Rozdział III

115 19 45
                                    



Gareth


Budzę się wczesnym rankiem. Tak naprawdę nie chcę wstawać, nie chcę wychodzić z łóżka. Nie chcę wychodzić z domu. Robię to jednak. Podnoszę się, trochę zbyt gwałtownie, przez co odczuwam nieprzyjemne zawroty głowy. Po chwili jednak obraz przede mną wyostrza się i stabilizuje. Podchodzę do okna, wolno podnosząc zasłony. Promienie słońca delikatnie łaskoczą mnie w polik, na co nieświadomie się uśmiecham. Przymykam oczy, oddając się chwilowej przyjemności. Lubię słońce.
Odchodzę od okna, wiedząc, że nie mam zbyt wiele czasu. W końcu zaraz muszę pojawić się w pracy.
Wchodzę do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic, a następnie ubieram się. Przeglądam się przez chwilę w lustrze. Moje ciemne, brązowe włosy wciąż są mokre. Z ich końcówek spływają niewielkie krople wody. Decyduję się ich nie suszyć, bo ze względu na słoneczną pogodę - wyschną same.
Wychodzę z łazienki i kieruję się w stronę kuchni. Przygotowuję sobie jedzenie, w końcu śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Przelotnie zerkam na ścienny zegar i z ulgą zauważam, że mam jeszcze trochę czasu. Co prawda niewiele, ale wystarczająco.
Trzymając w dłoni croissanta idę do salonu i siadam na białej, skórzanej sofie. Nie włączam telewizora, tym razem wolę posiedzieć w ciszy.
Przypominam sobie o chłopaku, który odwołał swoją wczorajszą wizytę. Zastanawiam się nad jego przypadkiem. Nie rozumiem tylko, dlaczego się nie pojawił. Tak po prostu zrezygnował? To całkiem możliwe.
Łapię się na myśli, że jednak chciałbym, aby przyszedł. Chciałbym porozmawiać z nim osobiście.
Wzdycham ciężko, opadając plecami na skórzane obicie. Odkładam niedokończonego croissanta na szklany, nieduży stolik, zapominając o jakiejkolwiek podstawce czy talerzyku. Później to posprzątam.
Podnoszę się z łóżka, słysząc sygnał mojego telefonu. Spoglądam na wyświetlacz i uśmiecham się, widząc kto dzwoni.

— Tak, Lacie? – pytam, nie siląc się na przywitanie.

— Dzień dobry — zaczyna niepewnie dziewczyna. — Dzwonię, żeby panu powiedzieć, że... — waha się przez chwilę, jednak zaraz kontynuuje — musi pan pojawić się szybciej w pracy.   Nie znam szczegółów, ale chyba chodzi o chłopca, który miał umówioną wizytę na wczoraj.

— Och — mówię bez zastanowienia. — Szybciej, to znaczy o której?

— Za piętnaście minut.

Wzdycham, już drugi raz tego dnia.

— Dobrze, będę.

Żegnam się z dziewczyną, a ta nieśmiało odpowiada i odkłada słuchawkę, co robię i ja.

Cóż, widocznie nie mam już tyle  czasu, ile zakładałem.
Ubieram obuwie, zamykam drzwi od domu i wychodzę na zewnątrz. Jadąc do pracy jestem przygotowany na wszystko.

                                   ***

— Słucham? — odkładam swój kubek kawy, którą jakiś czas temu przyniosła mi sekretarka, próbując się nią nie zakrztusić – Zmienił zdanie?

— Na to wygląda, proszę pana — odpowiada mi kruczowłosa kobieta, która wczoraj powiedziała mi o rezygnacji tego chłopaka.

— Uchh — wzdycham, po raz kolejny tego dnia.

Już zamierzam się odezwać, kiedy Jacqueline oświadcza, stojąc jeszcze bardziej wyprostowaną niż zwykle. Była bardzo sumienną i dokładną pracownicą. Mimo podeszłego wieku, znakomicie spełniała swoje obowiązki.

— To nie do końca tak, że sam zadzwonił. — Unoszę brew w oznace zdziwienia i jednoczesnego zainteresowania. — Ktoś, kto przedstawił się jako jego przyjaciel zadzwonił z prośbą o pomoc. Sprawa wygląda poważnie.

Prostuję się, co powoduje ciche skrzypnięcie czarnego fotela. Opieram dłonie na biurku, łącząc ze sobą palce.
Przez chwilę intensywnie rozmyślam, zapominając o obecności ciemnowłosej. Do rzeczywistości przywraca mnie dopiero chrząknięcie.

— Panie Atherstone?

— Nie możemy zmusić go do przyjścia tutaj, chyba już coś o tym mówiłem, czyż nie? — oznajmiam nagle, zaskakując tym samym kobietę.

— Ale... — waha się przez dłuższą chwilę — on już tu jest.








----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej kluseczki!
Wiem, że wieje nudą, bo praktycznie nic na razie się nie dzieje, ale przeczekajcie to - rozkręci się.
Trochę ciężko mi się to pisze, ale robię co mogę, okej??
Ostatnio też trochę mi się posypało w życiu, więc proszę o wybaczenie tej niesystematyczności w dodawaniu rozdziałów. Wybaczcie też, że ten rozdział jest taki krótki. Poprzedni był dłuższy. I chyba tak zostanie, że rozdziały z Bailey'em będą dłuższe. Jego perspektywa jest dla mnie łatwiejsza, haha
A tak poza tym tooo... wszystkiego najlepszego na święta! Nie wiem, czy je obchodzicie, ale nawet jeśli nie to i tak życzę Wam wszystkiego dobrego :+)

Do następnego, Cram xx

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 12, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

TherapyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz