Miałaś 6 lat, gdy to się wydarzyło. Byłaś w szpitalu. Ciężko zachorowałaś, więc tam wylądowałaś. Wszędzie krew i ludzkie ciała. Jak to się stało? To proste...
[2 godziny wcześniej]
-Wszystkiego najlepszego [T.I] - chan! - krzyknęli moi rodzice podając tort. [smak tortu]! Mój ulubiony! Pokroiliśmy go. Zjedliśmy. Czas na mój prezent! Co to będzię? To...Miś,o którego tak bardzo prosiłam!
Jest śliczny! Taki jak sobie wymarzyłam!
-Dziękuję! Jest prześliczny! - rzuciłam się na rodziców z wielkim uśmiechem. Nic mi już nie zepsuje dnia! I dokłdnie po tych słowach usłyszałam huk oraz wiele przeraźliwych krzyków. Co tam się stało? Chciałam zejść z łóżka, ale mi nie pozwolili.
-Zostań tutaj - powiedział mój tata. Chwyił za klamkę, aby otworzyć drzwi, gdy coś je wywarzyło. Mój tata udał na podłogę. Byłam przerażona! Mama chciała mnie zasłonić, a w tym momencie ja schowałam się pod łóżko. Byłam tylko w stanie zobaczyć jak pewien człowiek, a raczej coś co go przypominało zabiło moją matkę, a chwilę później dobił ojca. Był to mężczyzna, a za nim stał niewiele starszy ode mnie chłopiec. Zapewne jego syn. Byli do siebie podobni (mowa tu o Aracie i małym Ayato dop. Autorka). Ze strachu zamknęłam oczy i w głowie powtarzałam, aby nie płakać. Inaczej mnie zauważą. Otworzyłam na chwilkę oczy słysząc, że opuszczają pomieszczenie. W drzwiach stał ten sam chłopak. Ewidentnie patrzył mi się prosto w oczy. Jakgdyby nigdy nic odszedł.
[10 lat później]
-Proszę o szansę! - pochyliłam się w geście prośby.
-[T.I]...Wiesz, że jesteś jeszcze za młoda, aby samej iść na zwiady - odpowiedział mi Shinohara.
-Ale kiedy jestem jedną z lepszych!
- westchnął - No dobrze, ale jeżeli trafisz na więcej niż jednego Ghoula wracasz! I bez żadnych ale! Zrozumiano?
-Tak tak! Obiecuję! Paaa! - pomachałam mu na pożegnanie i wybiegłam z budynku. Już od 5 lat szukałam informacji na temat Ghoula, który zabił moich rodziców. Niestety nie znalazłam nic. Ale ostatnio w telewizji mówili, że jeden z NICH był widoczny. Z tego co widziałam na wideo był bardzo podobny. A więc udałam się w miejsce, w którym był widziany ostatnio. Rozejrzałam się. Nikogo tu nie ma. No cóż. Nic tu po mnie. Odwróciłam się, a w wyjściu z uliczki stali jacyś mężczyźni. Zaczęli się do mnie zbliżać.
-Radzę wam uciekać póki możecie, bo źle to dla was skończy - zakpiłam.
-Haha...Niezła jest ta mała. Lubię takie - powiedział ten z prawej strony. Sięgnęłam do torebki po moje Quinque. Zaraz! Co?! Gdzie on?! Zgubiłam go?! Nie, to niemożliwe! Chwila...gdzie on...No tak! Byłam na tyle podekscytowana, że zapomniałam to z biurka! O nie, nie, nie. Jest źle, bardzo źle. Co teraz?
-I co? Czekamy! Gdzie ta nasza nauczka? Hahaha - powiedział ten z lewej.
-Bu! - krzyknął ten po środku, a ja spłoszona potknęłam się i upadłam.
-No no no...Co się stało? Czyżby Cię strach obleciał? - zamknęłam oczy i założyłam ręce na głowę. Boję się 3 typków, a ja chciałam ruszyć sama na Ghoula. Głupia ja. Po chwili usłyszałam tylko... - Hej! A ty tu czego?! - dalej były tylko krzyki....Cisza.
-Nic Ci nie jest? - zapytał męski głos. Podniosłam wzrok. Zobaczyłam chłopaka o granatowych włosach. Potem zwróciłam uwagę na oczy. Były czarno-czerwone. Ghoul! Niewiele myśląc skoczyłam na niego przez co zrobiliśmy fikołka, a ja klęczałam nad nim.
-To Ty! Znalazłam Cię! Teraz mi się nie wywiniesz! Zabije Cię! - krzyczałam.
-Dajesz - powiedział to z taką łatwością.
-Co?
-To co słyszysz. Zrób co masz robić. Do tego jesteś stworzona. Aby wybijać takich jak my.
- Ale skąd Ty wiesz, że ja - przerwał mi przywracając mnie na plecy. Teraz to ja byłam pod nim. Zbliżył się do mojego ucha i szepnął.
-Wy Gołebie macie to samo spojrzenie - na te słowa przeszły mnie ciarki. Ale to nie były takie jak przy strachu. Jego głos był taki...taki...uspakajający. Chciałabym go słyszeć częściej. Zaraz co?! Nie! To nie tak! A nieważne! - Zamyśliłaś się.
-Nie prawda!
-Prawda.
-Chyba wiem lepiej o czym myślę!
-Jak chcesz....Nie chce nic mówić, ale chyba musisz lepiej dopinać guziki - wskazał ma moją koszulę. Jeden z guzików byl odpięty....A co było w tym najgorsze?! Że było mi widać kawałek stanika! Co za wsyd! I to jeszcze przed Ghoulem! Szybko się wyślizgnęłam i wstałam. Szybko zapiełam guzik. - Podobno jak kobieta ma czarny stanik to chce się jej...-
-Nawet nie kończ!
-A co? Nie mam racji? - powiedział z cwanym uśmieszkiem.
-Nie, nie masz! - zkrzyżowałam ręce.
-Czyżby? - powiedział mi do ucha. Znowu te ciarki.
-Tak! A teraz żegnam! - zaczęłam odchodzić. Poliki piekły niemiłosiernie.
-Nie tak szybko! - chwycił mnie za rękę i przyszpilił do ceglanej ściany. - A gdzie moja nagroda za uratowanie życia? - i znowu ten jego uśmiech. Muszę przyznać, że pięknie się uśmiecha.
-Jaka znowu nagroda? Przecież niczego nie obiecałam. Sam mnie uratowałeś.
-A więc...Sam Cię uratowałem, to sam se ją wezmę. - zaczął się zbliżać do mojej twarzy. Czułam jego oddech na skórze. Serce bije mi jak szalone. Jeżeli chce mnie pocałować to niech to już zrobi! Jeszcze chwila, a nie wytrzymam! Nie chce się do tego przyznawać, ale coś jest w nim co mnie do niego ciągnie. Tak! Przyznaje się! Podoba mi się ten kretyn! Zawahał się. Nie no! Pacne go zaraz! Nie wytrzymałam. Chwyciłam jego twarz dłońmi i stanąłem na palcach. Pocałowałam go. Bałam się. Bałam się tego, że mnie odtrąci. Ale po chwili oddał pocałunek. Byłam szczęśliwa.
-A więc oboje tego chcieliśmy - powiedziałam spkojnie.
-Wiesz...Czekałem na ten dzień od naszego pierwszego spotkania. Dlatego, gdy dowiedziałem się, że wstąpiłaś do CCG ujawniłem się. Wiedziałem, że zaczniesz mnie szukać. I w końcu Cię spotkałem. Po tylu latach. - przytulił mnie mocno. - M-mogę to powiedzieć?
- przytaknęłam -
-W-wróciłem
-Witaj w domu - odpowiedziałam.
________________________Nie wiem co mam odczuwać. Czy mogę sobie pozwolić na satysfakcję +5? 😂😂😂