Prolog

113 8 3
                                    

Była chłodna zimowa noc. Mieszkańcy wschodnich terenów Rukongai dawno już zapadli w objęcie Morfeusza. Dlatego widok, dwóch kobiecych sylwetek mógł dziwić. Zwłaszcza, że jedna z nich była jeszcze dzieckiem, druga natomiast była poważnie ranna.
- Ina proszę cię... Pośpiesz się. Już niedaleko – powiedziała dorosła kobieta do małej blondwłosej dziewczynki ciągnąc ją za sobą. Ciągle nerwowo się oglądała, jakby bała się, że zaraz ktoś przyłapie je na czymś nielegalnym. Jakby obawiała się, że nie zdążą z czymś lub przed czymś.
- Ale mamo... Ja nie chce... Ja chce zostać... Tori... - zaczęła dziewczynka, ale słysząc szelest gdzieś w oddali przyśpieszyła kroku. Wiedziała, że jej matka została poważnie zraniona, ale nie rozumiała czemu zamiast do IV Oddziału kierowały się coraz bardziej w głąb Rukongai.
- Tori nam teraz nie pomoże. Dobrze wiesz, że na czas kiedy znikniesz stąd, został zapieczętowany i tylko twój powrót może go na nowo obudzić – kobieta z trudem zachowywała spokojny ton głosu. Doskonale wiedziała, że w pierwotnym planie mała nigdy nie wróci do Seireitei. Ba! Nigdy nawet nie będzie pamiętać, że takie miejsce istniało. A ona sama prawdopodobnie zginie tej nocy, próbując pomóc przejść córce przez portal. Ale takie poświęcenie było warte bezpieczeństwa jej córki. Nie może pozwolić, by Zakon dopadł ją i wydobył drzemiące w niej zło.
Ina, bo tak nazywała się blond włosa dziewczynka szybko rozpoznała miejsce, do którego się kierowały. Był to skraj lasu, w którym często bawiła się z młodym Kuchiki, gdzie ostatni raz widziała się z Torim nim zapieczętowały go przed jej ucieczką. Spojrzała na matkę. Ta wyglądała na bardzo skupioną. Kiedy w końcu stanęły, kucnęła przed córką i spojrzała jej głęboko w oczy. Jej wzrok mówił coś, czego dziewczynka nie mogła do końca odczytać. Obawiała się tego, bo matka, nigdy dotąd tak na nią nie patrzyła.
- Ina, chce żebyś wiedziała, że cokolwiek się stanie, kiedykolwiek wrócisz i do czego tu wrócisz, to pamiętaj, że ja zawsze, ale to zawsze będę cię kochać – powiedziała cicho do córki. Jej jasnoniebieskie oczy powoli napełniały się łzami. Wiedziała, że słowa, które teraz wypowiada są ostatnimi. Wiedziała również, że za kilka minut dziewczynka nic nie będzie pamiętać. A to napawało jej matczyne serce bólem, którego nie zrozumie nikt inny niż inna matka.
- Mamo... Ale zobaczymy się jak wrócę tak? Z tobą, Torim, dziadkiem i Sōjunem prawda? – spytała płaczliwym tonem. Nie mogła znieść myśli, że mogłaby już nigdy ich nie zobaczyć. Bała się, że kiedy wróci, to kogoś z jej bliskich osób może braknąć. I wtedy zostanie sama.
- Oczywiście kochanie, ale teraz będziesz musiała wejść w portal jak tylko się otworzy. Nie mamy za dużo czasu – odparła. Po raz pierwszy w życiu okłamała córkę. Wiedziała również, że ostatni. Zakon się zbliżał, a ona mogła jedynie odesłać swoje maleństwo w nieznane próbując ją chronić.
Wstała i spojrzała w niebo. Unormowała swoje reiatsu. Nabrała odrobinę krwi z rany z boku na palce i namalowała dziwny symbol w powietrzu. Przez chwilę nic się nie działo. Po kilku sekundach, nastąpił ogromny wybuch energii, a później w miejscu symbolu pojawiło się coś na kształt koła – portalu. Można w nim było również zobaczyć las, jednak inny. Iglasty.
- Ina, szybko. Nie wiem jak długo go utrzymam – powiedziała kobieta patrząc z troską na córkę. Ta, wiedząc, że tylko tak pomoże matce przeszła niezgrabnie na drugą stronę. Z jej białych jak skrzydło anioła oczu popłynęły łzy. Wiedziała, że z matką już nigdy się nie zobaczą. Czuła to w głębi swojego małego serduszka. A i jej matka nie mogła dłużej powstrzymać łez. Nigdy nie myślała, że będzie musiała pożegnać córkę tak szybko. Nigdy nie podejrzewała, że jej dziecko będzie tak potężne. Dlatego musi odejść nim, ktoś będzie chciał ją wykorzystać. Nim ktokolwiek zdąży to zrobić.
- Kocham cię mamo i na pewno wrócę – powiedziała Ina.
Portal zadrżał przez chwilę i powoli zaczął się zamykać. Przez chwilę wszystko było w porządku. Jednak w miarę jak przejście się zmniejszało, coś dziwnego zaczęło się dziać z wspomnieniami dziewczynki. Zaczęły blaknąć, jakby zamazywane, lub chowane w szklanym pudełku. Najpierw zapominała lata wczesnego dzieciństwa. Ćwiczenia z Ukitake, zabawy z młodym Kuchikim, bury od jego ojca, potem zniknął on sam. Nie pamiętała już dziadka, ani Toriego, a kiedy portal zamknął się całkiem, zapomniała również o matce. Była sama, w wielkim, ciemnym lesie, przerażona i bez wspomnień. A jedyne co pamiętała było swoje imię – Ina.


Story of Yamamoto InaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz