so take me as I am,
take me for everything
replacing who I am,
with who I'd rather be-
luke nie wiedział wielu rzeczy. nie wiedział, dlaczego okłamał arzaylee, że musi uczyć się w ten piątkowy wieczór, chociaż jeszcze jakiś czas temu nawet nie przeszłoby mu to przez myśl. nie wiedział też, dlaczego kolejny raz skierował swoje kroki do baru, mając nadzieję, na spotkanie z pewnym chłopakiem. nie wiedział, dlaczego tak ciągnie go w stronę michaela. niezaprzeczalnie było w nim coś, co nie pozwalało o sobie zapomnieć, niekoniecznie w romantyczny sposób, bo każdą taką myśl luke urywał, zanim nawet się rozwinęła. clifford był po prostu niesamowitą osobą i wszystko w blondynie wręcz błagało o kolejne spotkanie z nim.
kolejny raz luke zaskoczył samego siebie, bo takie wypady nie były w jego stylu. zazwyczaj wieczory spędzał w mieszkaniu, ucząc się, spędzając czas z dziewczyną lub ashtonem, ewentualnie z rodziną. zawsze był przykładnym synem, chciał, aby jego rodzice byli z niego dumni. dlatego właśnie poszedł w ich ślady i wybrał prawo, aby w przyszłości dołączyć do rodzinnej kancelarii, podobnie jak jego starsi bracia. nie miał odwagi się postawić, kiedy ojciec zadecydował o zakończeniu nauki gry na gitarze, mimo że była to jedna z niewielu rzeczy, która sprawiała blondynowi radość. nie odmówił, gdy rodzice zaaranżowali randkę z córką wspólnika, nie zaprzeczył, gdy zasugerowali związek z nią. luke uważał, że jest im to winien za lata wychowania i opieki nad nim, dlatego robił wszystko, aby nie zawieść swoich bliskich. spotkanie michaela zasiało w nim ziarenko niepewności. patrzył na tego chłopaka i widział wolność, coś, czego nigdy nie doświadczył. jego obecność w życiu blondyna była jak powiew świeżości, przyjemne oderwanie od rutyny, z którą zmagał się na co dzień. po raz pierwszy robił coś dla siebie i nawet jeśli chodziło tylko o głupie spotkania w barze czy na uczelni, luke nie chciał tego przerywać. ta myśl powodowała, że na jego twarzy pojawiał się wesoły uśmiech, który poszerzył się, gdy tylko pojawił się przed nim mike.
-twoje włosy... wow- luke spojrzał zaskoczony na chłopaka stojącego za ladą. przecież jeszcze kilka dni temu były czerwone, jakim cudem teraz są zielone?
-ciebie też miło widzieć.- mike uśmiechnął się do blondyna, na co tamten tylko się roześmiał. farbowany chłopak był zdumiony jak łatwo i naturalnie przychodziło mu bycie sobą w towarzystwie starszego z nich. jakby znali się od dziecka, a nie zaledwie kilka dni. kiedy zauważył, że na koszulce starszego widniej logo mayday parade, zespołu, który sam uwielbia, natychmiast zaczął rozmowę, muzyka bowiem była jego ulubioną rzeczą na świecie. i może rozmawiali tak aż do końca zmiany clifforda i w drodze powrotnej, kiedy luke zdecydował się odprowadzić młodszego chłopaka do domu, bo ciągle odnajdowali nowe tematy do rozmowy. a kiedy żegnali się w środku nocy, oboje ukrywali małe uśmiechy na myśl o zaplanowanym na jutro spotkaniu. mimo krótkiego stażu znajomości, oboje czuli, jakby znaleźli przyjaciela, którego tak bardzo potrzebowali.
-
-arz? co ty tu robisz?- luke był zaskoczony, otwierając drzwi swojego mieszkania, przecież tego wieczoru był umówiony z michaelem na wieczór gier, nie z dziewczyną.
-przyszłam odwiedzić swojego chłopaka, który wczoraj nie miał dla mnie czasu. -odpowiedziała brunetka, wchodząc do środka i składając przelotnego całusa na wargach blondyna. – oczekiwałeś kogoś?- zmarszczyła brwi, spoglądając na rozpięte od góry guziki koszuli, jak wtedy, gdy wybierali się gdzieś razem.
-ja.. właśnie miałem do ciebie dzwonić, kochanie.- luke uśmiechnął się do dziewczyny, ukrywając zmieszanie spowodowane kłamstwem. gdy zniknęła w kuchni, zapewne w celu otwarcia wina, szybko wystukał do mikeya wiadomość, że jednak nie mogą się spotkać, przez co odczuwał wyrzuty sumienia. było to absurdalne, zważając na to, że arz była jego dziewczyną, a chłopak zaledwie nowym znajomym. jednak przez cały wieczór, kiedy obejmował brunetkę, zastanawiał się, co robi teraz mike, a kiedy dziewczyna składała na jego wargach czułe pocałunki, tęsknił za uczuciem innych ust na swoich.
nie jestem gejem
*
eins: mike się ogolił afaghshsjsj
zwei: cashton to goal
drei: vier
CZYTASZ
catch 22 // muke
Fanfictionjesteś dylematem ;gdzie luke jest zagubiony a michael chce być kochany