2#Wróciłem

314 16 3
                                    

*Time Skip:Naruto Shippuden*

Już dużo czasu minęło odkąd  Naruto wyruszył w podróż razem z Jiariya-sensei. Dlaczego Naruto wyruszył w podróż? By być silniejszym i by móc wstanie ocalić Sasuke. Sasuke odszedł z wioski po incydencie z Orochimaru. Ach... Zapomniałabym , naszym nowym Hokage jest Tsunade, a dokładnie wnuczka pierwszego. Trzeciego już z nami nie ma,zabił go Orochimaru. Co prawda płakałam nocami ,Naruto mnie odwiedzał  razem z Sakurą. Chociaż i tak od tego mi się nie poprawił humor,ale dobrze,że chociaż byli.Od całego tego incydentu Jiaryia mnie trenował był wobec mnie bardzo surowy,chociaż czasami robiliśmy sobie małą przerwę to ten głupi zboczony staruch biegł do gorących źródeł. Jak Jiaryia wyruszył w tą podróż z Naruto zaczęłam sama trenować  no może  z lekką pomocą Kakashiego. Nadal mnie zastanawia fakt, że w moim brzuchu... Nie wiem jak to nazwać, siedzi ogromny lis.

***

Dzisiejszy dzień jak co dzień nic nadzwyczajnego. Dzisiaj chyba znów przesiedzę w domu cały dzień.Siedziałam sobie tak na kanapie w moim salonie,brakowało mi tu czegoś. Nie czegoś tylko raczej kogoś. Tak, brakowało mi Naruto .Tego mojego małego urwisa. Ciekawe jak tam u niego? Oby nie robił z Jiaryią tych,tych obrzydliwych rzeczy. NARUKO O CZYM TY MYŚLISZ?!! No właśnie odkąd nie ma mojego braciszka przy mnie to w głowie mam same złe myśli. Pamiętam jak mama się o mnie martwiła kiedy Jiaryia mnie gdzieś zabierał.Czasami myślałam,że mnie śledzi... Ech chciałabym się cofnąć w czasie. Gdy się tak obijałam do moich drzwi ktoś niespodziewanie zapukał.

-Hmmm... Ciekawe kto t-nie dokończyłam bo przez głowę przeszedł mnie znajomy głos, a brzmiał on mniej więcej tak: "Wróciłem". Zgadza się byłam pewna,że to Naruto,a jak to tylko moja wyobraźnia?Szybko podbiegłam do drzwi i natychmiast je otworzyłam i od razu wskoczyłam na... NA!!-KAKASHI!!!?-zbłaźniłam się tak wiem. Szaro włosy trzymał mnie mocno za uda na wysokości jego brzucha.Spojrzałam na niego zakłopotana,ten też przez chwilę był zdziwiony. Zauważyłam,że skrawek jego twarzy,który był odsłonięty przybrał barwę różu lub czerwieni. Oczywiście ja się cała zaczerwieniłam,szybko od niego odskoczyłam jak nastraszony kot.Nadymałam poliki jak chomik-BAAAAKA!!

-Hmmm? to chyba ja powinienem to powiedzieć.To ty przecież rzuciłaś mi się w ramiona.

-Zamknij się! Nie wiedziałam,że to ty... Więc się zamknij!

-Pierwszy raz widzę cię taką słodką i uroczą,wyglądasz jak taki słodki dzieciaczek.-zaczął się pieścić co mnie jeszcze bardziej wkurzyło.Zacisnęłam mocno pięść i go uderzyłam mocno w podbródek.

-MORDA!!!!!!-krzyknęłam na cały głos, a Kakashi sobie wyfrunął w górę.

***
Przy moim boku szedł Kakashi. Mieliśmy iść dzisiaj na cmentarz odwiedzić grób naszych bliskich. Ukradkiem spojrzałam na Kakashiego,jednak on był zajęty czytaniem jakiegoś głupiego romansidła. Lekko stanęłam na palcach i chciałam dojrzeć co tam pisze w tej książce. Jednak szaro włosy zamknął książkę tak jakby wiedział,że chcę zerknąć co tam jest. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Ja natomiast odwróciłam głowę w bok,a ręce schowałam zza plecy.
-Już jesteśmy.-spojrzałam na mężczyznę, a później przed siebie. Tak już byliśmy na miejscu. Chyba nie chciałam tam wchodzić,a może jednak tak. Tam byli moi najbliżsi, za którymi bardzo tęsknię. Chwilę tak stałam i patrzyłam przed siebie, a dokładniej na furtkę i postanowiłam tam wejść razem z Kakashim. Gdy już tam byliśmy postanowiłam, że na samym początku pójdziemy do trzeciego.
Staliśmy tak cicho przy jego grobie,nic się nie odzywaliśmy.To była taka chwila ciszy i w końcu postanowiliśmy iść do Obito i Rin. Tak... Obito i Rin najlepsi przyjaciele pod słońcem. Zawsze mogłam się pośmiać razem z Obito a z Rin mogłam po plotkować. To były czasy, a teraz ros twoje nad grobem moich najlepszych przyjaciół. Smutne prawda? Ale właśnie taka jest rzeczywistość.
Chciałam się odezwać do Kakashiego, jednak gdy chciałam to zrobić zauważyłam,że cierpi tam w środku. Umilkłam na ten czas, a po chwili ciszy "jednooki" ruszył w stronę pomnika moich rodziców. Od razu ruszyłam za nim,ale jak już z daleka widziałam ich pomnik to serce mnie bolało.
-Widzisz czy nie?-byłam tak zamyślona,że nawet nie widziałam,że już jesteśmy na miejscu. Stanęłam przed ich pomnikiem i... I co? Znów to uczucie... Bólu, nienawiści,rozpaczy i cierpienia.
-Kakashi...?
-Hmmm?-wyglądał tak samo. Ręce w kieszeni. Maska na twarzy i zasłonięte jedno oko. Szare stojące włosy i to wszystko...Spuściłam głowę w dół, a po moich policzkach spływały łzy.
-Dlaczego najbliżsi odchodzą tak szybko?-zapytałam z płaczem, a w środku krzyczałam z bólu. Nikt mi na to pytanie nie odpowiedział,nawet moi rodzice.
I w tym momencie poczułam ciepło na prawym ramieniu. Odwróciłam głowę, tak był to Kakashi.
-Chyba dlatego,że chcą nas wspierać z góry,a teraz się uśmiechnij i chodź.-jak rozkaz. Uśmiechnęłam się i razem z nim ruszyliśmy w stronę wyjścia.
"Czemu chcecie nas wspierać z góry?"

Zbyt UpierdiliwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz