Popatrzałam tak chwilę na nich,a oni zaczęli uciekać.
-Jesteś pusta i nie masz uczuć.-Wystawił mi język i biegł ze swoim koleszką przed siebie. Dlaczego oni tak o mnie mówią?Gnojki małe nawet nie wiedzą,że chronię ich dupska. No cóż tako świat. Włożyłam ręce w kieszeń i zaczęłam kierować się w stronę mojego rodzinnego domu.Cały czas chodziły mi po głowie słowa tamtego gówniarza.Jestem taka straszna,że nawet dzieci mnie nie lubią? Szkoda,że nie mam starszego brata lub siostry, zawsze by mnie ktoś obronił.
***
Weszłam do mojego domu,w którym czułam się bezpiecznie. Zdjęłam buty i zaczęłam szukać mamy,w salonie jej nie było więc musi być w kuchni. Szybko tam pobiegłam i zobaczyłam stojącą mamę przed zlewem. Podeszłam do niej i od tyłu ją przytuliłam,mama troszkę się wystraszyła czyłam to jak ją przytulałam.
-Witaj mamo.-Uśmiechnęłam się patrząc je w oczy i nadal ją tuląc. Mama ciepło się do mnie uśmiechnęła i ucałowła w czoło. Zawsze tak robię kiedy jest mi źle na sercu.
-Coś się stało?-wróciła do zmywania naczyń-zawsze jest coś na rzeczy skoro mnie tulisz z za skoczenia.
-Nic takiego.-Odpowiedziałam odwracając się i idąc w stronę swojego pokoju. Usłyszałam,że ktoś wchodzi do domu był to zapewne tata.
-Ohayo Naruko.-Podszedł do mnie złapał mnie w talii i uniósł w górę całując mnie przy tym w czoło. Czułam się wspaniale tak jak wolny ptak. Spojrzałam w jego błękitne jak woda oczy,widziałam w nich iskrę. Odłożył mnie na ziemię i zaczął iść w stronę mamy oczywiście ja za nim. Mama kompletnie nas nie zauważyła,tata chrząknął a mama szybko się odwróciła z swoją chohlą w ręce. Coś tam zaczęła gadać i wreszcie tata się odezwał:
-Zostałem czwartym hokage.-Mama nadal swoje,ale później dotarło do niej że tata został hokage podeszła do niego i mocno przytuliła. Tata był trochę nie oswojony z takimi nagłymi przytulaniami.Patrząc na tą dwójkę uśmiechnęłam się pod nosem,tylko co teraz?
Podeszłam do taty i chwyciłam go z rękę. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Gratulacje.-Cicho powiedziałam,ale powiedziałam to tak aby mój ojciec to tylko usłyszał. Tata przytulił mnie mocno,czułam się teraz bezpiecznie w jego ramionach, świetne a zarazem  dziwne uczucie.
Wszyscy świętowaliśmy z tej okazji,oczywiście najadłam się jak bąk i stwierdziłam,że pójdę już spać.Wygodnie położyłam się na moim łóżku i zamknęłam oczy. Nie mogłam zasnąć bo bardzo chciałam spotkać się z Hikarim,ale nie było to takie łatwe jak mi się wydawało. Wreszcie się udało, skontaktowałam się z białym lisem. Tak samo jak Kurama był zamknięty za kratami,nie chciałam go wypuścić zawsze jest ta chwila niepewności. Podeszłam do krat patrząc na niego.
-Czego chciałaś?-Zapytał w prost.
-Porozmawiać.-Usiadłam przed nim.
-A o czym takim?
-Czy ja jestem bez uczuć?-skierowałam wzrok w ziemię-ktoś mi dzisiaj tak powiedział.
-Każdy z nas ma uczucia,tylko później zaczynamy je okazywać. Ty też w pewnym momencie je ukarzesz.-Dziwnie na niego spojrzałam,a nie okazuje ich?Jestem taka?Odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam iść przed siebie.
-Wybacz,ale muszę już iść spać.-Nawet nie chciałam usłyszeć od o niego jakiejkolwiek odpowiedzi, po prostu zniknęłam i wróciłam do swojego świata. Już nie chciałam nad niczym myśleć i poszłam spać.
***
Minęło już trochę czasu od mianowania mojego ojca czwartym hokage i wszystko było idealne.
Dzisiejszy dzień był zwyczajny,wróciłam z misji ANBU... Zapomniałabym,mój ojciec postanowił by Kakashi wstąpił do ANBU za bardzo tym się nie cieszyłam,ale tak musiało być. Wróciłam do domu zmęczona jak nie wiem. Weszłam do mojego domu i usłyszałam rozmowę moich rodziców Pewnie znowu gadają o jakiś bzdetach. Tak myślałam,ale usłyszałam kompletnie coś innego, że mama jest w ciąży. Pobiegłam do przedpokoju się upewnić. Widziałam jak mama z tatą się tulą. Wreszcie mnie zauważyli, ja lekko drgnęłam.
-M-mamo t-ty jesteś w cią-ąży?-Zaczęłam się mimowolnie jakąć. Mama podeszła i zaczęła smyrać mnie ręką  po policzku.
-Tak.-Uśmiechnęła się do mnie szeroko,a mi po policzkach zaczęły spływać łzy. To było uczucie,którego wcześniej nie doświatczyłam.
Otarłam moje łzy i powoli na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. To było coś nowego w moim życiu.
***
Któregoś dnia poszłam do rezydencji mojego ojca,odwiedzić go tak po prostu. Gdy już weszłam do niego bez jakiego pozwolenia zobaczyłam Kakshiego na jego widok się skrzywiłam. Podeszłam do biurka mojego ojca.
-Nie przeskadzajcie sobie.-Powiedziałam tak bo chciałam ich wysłuchać.
-Kakashi jak już mówiłem chcę abyś pilnował Kushiny w trakcie ciąży.-Te słowa mojego ojca były skierowane do Kakashiego. Ja nawet nie chcę by ten ktoś pilnował mojej matki!
-Tato! On? Nie chcę żeby on pilnował mamy on nie jest do tego zdolny ja jestem do tego odpowiedzialna.-Wtrąciłam się spojrzałam na Kakashiego moim zimnym wzrokiem.
-Naruko,uspokój się nie możesz tak o nim mówić.-Wstał ze swojego stanowiska.
-Ja? Nie mogę tak mówić? Mam ci przypomnieć!? To on zostawił Obita na pewną śmierć, a Rin zabił!-Wykrzyczałam to w stronę mojego ojca.
-Naruko wyjdź!-wskazał swoim palcem na drzwi- tak czy inaczej przydzielę go do tej misji.-Kierowałam się w stronę wyjścia,ale przed tym stanęłam przed Kakashim.
-Jeśli coś się stanie mojej mamie to cię zabije!-Wyszłam z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Nie ufam mu ponieważ nie wiem do czego jest zdolny. Co mnie to obchodzi,że jest starszy i dużo przeżył, ale nie mogę mu ufać.
***
Minęło już trochę czasu i dzisiaj jest ten dzień.
Dzisiaj rodzi się mój młodszy brat,stwierdziliśmy,że nazwiemy go Naruto.
Naruto imię wymyślone przez Jiraiye,imię te stworzył pisząc książkę o odważnym schinobim.Czytałam tą książkę dwa razy i nadal mi się nie znudziła.
Żona trzeciego hokage powiedziała,że ta ciąża wiąże ze sobą pewne ryzyko. Nie powiedzieli jakie,uważali że dla mnie mała wiedza o tym jest dobra. Pożegnałam się z mamą i tatą, a później wyszłam na wioskę. Wszyscy byli dzisiaj radośni,też chciałam się z nimi cieszyć,jednak musiałam wypełnić jakąś misję. Poszłam do jednostki ANBU by sprawdzić o jaką misję im znów chodzi. Wkurzyłam się trochę bo dziś jest ten dzień. Założyłam swoją maskę i poszłam do jakiegoś gostka dowiedzieć się trochę o misji.
Wszystko już wiedziałam. Moja misja  polegała na sprawdzeniu terenu. Wybiegłam z obsady w głąb lasu. Chodziłam i sprawdzałam każdy kąt,ale jak się spodziewałam niczego podejrzanego nie było. Zrobiło się ciemno Pewnie mama walczy z Naruto uśmiechnęłam się pod nosem. Stwierdziłam,że wszystko jest w porządku i zaczęłam iść złożyć raport,ale poczułam coś dziwnego.
-Aleś ty wyrosła.-Szybko się odwróciłam by sprawdzić kto to jednak nikogo nie było.
-Kim jesteś?-Zapytałam dla pewność,ale już nie otrzymałam odpowiedzi i stwierdziłam,że to moja wyobraźnia. Kierując się w stronę Konochy usłyszałam krzyki,zaczęłam biec ile sił w nogach. Gdy stanęłam w bramie Konochy zobaczyłam dziewięcioogoniastego "Kurame" To chyba o tym ryzyku mówiła. Zaczęłam biec w stronę potwora,ale na mojej drodze stanął ojciec Kurenai. Wyminęłam go jednak on złapał mnie za rękę.
-Nie możesz się włączyć w tą walkę,nie chcemy stracić młodych ludzi jak wy.-Kierował mnie w jakieś miejsce.
-Chyba po to są schinobi by walczyć i oddać życie.-Zaczęłam się wyrywać,trzymał mnie jak pies na łańcuchu.Już więcej się nie odezwał, zaprowadził mnie w miejsce gdzie byli młodsi od nas dzieciaki. Zauważyłam tam Asume,Kurenai,Gaya i Kakashiego. Po głowie chodziły mi myśli,że moi rodzice nie żyją. Po policzkach spływały mi łzy.
-Naruko nie martw się dadzą sobie radę.-Przytuliła mnie mocno Kurenai. Uśmiechnęłam się lekko wtulając się w nią. Cały czas obserwowałam z drzewa wioskę,potwór na prawdę był wielki.
Wreszcie potwór zniknął,zeskoczyłam z drzewa i zaczęłam biec do moich rodziców.
Widziałam trzeciego jak rozmawiał z mamą,chciałam być już przy niej. Nie było tak pięknie bo ANBU zagrodziło mi drogę nie chcieli mnie dalej przepuścić. Zauważyłam mojego ojca,który leżał na ziemi i miał wielką dziurę w brzuchu do oczu napłynęły mi łzy do oczu. Usłyszałam moją mamę i automatycznie skierowałam się w jej stronę. Miała na twarzy krew wdziałam, była cała blada.
-Zaopiekuj się nimi.-Z jej ust usłyszałam te słowa. Mama zamknęła oczy.Zaczęłam się wiercić, ANBU mocno mnie trzymało.
-Mamo?Mamo? Mamo!-zaczęłam krzyczeć i wyrwałam się z rąk ANBU,szybko podbiegłam do mamy i mocno przytuliłam-mamo ty z tatą  zaopiekujecie się mną i Naruto. Otwórz oczy,mówiłaś,że lubisz na mnie patrzeć!-zaczęłam nią trząść by się obudziła-mamo!mamo!to nie są żarty! Kurwa mamo!
-Oni już nie żyją.-Odwróciłam się do Sarutobiego, wstałam i podeszłam do taty go obudzić.
-Tato mama nie chce otworzyć oczu!Proszę obudź się.-Sarutobi złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Do oczu nazbierały mi się łzy. To było silniejsze od de mnie.

Zaczęłam się wydzierać jak małe dziecko,łkałam przez płacz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaczęłam się wydzierać jak małe dziecko,łkałam przez płacz. W moim sercu robiła się ogromna dziura! Sarutobi nie mógł mnie uspokoić. Nigdy nie przypuszczałam,że mogę stracić osoby ważne w moim życiu to był wielki cios. Wreszcie odstąpiłam i przytuliłam się do Hiruzena,mówiąc cicho "Mamo,tato wracajcie,boje się" tak właśnie mówiłam. Kątem oka zobaczyłam,że Hiruzen trzyma płaczące dziecko na ręce. Odchyliłam się od niego by zobaczyć w całości te dziecko.
-To twój młodszy brat.-Spojrzałam mimowolnie na Sarutobiego. Podał mi do rąk dziecko,chwilę się wachałam bo płakało,gdy już miałam je na rękach powoli przestawał płakać.
-Naruto. Obiecuje,że będę cię chronić.-Przytuliłam go chciałam żeby poczuł,że nie zostanie sam. Popatrzałam na dzieciątko,a ten po prostu się uśmiechnął, z oka spłynęła mi łza.
-Naruko stwierdziłem,że lepiej będzie jak Naruto będzie znał inną prawdę niż my.-Przytaknęłam,tak będzie lepiej dla niego. Kiedyś mu powiem,że miał najwspanialszych rodziców na świecie. Zastanawiało mnie czemu Naruto ma pieczęć,musiałam o to zapytać.
-Powiedz mi...
-Tak Naruto jest jinchurikim, nosi w sobie dziewięcioogoniastego. Będzie miał trudne dzieciństwo, będziesz musiała go wspierać.-Wiedziałam,że jinchuriki nie mają łatwo,ludzie widzą w nich potwora, chociaż oni noszą w sobie potwora.Byłam gotowa na wszystko!
***
Po śmierci moich rodziców zajmowałam się małym bobasem. Oczywiście pomagał mi Sarutobi, Sarutobi został ponownie trzecim hokage z czego bardzo się ucieszyłam.
Postanowiłam odwiedzić moich rodziców,po drodze kupiłam kwiaty. Gdy już byłam na  cmentarzu zobaczyłam,że Kakashi jest przy pomniku moich rodziców. Podeszłam do niego kładąc kwiaty na pomniku. Kakashi pewnie też cierpiał stracił dużo osób w swoim życiu.
-K-Kakashi przepraszam,że cię tak zawsze oczerniałam. Teraz wiem jak to jest stracić bliskie nam osoby.-Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
-Nie musisz mnie za nic przepraszać to normalne,że ludzie sobie nie ufają.-Widziałam,że się uśmiecha stwierdziłam to po jego prawym oku. Wystawiłam do niego żółwika by mi przybił na znak zgody i przyjaźni.
-K-Kakashi to tak na zgodę.
-Będę twoim wsparciem.-Przybił mi żółwika. Ucieszyłam się gdy to powiedział. Czułam się pełna radości. Gdy tak sobie staliśmy, a tu nagle podeszedł do nas Danzou. Człowieka,którego nie nawidzę.
-Naruko możesz mnie zostawić samego z Kakashim?-Zmarszczyłam brwi,jego głos był tak obrzydliwy jak on sam. Odeszłam od nich.
-I tak wiem,że przkabadzisz go na swoją stronę.-Odeszłam od tej dwójki,wiedziałam,że Danzou nie odpuści sobie Kakashiego.
***
Wszystko jakoś się ułożyło, Sarutobi i Kakashi pomagają mi nad opieką Naruto  (z ukrycia)
Z Kakshim nadrobiliśmy stracony czas. Teraz tylko brakuje mi czasu dla Naruto. W ANBU jak na złość narobiło się więcej misji. Ale gdzieś tam znajduje dla niego czas,jednak Naruto wytyka mi to palcem,że nie poświęcam dla niego czasu.

Hello. Myślę,że się podoba trochę zmarnowałam nad tym czasu ale jest ok chybaxd No dobra opisałam jej dzieciństwo w skrócie. Nie chcę tak zaczynać od początku i was zanudzać. Weźcie mnie poprawiajcie bo ja błędy robię co nie.
Dzięki :))

Zbyt UpierdiliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz