Rozdział 2

69 3 1
                                    

Otworzyłam leniwie oczy, czując jak promienie słońca wdzierają się do mojego pokoju. Skrzywiłam się, wstając z łóżka i kierując się do kuchni po jakiś napój i tabletki przeciwbólowe. Zaczęłam przeszukiwać szafki, uświadamiając sobie, że przecież nie zrobiłyśmy z Dianą żadnych zakupów.

- No zajebiście. - usiadłam na krześle, ciężko wzdychając.

- Co jest? - do kuchni weszła Diana z uśmiechem na twarzy.

- Musimy zrobić zakupy, bo żyjemy na razie jak typowy student, jeszcze tylko bałaganu nie zdążyłyśmy tu narobić. - zaśmiałam się głośno, a ona mi zawtórowała.

Ale na imprezie prawie narobiłaś. - skarciła mnie moja podświadomość.

- To idziemy! - klasnęła w dłonie i pobiegła do swojego pokoju, wyraźnie w dobrym humorze.


***


Zmierzając w kierunku pobliskiego sklepu zastanawiałam się, czy Diana powie mi, dlaczego tak humor jej dopisuje z samego rana.

- Co jesteś taka cała w skowronkach? - zaczęłam, spoglądając na nią dyskretnie.

- Ja? - niedowierzała, uśmiechając się delikatnie. - Opowiem Ci później. - oznajmiła, przyspieszając kroku i wchodząc do sklepu. Zanim weszłam za nią, zobaczyłam po drugiej stronie ulicy aptekę.

- Pójdę najpierw do apteki, zaraz przyjdę! - krzyknęłam za nią i skierowałam się na przejście dla pieszych.

Po chwili byłam już pod drzwiami i pociągnęłam za klamkę, słysząc kłócącego się chłopaka ze sprzedawczynią.

- Nawet mnie nie wkurwiaj. - warknął chłopak, nie zwracając na mnie uwagi.

- Przepraszam, można? - spytałam niepewnie, podchodząc powoli w ich stronę.

- Nie, zamknięte. - wycedził, nadal nie odwracając się w moim kierunku.

- Nie widać. - oznajmiłam bez namysłu, czekając na jego reakcję.

Odwrócił się raptownie, zmierzając mnie wzrokiem i nagle na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.

- Czego sobie panienka życzy? - powiedział zadowolony, opierając się o szybę, za którą stała sprzedawczyni.

- Od Ciebie nic. - zlekceważyłam go i kierowałam się do okienka kupić tabletki na ból głowy. On wyprzedził mnie, zagradzając mi drogę.

- Taka niemiła dla nieznajomych? Nieładnie. - wyszeptał, przybliżając twarz bliżej mojej. Zrobiłam krok w tył na jego ruch, a on zaśmiał się szyderczo. - Może się poznamy?

Co za dupek.

- Nie sądzę. - wymamrotałam i uśmiechnęłam się sztucznie. - A teraz się przesuń.

- Jak sobie panienka życzy. - puścił mi oczko i zrobił krok w lewo wyraźnie rozbawiony, a ja podeszłam jak najbliżej okienka, kupując tabletki przeciwbólowe.

Usłyszałam za plecami dźwięk zamykanych drzwi i odetchnęłam z ulgą, tak samo jak sprzedawczyni.

Wyszedł.

Wyszłam z apteki zadowolona, że bez słowa ten dupek wyszedł i już nie muszę oglądać jego cwaniackiego uśmieszku. Skierowałam się w stronę sklepu, gdzie była Diana.

- Gdzie się tak spieszysz? - usłyszałam za sobą jego głos i postanowiłam się nie zatrzymywać i iść dalej. - Olewasz mnie? - dorównał mi kroku, a ja czułam, że się pewnie szczerzy jak nienormalny.

I want you to be mineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz