Igor kucnął przy chodniku, wpatrując się w zegarek z fluorescencyjnymi wskazówkami na swoim nadgarstku. Dzisiejsza noc była wyjątkowo ciepła, a wiatr delikatnie muskał liście na drzewach, powodując, że cicho szeleściły. Ten właśnie fakt podsunął im dzisiejszy pomysł. Blondyn uśmiechnął się do siebie. Nawet przyszedł na umówione miejsce o kilka minut za wcześnie. Po chwili słyszał cichy szelest. Spojrzał w punkt, z którego wydawało mu się, że dochodził ów dźwięk.Przez chwilę nie działo się absolutnie nic. W końcu jednak zza rogu wysunęła się znajoma sylwetka. Igor westchnął, z nieznacznie słyszalną w głosie ulgą. Pobliska latarnia rzucała niezbyt jasne, lekko żółtawe światło, które miało wystarczyć na promień kilku metrów, sprawiając, że wszystko leżące poza tą wyznaczoną granicą było znacznie gorzej widoczne. Jednak chłopak, który przycupnął na nieco zniszczonym chodniku, od którego odchodziły już od dawna pojedyncze kamienne płytki, mimo panującego półcienia, od razu rozpoznał postać, która wychynęła się po kilku sekundach z ciemności.
Mikołaj był podekscytowany. Znaczy... Cieszył się na każde ich wieczorne spotkanie, ale tym razem... Tym razem jakoś bardziej. Uśmiechnął się do Igora, który kucał przy chodniku i pomachał mu nieśmiało ręką. Obaj mieli ze sobą ręczniki, które z pewnością się dziś przydadzą. Chwilę później już szli starym chodnikiem, by po chwili zatrzymać się przed dość wysokim płotem z siatki, za którym znajdował się niekryty basen. Owszem, dzisiaj mieli zakraść się na teren basenu i tam spędzić noc. Mikołaj założył sobie ręcznik na szyję i zaczął wspinać się po płocie. Otwory w siatce były niewielkie, ale wystarczające, by mógł zahaczyć o nie czubkiem trampka. Niestety, wspinaczka okazała się dość trudna dla Mikołaja, którego największym wysiłkiem fizycznym od dawna, było zbiegnięcie po schodach do kuchni po coś do jedzenia i wbiegnięcie z powrotem na górę. Po dłuższej chwili jednak już siedział na metalowej rurce, a w następnej skoczył na drugą stronę. Pisnął cicho i skrzywił się, gdy od stóp aż do kolan przeszedł go promieniujący ból. Zerknął na Igora, który posłał mu krzywy uśmiech i przyłożył sobie dłoń do czoła, udając niedowierzanie.
— Nie wierzę, że nawet w ten wieczór, który mieliśmy tak miło spędzić, twoja niezdarność musiała dać o sobie znać — spojrzał wpierw z politowaniem, a po chwili jednak zachichotał.
Dopiero po kilku sekundach cichego pokasływania ze śmiechu raczył zapytać Mikołaja czy wszystko w porządku, już nieco poważniejszym i mniej skorym do żartów tonem. Ta niezdarność była tak typowa dla ciemnowłosego, że aż nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. Dlaczego nie pomyślał o tym, żeby mu pomóc? Przecież wiedział, że coś takiego miało jak największą szansę prawdopodobieństwa, by się stać. Pokręcił lekko głową ze współczuciem.
— Ciągle mi pokazujesz nowe możliwości jeśli chodzi o "brak koordynacji ruchowej". Bijesz nowe rekordy?
Mikołaj zgryzł dolną wargę i lekko się naburmuszył.
— Nie śmiej się. Nie jestem typem sportowca — burknął.
Zrobiło mu się odrobinę głupio, może nawet troszeczkę przykro, ale miał świadomość, że Igor tylko sobie żartuje. Odegra się na nim w basenie! Z tą myślą podszedł do krawędzi zbiornika i położył ręcznik na płytkach. Kucnął i spojrzał na przyjaciela.
— Myślisz że nas nie przyłapią? — spytał, odrobinę się tego obawiając.
Prawdę mówiąc, miał pewne opory przed tym, by zakradać się na basen w środku nocy, ale namowy Igora i wizja wspólnej kąpieli przy świetle księżyca zwyciężyły. No i tym sposobem Mikołaj się tu znalazł. Zresztą... Nigdy nie był zbyt asertywny, tym bardziej gdy w grę wchodził Igor. Spojrzał w spokojną wodę, w której odbijało się nocne niebo. Było naprawdę pięknie i Mikołaj uśmiechnął się lekko pod nosem. Noc była ciepła, a w powietrzu wciąż było czuć ten specyficzny zapach lata.
CZYTASZ
✔ Po Zmroku
General Fiction"Jestem zakochany. Dziwne to uczucie, kochać kogoś". Po zmroku świat stawał się tajemniczy. Po zmroku był czas tylko dla nich. Dla rozmów przy świetle gwiazd. Historia dwóch przyjaciół i ich nocnych spotkań, ukazana w formie krótkich scen. Tworzone...