Hej mam nadzieję, że Prolog ci się spodobał. Okej dzisiaj lecimy z troszkę nudnym rozdziałem. W następnym rozdziale będzie Time Skip do Naruto Shippuudena,a później się jeszcze okażę. Dziękuję za uwagę i zapraszam do czytania ;)
–––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––Dzisiejszy poranek był taki sam,a dokładniej... Do mojego domu wbił mały potwór. Tak był to mój mały potworek "Naruto". Był tak podekscytowany tym,że dzisiaj idzie do Akademii,że z samego rana musiał do mnie przyleźć.Oczywiście zbudził mnie i to w szybkim tempie. No dobrze,ale teraz przejdźmy do rzeczy.
***
W tym momencie robiłam śniadanie dla mnie i Naruto. Co prawda Naruto by tylko jadał raemn,ale ja mu na to nie pozwolę. Przecież to jest jeszcze dziecko,skoro chce być duży i silny to powinien dużo i zdrowo jadać.
-One-chan...-znudzonym głosem blondyn mnie zawołał.Przerwałam krojenie pomidora i głowę lekko odwróciłam w jego stronę. Chłopczyk siedział przy stole na krześle. Machał swoimi krótkimi nóżkami,którymi nawet nie dosięgał do podłogi. Łokcie miał na stole i dłonie oparte o policzki.Wyglądał tak uroczo.
- Łokcie ze stołu i mów o co chodzi...-blondyn na mój rozkaz szybko zdjął ręce ze stołu i schował je za głowę. Ja w tym czasie wróciłam do tego krojenia. Słyszałam jak braciszek westchnął ciężko.
-Chciałbym...Chciałbym wiedzieć jacy byli nasi rodzice... Bo...Bo ten głupi staruch nic mi praktycznie nie powiedział.I czy w ogóle znajdę przyjaciół w tej Akademii? Przecież wszyscy uważają mnie za potwora.-poczułam się tak jakbym dostała z otwartej reki w twarz. Chciałabym mu powiedzieć o rodzicach,ale nie mogę, taki dostałam rozkaz. Wzięłam głęboki wdech i dwróciłam się w stronę Naruto,a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Naruto! Teraz posłuchaj mnie uważnie dobrze?-braciszek kiwnął twierdząco głową- no więc. Nasi rodzice... Byli najlepszymi rodzicami na świecie. Walczyli za nas... Nie, za całą wioskę by przetrwała. Hm... Czy znajdziesz przyjaciół? To już zależy od ciebie.-odłożyłam nóż i podeszłam do Naruto i zdzierżyłam go w tył głowy-I nie... Nie jesteś potworem, a i nie głupi staruch tylko Hokage!!-zaczęłam go szarpać za ucho, a ten tylko błagał o litość. W końcu puściłam go i dałam mu przed nos kanapki z pomidorem. Usiadłam na przeciwko niego i razem złożyliśmy ręce i powiedzieliśmy "Itadakimasu" Naruto smętnie spojrzał na kanapki i wziął jedną do ręki zaczął ją powoli przeżuwać.
-Ja bym wolał ramen.-odezwał się bez skrupułów. Nie dość,że jada u mnie najlepsze i swojskie dania to jeszcze mi wybrzydza. Wokół mnie pojawiła się ciemna aura nienawiści.Wstałam powoli z krzesła i zaczęłam podchodzić do Naruto-em... Siostrzyczko?Naruko-chan?Dattebayo...?-złapałam go za koszulkę i lekko uniosłam go nad krzesłem. Ten spojrzał na mnie jakby błagał o litość.
-Nie dość,że budzisz mnie wcześnie rano i jadasz u mnie to...TO MASZ CZELNOŚĆ JESZCZE MI TU WYBRZYDZAĆ?!!! He he... Ja cie tu nauczę!-wydarłam się chyba na całą wioskę.Chociaż mam coś po mojej mamie,ale bynajmniej czegoś go nauczę.
-Siostrzyczko...? Nie proszę. Masz najlepsze dania na świecie...Dattebayo?NIEEEEE!
***
Zaczęłam sprzątać po posiłku. Blondyn w tym czasie już wychodził. Stał przy drzwiach i złapał za klamkę,ale nagle się odwrócił w moją stronę z smutnym wzrokiem.
-Co jest?-zapytałam i podeszłam do chłopczyka. Uśmiechnęłam się w jego stronę bardzo szeroko.
-Jeszcze się pytasz. Pff...
-Naruto,mów co się dzieje...
-No bo wszyscy tam będą z rodzicami a ja... No właśnie. Ja będę tam sam nawet ty tam nie będziesz!-wydarł się i w szybkim tempie z niego wyszedł trzaskając przy tym drzwiami. Widziałam w jego oczach łzy... Ranię go? Czy on nie rozumie? Chciałabym z nim tam być,ale nie mogę. Dostałam taki rozkaz od trzeciego i muszę się tego trzymać. Leniwym krokiem poszłam do swojego pokoju i opadłam na łóżko. Twarz schowałam w poduszce,i zaczęłam myśleć nad tym co się może stać w tej akademii.
-To wszystko mnie przerasta.-jęknęłam boleśnie. A gdy tak sie użalałam nad z sobą usłyszałam jak ktoś lekko stuka do okna,które znajduję się w moim pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Odsłoniłam zasłony i co tam ujrzałam? No właśnie... Na oknie mojego parapetu siedział Kakashi. Gdy mnie zauważył przestał stukać i uśmiechnął się do mnie (widziałam to przez jego prawe oko) Westchnęłam i otworzyłam okno a do mojego pokoju wparował mężczyzna z maską na twarzy i zasłoniętym lewym okiem. Stanął przede mną z rękami w kieszeniach i spojrzał na mnie.
-Yo Naruko-chan. Chciałem cię zapytać co cię "Przerasta"?hmm?-jego twarz centralnie pojawiła się przed moją. Dzieliły nas centymetry,zarumieniłam się lekko.EJ NARUKO OCZYM TY MYŚLISZ!? Gwałtownie go od siebie odepchnęłam.
-Ej! Może to ja powinnam cię zapytać dlaczego tak nagle wbijasz do CZYJEGOŚ domu i od tak pytasz się o to co go "Przerasta"-nadąsałam się jak chomik.-Ughh! Dobra teraz powiedz mi po co tu przyszłeś?-skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej czekając przy tym na odpowiedź. Kakashi podrapał się nerwowo po karku.
-No więc chciałem cię zobaczyć.
-Kakashi!!
-No dobra... Trzeci cię wzywa.
-Co!!? Ugh! Czego ten głupi staruch chce?-szarowłosy podszedł do mnie i uderzył mnie lekko w głowę.
-Nie staruch tylko trzeci Hokage. Chce się z tobą zobaczyć w jego rezydencji. Ma dla ciebie misję czy coś takiego.-zaczęłam masować swoje obolałe miejsce.
-Chyba mam deja vu. Eh no dobrze. Za parę minut już tam będę u niego.-mężczyzna kiwnął głowę i zniknął w kłębie dymu. Zamknęłam okno i podeszłam do swojej wielkiej szafy.
CZYTASZ
Zbyt Upierdiliwa
AventuraJestem Naruko,młodą dziewczyną o trudnym życiu. Będę opisywała "Przeszłość" i "Przyszłość" mojego życia. Miałam wspaniałe dzieciństwo do czasu. Za dzieciaka byłam wredną,szaloną,chłodną dziewczynką. W pewnym momencie wszystko przepadło,zniknęło. Sta...