Straż Antymordercza, oddział dziewiąty

10 2 0
                                    

Patrzyłem w mały ekranik. Amber i Haruki jeszcze spali, dobrze, niech się wyśpią.
"Zbiegowie! Z Shinyukko uciekła dwójka zarażonych! Napadnięto na tokijski spożywczak, a potem zniknął gimnazjalista. Zaraz po nich zbiegło ponad 3000 zarażonych ludzi. Taki osobnik jest groźny i niestabilny psychicznie. Lecz na pomoc przychodzi nam STRAŻ ANTYMORDERCZA! Dobrze wyszkolona jednostka wyeliminuje wszystkich zarażonych"
Wzdychnąłem. Mają nas "wyeliminować", co? Nigdy w życiu.
Czułem jakbym walczył z każdym człowiekiem, który nie jest zarażony. Jakbym był przestępcą. Jakby nie chcieli mnie na tym świecie. Nam trzeba pomóc, a nie zabijać!
- Kenta... - usłyszałem głos za sobą. Schowałem telefon do kieszeni i obróciłem się do chłopca. Jak na swój wiek był bardzo drobny. Małe dłonie, wątłe ramiona, duże oczy.
- Tak? Czemu nie śpisz, jeszcze możesz się przespać przed drogą - rzekłem gładząc jego miękkie jak śnieg włosy.
- Miałem zły sen... - popatrzył na mnie smutno. To trochę dziecinne przejmować się koszmarem w sytuacji, gdy jesteśmy mordercami i zbiegami, ale dla niego to i tak za dużo - Mogę spać obok ciebie?
- Jasne - położyłem się bliżej niego i wsunąłem ramię pod jego głowę. Zaraz potem małe rączki położyły się na moim torsie, a chłopak usnął.
Widząc to znów wyjąłem telefon. Skoro wysłano po nas straż musimy być czujni.
"Aktualnie Straż Antymordercza kieruje się w stronę Nagasaki, prosimy cywili o nie blokowanie dróg"
Czyli idą w naszym kierunku. Pewnie są z parędziesiąt kilometrów za nami. Jednak to i tak nie duża odległość. Musimy ruszyć za jakiś czas, dojść do jakiegoś schronu już w mieście i ukryć się dobrze. Nie wiem co się dzieje z Zabójcami zabranymi przez władze. Egzekucja? Eksperymenty? Nie chcę o tym myśleć.
Jak uda nam się znaleść się u Rina to zamieszkamy gdzieś niedaleko niego. Wyrobimy sobie dokumenty, zmienimy wizerunek i będziemy mieszkać jak normalni obywatele Nagasaki.
Ale jeśli nas złapią? Ja i Amber, jako pierwsi co uciekli i zmotywowali do tego resztę więc najprawdopodobniej zostaniemy straceni. Haruki wróci do domu i zostanie przesłuchany przez policję i wojsko. Nigdy nie zobaczę Rina i nigdy nie powiem mu tego co mam do powiedzenia. Czyli, że jest wredną świnią i kłamcą.
Wstałem delikatnie odkładając głowę Harukiego na plecak. Rozejrzałem się wokoło. Świt powoli zmieniał się w ranek. Słońce powoli wznosiło się nad horyzontem. Wiatr poruszał okruchami piasku wywołując pył. Zero zwierząt. Zero aut. Zero ludzi. Jesteśmy sami. Za jakiś czas będziemy musieli poruszać się po wiejskich podwórkach.
- Wcześnie wstałeś - rzekła Amber. Z tamtej przerażonej i niepewnej siebie dziewczyny nie pozostało nic. Wyjście na wolność sprawiło, że stała się odważniejsza - Co robimy z tym małym? - spytała wskazując śpiącego Harukiego.
- Poniosę go - założyłem plecak, przełożyłem torbę przez ramię i podniosłem chłopaka.
- Nie za dużo niesiesz? Może go zostawmy? - spojrzała na niego lekceważąco zakładając dwa plecaki, jeden na plecy, drugi na brzuch.
- Przestań, dobrze? Jestem za niego odpowiedzialny - przytuliłem go do swojej piersi, a on mruknął nie wybudzając się z głębokiego snu.
Ustaliliśmy drogę, pójdziemy na północ, zrobimy niedługą przerwę na posiłek i na noc zatrzymamy się w jakimś domu, może na stacji benzynowej. Zobaczy się.
Ruszyliśmy w drogę ku przyszłości. Odwrót równa się śmierć. Zatrzymanie się równa się śmierć. Dalsza droga, nie wiem. Wiem tylko, że będzie cholernie ciężko i nie damy rady sami. Musimy zebrać grupę. Jakąś jednostkę.
Promienie porannego słońca padały na bladą twarz białowłosego. Mimo tego nadal słodko spał wtulając się i szukając ciepła u mnie. Amber ewidentnie była o niego zazdrosna, widziałem to po jej złowrogim spojrzeniu. Ja natomiast uśmiechałem się i do śpiocha i do zazdrośnicy. Obydwoje stanowią dla mnie bliskich.
Pył unosił się pod moim butem gdy stawiałem kolejny krok. Szliśmy dobre 4 godziny. Zegarek w telefonie wskazywał piętnastą. Czy to czas na przerwę?
- Połóż go i zjedz - rozkazała Amber.
- Chwila, nakarmię go - usiadłem po turecku z Harukim na kolanach.
- Jesteś niepoważny! Traktujesz go jak niemowle, nosisz, lulasz do snu i karmisz! Nie możesz tak robić bo później i tak zobaczy tyle śmierci, że z jego słodkości zostanie popiół! - wrzeszczała.
- Uspokój się już! Do póki mogę to staram się zapewnić mu dobre warunki! - położyłem go i wstałem.
- Jesteś skończonym dupkiem! - jej oczy poczerniały i rzuciła się na mnie. Zostałem powalony i przyszpilony do suchej ziemi - To jest wojna! Rozumiesz?! A my jesteśmy tymi złymi! Ja to wiem, ty to wiesz i on to wie! Prędzej czy później zginiemy, wiesz, że odnalezienie twojego Rina jest niemożliwe! On albo nie żyje, albo mieszka gdzieś w pizdu daleko! Musimy uciekać, a nie szukać! Poza tym po takim czasie...
- Pięciu latach - nakierowałem ją.
- Po pięciu latach mógł się zmienić - po tych słowach dziewczyna puściła mój kołnierz i zaczęła szukać wody w plecaku żeby się napić.
W trakcie naszej sprzeczki Haruki zdążył się obudzić. Naprawdę nie wiem co z nim teraz zrobić, myślałem, że podołam opiece nad nim, ale on jest moim rówieśnikiem, nie niemowlakiem. Amber ma rację muszę przestać go niańczyć.
W pewnym momencie usłyszałem strzał. Totalne pustkowie nadało kuli głuchy dźwięk.
- To ta straż - oznajmiłem zrezygnowany.
- Jaka straż? - Amber znów się zdenerwowała. Spojrzała na mnie przerażona - Skąd wiesz kto to? I dlaczego ja o tym nie wiem?
Nie chciałem się tłumaczyć, byłoby z tego jeszcze więcej problemów, a dziewczyna była wystarczająco rozdrażniona.
- Później ci wszystko wytłumaczę - odparłam szybko. Na horyzoncie ciągnęła się czarna smuga. Było to żołnierze z bronią i paroma pojazdami zbrojnymi. Pozostało walczyć lub uciekać.
Haruki spanikował. Nie wiedział co robić, był tutaj najbardziej poszkodowany.
- Kenta, co robimy?! - krzyknęła Amber zaraz po kolejnym ślepym strzale.
- Mamy dwie opcje. Uciekać lub walczyć - oznajmiłem.
Dwójka przyjaciół przyglądała mi się ze strachem w oczach.


-----
Po dwóch latach kontynuuję opowiadanie, muszę mieć jakaś odskocznię od liceum :)
Wybierzcie, bohaterowie mają walczyć czy uciekać?

ZarazaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz