+Jeszcze nie włączaj piosenki+
*Kira's pov.*
Co robiłam cały dzień? Tak jak już mówiłam, pakowałam się a później oglądałam filmy. Wieczorem przyjechali rodzice. Zjedliśmy kolację, omawiając naszą przeprowadzkę. Szczerze? Pogodziłam się z tym że wyjeżdżam. Wykonałam wieczorną rutynę i poszłam spać.
*Rano*
Wstałam rano bez większych problemów, choć była 4:30 byłam wyspana. Wzięłam ciuchy przygotowane wczoraj i poszłam do łazienki zrobić poranną rutynę. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół do kuchni.
-Hej- powiedziałam obojętnie do rodziców, bo nadal byłam na nich zła za to że się wyprowadzamy.
-Cześć córciu- powiedzieli w jednym momencie- Gotowa? Za pół godziny jedziemy na lotnisko.
-Tak-odpowiedziałam- ale zanim pojedziemy na lotnisko jedziemy po Sarę, Roxi i Crisa bo chcem się z nimi pożegnać.
-Okej- powiedziała mama.
Zjadam przygotowywane śniadanie i poszłam pożegnać się z domem. Tak wiem, takie dziecinne ale mam z tym miejscem wiele wspaniałych wspomnień. Imprezy, babskie wieczory, siedzenie z naszą paczką w salonie, i wiele innych.
-Kira, schodź na dół!- krzyknęła rodzicielka. Wzięłam walizki i zeszłam do rodziców.
-Jestem, nie zapomnijcie zajechać po Roxane, Sarę i Crisa.
-Okej, daj walizki i wsiadaj- powiedział tata. Dałam mu bagaże i weszłam do auta. Tata ruszył, i pierwsze co zajechaliśmy pod dom Roxi żeby wziąć moich przyjaciół.*Na lotnisku*
+Włącz muzykę z medii+
-Więc to chyba czas pożegnania- odparłam smutno. Najpierw podszedł Cris.
-Trzymaj się mała, pamiętaj jakby coś się działo pisz, dzwoń o której godzinie chcesz. Nie martw się, napewno znajdziesz tam kogoś kto dotrzyma ci towarzystwa. A i zapomniał bym, jak znajdziesz jakiegoś chłoptasia, ja mam się dowiedzieć pierwszy.- zaśmiałam się na jego słowa- jeszcze raz, trzymaj się sis.
-Dzięki- dałam mmm u buziaka w policzek, i podeszłam do Sary.
-No więc, pewnie przez dłuższy czas się nie zobaczymy. Ale to nie koniec świata, będziemy do siebie dzwonić i pisać. Trzymaj się kochana- przytuliła mnie, a ja po tym podeszłam do Roxi.
-Będzie można cię brakować, naprawdę. Ale mimo wszystko damy radę. Będziemy mieć kontakt a na święta do ciebie przyjedziemy, szybko zleci. Kocham cię sis, trzymaj się- znów się popłakałam. W tym czasie moi rodzice żegnali się z moimi przyjaciółmi.-Pasażerowie lotu 143 do Port Talbot proszeni są do podejścia pod bramki nr 14- powiedział głos w głośniku ( no nie w twojej głowie wiesz😂😂~ aut.)
-Pa, trzymajcie się kocham was- powiedziałam i ruszyłam z rodzicami do wejścia samolotu. Moi rodzice byli na samym początku samolotu, a ja na końcu. Super cnie? Koło mnie dosiadł się przystojny brunet. Na oko w moim wieku albo troszkę starszy. Gadaliśmy chwilę, i okazało się że też mieszka w PT i był na wakacjach w moim mieście. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza...
_______________________________________Jest nowy rozdział, supi dupi 😀 Rozdział dedykowany kulciax na poprawę humoru, nie smutaj już
Za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne przepraszamKomentarze+Votes=Motywacja
Buziaki😘~ Lia
CZYTASZ
"Life is crazy" |L.D| /ZAWIESZONE/
FanfictionKira Johnson, z pozoru zwykła 17-latka mieszkająca w Seattle. Ale jak to się mówi "Nie oceniaj książki po okładce". Jest szalona i zbuntowana. Rodzice nie mają nad nią kontroli odkąd wróciła z porawczaka. Była tam z powodu swojego chłopaka i znajomy...