Drugi sen

74 13 5
                                    

Zawsze gdy zamykam oczy widzę dokładnie to samo. Widzę siebie w wieku 10 lat, jestem na placu zabaw, huśtam się na huśtawce. W pewnym momencie z niej spadam popchnięty przez Karemiego. Od zawsze mnie dręczył... Po zepchnięciu mnie z huśtawki, Karemi się śmieje, ale nie długo. Podbiega do mnie Rin i odpycha Karemiego. Gdy byłem młodszy byłem straszną beksą, rozpłakałem się. Mój przyjaciel wyciera moje łzy i z uśmiechem mówi: "Już dobrze, jestem tu i zawsze będę"


Zadzwonił budzik. Powoli usiadłem i przetarłem nadgarstkiem oczy. Gdy całkiem doszedłem do siebie po śnie, który powtarza się co noc, wstałem i w paru susach dotarłem do szafy. Standardowo wybrałem czarną koszulkę z nadrukiem "FCK U" oraz ciemne jeans'y. Przeciągnąłem parę razy szczotką po skołtunionych włosach, pociągnąłem czarną kreską po oczach i zszedłem po schodach do kuchni. Przy stole kuchennym siedział ojciec, jak zwykle z głową w monitorze laptopa. Zrobiłem dwa tosty z marmoladą, usiadłem na przeciwko niego i włączyłem telewizor. O tej porze zawsze leciały wiadomości. W rogu ekranu widniał napis "PILNE" więc szturchnąłem, zwiniętą w rulon gazetą, tatę.

"Mieszkańcy Tokyo, uprzejmie informujemy, że doszło do rozpylenia niezidentyfikowanego eksperymentu z Laboratorium Shinyukko. Najbezpieczniejszą metodą aby organizm nie wchłonął pyłu jest noszenie maseczki chirurgicznej oraz smarowanie ciała kremem nawilżającym. Gdybyś został zainfekowany, jak najszybciej zgłoś się do najbliższego szpitala, lub bezpośrednio do Shinyukko. Dziękuję za uwagę, mówił Yamate Hirushi"

Kątem oka spojrzałem na ojca. Zmęczonymi oczami wgapiał się wciąż w ekran.

- Em, tato? - zagadnąłem.

- Czego? - spytał nie odrywając wzroku od laptopa.

- Mamy gdzieś te maseczki?

- Nie. Jak chcesz to kup dwie - rzekł wyciągając na stół dwa banknoty.

- Nie przejmujesz się tym? Został rozpylony jakiś nieznany obiekt, a ty masz to gdzieś?

- Nie wierzę w takie przesądy, po prostu im pewnie jakieś atomy eksplodowały i robią rozgłos w mediach.

- Skoro jak sądzisz... A tak w ogóle to za miesiąc jest rocznica śmierci mamy, pójdziesz ze mną na cmentarz? Chociaż raz byś mógł, bo w sumie to tw-! - przerwałem widząc groźne spojrzenie ojca.

- Nigdzie nie idę - powiedział krótko.

- Nawet na jej pogrzebie nie byłeś...

Tata wstał i jakby nigdy nic dał mi w twarz z liścia po czym znów usiadł na urządzeniem. Lekko oszołomiony wziąłem plecach leżący w holu i wyszedłem z domu. Znowu oberwałem... Niepokoił mnie jednak ten 'wypadek' w Shinyukko. W końcu to nie jest ich pierwsza wpadka. W tamtym roku ich wynalazek spalił pobliski blok mieszkalny, a dwa lata temu ich testowanie na zwierzętach skończyło się powszechną wścieklizną przenoszoną przez ptaki, koty i psy. Skoro tym razem to 'coś' rozproszyło się po całym Tokyo to może się to skończyć gorzej nich dotychczas.

Jak zawsze w szkole była wrzawa. Uczniowie się przepychali między sobą. Z grymasem na twarzy zacząłem przeciskać się miedzy nimi, tym razem wiedziałem gdzie jest moja klasa. Gdy tylko wydarłem się z tłumu i pokonałem schody, znalazłem się pod drzwiami klasy. Spojrzałem na zegarek i widząc, że mam jeszcze całe pół godziny usiadłem na ławce. Czekałem na kogoś, ale nie widziałem na kogo. Długo nie czułem potrzeby spotkania się z kimś.

Po 15 minutach przyszły dwie upragnione osoby. Haruki oraz Lucas. Gdy ich zobaczyłem zorientowałem się, że za szybko przywiązuję się do ludzi. STANOWCZO za szybko.

ZarazaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz