Wyścig z Czasem

84 10 3
                                    

Po soczystej wymianie zdań i psychodelicznych śmiechach ekipa złożona z niebieskowłosej,bladej jak ściana i wytatuowanej dziewczyny,równie bladego brązowowłosego chłopaka o drobnej budowie ale przerażającym spojrzeniu i przyssanej do niego niczym mała pijawka młodej dziewczyny z zakrwawnionym T-shirtem,nożem,oraz nieprzeciętnym wyglądem z milionem blizn przybyła do centralnego punktu Krainy Czarów gdzie przy stole sącząc herbatę z porcelanowych,zniszczonych filiżanek wszyscy żywo rozmawiali,jednak nie była to radosna rozmowa....wszyscy próbowali wymyślić jak pomóc cierpiącemu Tarrantowi.                 "Hej! Mam już moją pomoc! Teraz znajdźmy sposób żeby dostać się do chronosfery...."- oznajmiła Melanie czekając na reakcję kogokolwiek z tego walniętego grona,a Lara i Toby stali w milczeniu i starali się wymyślić jakąś dobrą wypowiedź.                                        "Będziecie tak siedzieć i dumać czy powiecie nam jak do diabła mamy się tam dostać?"- Lara postanowiła odkleić się od Tobyego i wziąć sprawy w swoje ręce.                                                     "Już dobrze....chodźcie...zaprowadzę was i powiem co i jak....nie macie czasu do stracenia!"- stwierdziła Królowa i z gracją odeszła od stołu zmierzając w kierunku mostu.                                                  "W sumie....czemu żadne z was nie może się tam przenieść?"- spytał Toby lekko tym wszystkim znudzony.                                           "Każde z nas już raz było w przeszłości dlatego też musi to zrobić osoba niepochodząca stąd"-wyjaśniła Królowa otwierając białe drzwi prowadzące do małego pomieszczenia w którym stała wielka,drewniana szafa owinięta stalowym łańcuchem.Mel ostrożnie do niej podeszła i otworzyła ją,wypuszczając trzy białe gołębie. W środku słychać było tykanie masywnego zegara. Lara odważnie weszła do środka ciągnąc za nią lekko zaskoczonego tym zwrotem akcji Tobyego i zaintrygowaną Mel. Szli więc w głąb ciemnego pomieszczenia oglądając się za sobą....                                                  "Powodzenia....cała nadzieja w was moi kochani"- powiedział cicho Chesire i to było ostatnią rzeczą jaką usłyszeli przed zamknięciem szafy. Teraz było sami w ciemności i cały czas dzwoniło im w uszach od tykania wszechobecnych zegarów. Po krótkiej drodze pełnej milczenia które było spowodowane po części strachem przed spotkaniem,a po części przerastającym ich majestatem dostrzegli największą tarczę zegarową jaką zapewne dane im będzie zobaczyć w całym ich życiu. Wyglądało na to że jednak będzie ona raczej przeszkodą,a nie pomocą,gdyż by dostać się do rezydencji czasu trzeba przejść po niej i nie zostać zmiażdżonym przez wskazówki lub nie spaść w przepaść.                                             "Czy ktoś tu ma lęk wysokości? Lub....zegarofobię?"- spytała Mel wycierając sobie pot z czoła.          "Jak wiesz jedyne czego się boimy to brak gofrów,więc raczej powinniśmy to przeżyć...."- stwierdziła Lara puszczając zimną rękę Tobyego i próbując zorientować się jak bardzo głęboka jest ta przepaść.                 "Ok jeżeli nie chcemy zostać marmoladką idealną na sucharki i gofry musimy to przejść bez najmniejszego potknięcia."- stwierdziła Lara co raczej nikogo nie pocieszyło.                                   "Ok....ja skoczę pierwsza....spróbuję doskoczyć na nadjeżdżającą wskazówkę i jakimś cudem dojechać na niej na drugą stronę nie zabijając się przy okazji....rany jakie to jest wariactwo...."-stwierdziła Mel i biorąc głębokie wdechy czekała i gdy wskazówka była już naprzeciwko niej.....skoczyła! Niestety pośliznęła się i mi przerażeniu pozostałej dwójki,złapała się końcówki wskazówki.                                        "Pamiętaj Mel...robisz to dla niego...."- mówiła sobie w myślach i próbowała doczołgać się wyżej....wreszcie stała prosto i mogła spokojnie przebiec na drugą stronę,stając centralnie na wprost pałacu. Tobyemu i Larze poszło to wszystko o wiele szybciej co naburmuszyło Melanie. Kiedy nareszcie cała trójka stała przed zamkiem popatrzyli na siebie i pewnym krokiem podeszli do ogromnych metalowych drzwi z kołatką.         "No dawaj Mel....zastukaj"- zachęcił dziewczynę Toby. Melanie przez chwilę stała nieruchomo i patrzyła na drzwi....za nimi czekał jedyny sposób by ocalić Kapelusznika....nie mogła teraz niczego zepsuć...to za daleko zaszło. Mel w końcu zebrała w sobie resztki śmiałości i energicznie zastukała kołatką. Nie musieli nawet czekać na odpowiedź ponieważ drzwi przechyliły się same.                        "Widzę że ten czas to albo bardzo ufny człowiek albo ewentualnie bardzo głupi"-stwierdziła Lara i zarobiła kopniaka od Mel.              "Bądźcie obydwie cicho i może wejdźcie do środka,co?"- uciszył je Toby i wszedł do środka rozglądając się uważnie. Dziewczyny szybko poszły i za nim i o mały włos nie potknęły się o....małego robocika! Dopiero teraz zauważyły,że biega ich tu mnóstwo.                                            "Coraz zdumiewajęcej...."- skomentowała Mel i szła przed siebie ciągnąc za sobą Larę,którą chyba bardziej interesowało co te robociki mają w środku. Nagle przed Tobym pojawił się całkowicie inny robocik....był ubrany w zielony sweter,szkiełko oraz miał jakby srebrne "włosy".   "Wi-t-tam państwa! Nazywam się Wilkins. Lecz co tu robicie? Najjaśniejszy Pan raczej nie spodziewał się....takich....gości."- spytał uprzejmie "służący" ,który wyglądał na zdenerwowanego i miał ręce pełne roboty.                    "Chcielibyśmy porozmawiać z jaśnie Panem Czasem....mamy nadzieję,iż jest taka możliwość?"-spytała Melanie uprzejmie.            "No cóż....raczej wątpię...przykro mi,ale Pan ma dzisiaj nadzwyczaj ważne spotkanie!"- powiedział przejęty i jakby też lekko przerażony.                                         "Mam gdzieś jego "ważne spotkania" my mamy ważną osobę do uratowania więc zejdź mi z drogi albo wyjmę nóż!"-zagroziła Lara,a Melanie patrzyła na Wilkinsa przepraszająco. Jednak Lara nie zważała już na nic i pociągnęła Melanie i Tobyego za sobą. Nagle usłyszeli ciche kroki i przeraźliwy chichot....dziewczęcy chichot... zobaczyli cień postaci. Dziewczyna miała krótkie szare włosy,złote,mechaniczne oczy,całą rękę w zegarkach oraz jeden zegarek na łańcuszku na szyi, miała czarną sukienkę ze złotymi łańcuchami.                        "Szukacie szczęścia tam gdzie jest czas?"- spytała dziewczyna opierając się o ścianę.                      "Kim jesteś?....."- spytała Mel.         "Mam na imię Clocky! I jestem córką....czasu. Wiem że to do niego macie sprawę....mogę wam pomóc!"-zaoferowała Clocky patrząc na Tobyego conajmniej dziwnym wzrokiem,a Lara przytuliła się do niego na wszelki wypadek.                                            "Jeśli możesz to....proszę zaprowadź nas do swojego ojca. Mamy do niego bardzo ważną sprawę,która nie może czekać ani sekundy dłużej!"-powiedziała Mel przejęta. Nagle Mel zauważyła,że ktoś właśnie przechodzi przez tunel.                   "Panie i Panowie...oto najpotężniejszy....Czas!"-ogłosiła Clocky,szarpnęła Tobyego i pobiegła w stronę swojego ojca...    Hejoooo!!! Kto się cieszy z długaśnego rozdziału?😊 Sama się sobie dziwię że chciało mi się tyle pisać😊 Miałam wprawdzie napisać jeszcze rozmowę naszych bohaterów z Czasem,ale już się poddałam😂 Znowu w rozdziale nie ma Tarranta,ale to nie moja wina,że w tym filmie póki co było go tak mało😢 Ale na szczęście potem będzie go zdecydowanie więcej więc....JEJ!!!!😍 Miłej niedzieli i w ogóle ostatniego tygodnia przed wolnym 😊.

Jawa i Sen to dwie różne rzeczy!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz