Siedziałam przybita nudą w domu. Czekałam, aż moja siostra wróci. Teraz to ona miała przynieść ,,jedzenie". Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
-No...To najem się dzisiaj? Hahaha...Ej..Co się stało? - zobaczyłam jej zapłakaną twarz.
-Bo...Ja...Pamiętasz tego, o którym Ci ostatnio opowiadałam? Ten co mówił, że specjalnie dla mnie zrobi maske - zapytała na co ja przytaknęłam. - To widziałam się z nim dzisiaj i wyznałam mu miłość...A on je odrzucił - i znowu zaczęła płakać. Całą noc ją pocieszałam. Cholerny Uta! Zapłaci za to!
[Tydzień później]
Nadszedł ten dzień. Sobota. Dzień, w którym odpłace mu za nadobne. I to jeszcze z nawiązką! Weszłam do gabinetu. Wszędzie były maski.
-Przepraszam za najście! - krzyknęłam, ale nikt się nie odezwał. Odwróciłam się, a za mną stał identycznie opisany przez moją kochaną siostrzyczke Ghoul.
-Do mnie przyszłaś? - zapytał anemicznie. Co ona w nim widziała? Przecież to zwykłe, chłodzące EMO.
-Tak - przytaknęłam - Chciałam, żebyś zrobił dla mnie maske....Ma być [kolor] i jak najmniej ozdób.
-Mhm..rozumiem - odpowiedział, a ja już zaczęłam obmyślać plan. A więc...Kiedy pójdzie do swojego pokoiku, ja zakradne się po klucze zapasowe...oby takie miał....I w nocy tutaj wrócę! Zniszcze wszystko! Wszystko to co kocha! Niech pozna ten ból! To cierpienie! - Dobra...A teraz usiądź - he? Zaraz. Co?! Przecież miałam tutaj zostać sama! Mimo wszystko musiałam. Inaczej wszystko byłoby na marne. Usiadłam. Przyglądał mi się uważnie. Po chwili dotknął dłonią mojego policzka. Był taki delikatny. W tamtym momencie poczułam się...Bezpiecznie? Ale o czym ja myślę?! Ja mam tutaj pomścić siostrę, a nie jakieś romanse mi w głowie.
-Masz delikatną skórę, jak na Ghoula - czy to był komplement? Jego ręką dalej spoczywała na moim poliku, a mnie to coraz bardziej krępowało. - D-dziękuję. Mógłbyś zabrać rękę?
-Nie - odparł beznamiętnie.
-Nie?! Mi się nie mówi NIE! - wstałam z krzesła. - Żegnam!
-Stój - chwycił mnie za rękę - nie skończyłem jeszcze maski.
-I jej nie skończysz.
-Obiecuję, że będzie taka jaką zechcesz. - jeżeli się nie zgodzę to siłą mnie tam zaciąganie. Nie mam wyboru.
-Zgoda. Ale szybko. Nie chce się spóźnić na...urodziny. - skłamałam.
-Rodzina?
-Nie.
-Aha - i koniec naszego dialogu. Po 20 minutach szkicu, szycia i poprawek była gotowa. Była przepiękna. - No to koniec pracy na dziś - rozciągnął się.
-Taaa.
-Przymierz - zrobiłam jak kazał. Wszystko pięknie leży....tylko....Nie zrobił ust! Jak ja mam nimi ruszać jak to w ogóle praktyczne nie jest?!
-Eee...To jest trochę...Mało wygodne - ściągnęłam maske i mu ją podałam. Przejrzał się uważnie.
-Masz rację. Myślałem, że bez pomiarów dam radę zrobić idealne miejsce na usta.
-Dasz radę to naprawić? - podałam mu maske, a on bacznie się jej przyjrzał.
-Myślę, że jutro już będzie gotowa.
-Świetnie! - krzyknęłam i usiadłam na krześle - To ty skocz do kantorka, a ja tu grzecznie ( ta jasne ) sobie posiedzę i wrócisz z materiałem potrzebnym na maske. - po mojej krótkiej wypowiedzi stanął obok mnie.
-Ale najpierw muszę zrobić pomiar - nachylił się i złożył delikatny całus na moich wargach. Zesztywniałam. Nie wiedziałam co zrobić.
-C-coś Ty zrobił?! Jak mogłeś?! To był mój... - Nie dokończyłam.
-Twój?
-Mój pierwszy - powiedziałam cicho - A ty mi go podstępnie skradłeś - dotknęłam palcami ust - Teraz będę musiała mojemu pierwszemu oddać mój drugi! - krzyczałam naburmuszona.
-A więc pozwól, że ten drugi też skradnę. - uśmiechnął się pod nosem i ponownie mnie pocałował. Nawet nie zauważyłam kiedy go oddałam. Było mi tak...ciepło na sercu. Pierwszy raz poczułam, że komuś na mnie zależy. Otrząśnij się [T.I]! Oderwałam się. Ze wstydu poliki mnie piekły. Szybko wybiegłam do domu. Gdy wróciłam od razu położyłam się spać. Miałam dosyć dzisiejszego dnia.
[RANO]
Wstałam.
-[T.I]! Paczka do ciebie! - zawołała siostra pod moimi drzwiami. Nie musiałam się ubierać, ponieważ zasnąłem w tym w czym byłam wczoraj. A więc udałam się do salonu. Tam czekała ona. Paczka. Przecież nic nie zamawiałam. Otworzyłam ją. Była w niej maska. Poprawiona, wykończona pod każdym względem. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Założyłam ją. Ale coś było nie tak. Zdjęłam, a w niej była przylepiona mała, różowa karteczka.
,,Mam nadzieję, że się podoba. Ale nigdy nie dorówna Tobie"
~Uta
Aż mi się miękko zrobiło na sercu. Ale zaraz, zaraz...Skoro wiedział gdzie mieszkam..to wiedział kim jestem?!
_________________________
Chyba mało utowaty ten nasz Uta..Ma najtrudniejszy charakter do opisania😂😂😂. To był najgorszy rozdział jaki napisałam :'D. Ale ujdzie...jak przymróże oczko. 😈
Z góry przepraszam za błędy, ponieważ rozdział jest dodany na ,,żywca".