Księżyc wschodzi, ja znów upadam.
Krzyk bólu miesza się z głuchą ciszą.
Nadzieję znów na stryczku wiszą.
Jednocześnie krzycząc o pomoc.
Z drugiej strony gubiąc wątek.
Na optymizmu zamach, nieporządek.
Umarłam? Lecz nadal oddycham.
Więdnę jak róża, usycham.

YOU ARE READING
Nieludzko Ludzkie.
PoetryW tym miejscu powinien znajdować się opis. Lecz wystąpił błąd w tym nieludzko-ludzkim internecie.