Minęły cztery miesiące od wypadku samochodowego. Podobno to cud, że w ogóle przeżyłam. Ojciec się mocno wkurzył. Teraz nie mogę nawet wychodzić z domu. Nie mogę się kontaktować ze światem zewnętrznym. Z tego co wiem Edith została oskarżona o mój wypadek. Jednak uciekła. Oberwało się oczywiście mi za to i to bardzo mocno. Nadal mam wiele siniaków na ciele.
Usiadłam na łóżku, dłonią głaszcze materiał pościeli. Kiedy byłam nieprzytomna, miałam dziwną wizję. Wiem, że ta kobieta to moja mama. Odwiedziła mnie. Chcę ją jeszcze raz zobaczyć. Ta bardzo chcę jej o wszystkim powiedzieć. O tym jak traktuje mnie ojciec, że tęsknię za nią. Pojedyncza łza z prawego oka spłyneła po moim policzku. Spróbuję może teraz się uda...
Położyłam się i ułożyłam się w wygodnej pozycji na boku. Wcześniej zasloniłam okno zasłoną, aby zapanował półmrok w moim jasnym i sterylnym pokoju. Zamknęłam oczy.
- Mamo. Przyjdź do mnie.Stałam w dziwnym pomieszczeniu. Wszystko tu było chłodne. Dominowały zimne barwy, w głównym stopniu biel. Nie było tu żadnego okna, a światło dostarczały żarówki, których światło było białe i nieprzyjemne. Ciarki przeszły mi po plecach. Rozejrzałam się zaciekawiona. Przy jednej ścianie stały jakieś dziwne jakby komory. Wypełnione dziwnym płynem. Coś w nich było. Podeszłam bliżej i oniemiałam. Zobaczyłam siebie samą... ale byłam mała. Wyglądałam tak jak miałam sześć lat. Spojrzałam na inne komory. Były tam umieszczone zdeformowane wersje mnie. Jedna nie miała kończyn, druga miała cztery ręce i nie miała nóg. Następna miała, aż trzy pary oczów. Zasłoniłam usta dłoni. Stuk... Stuk. Ktoś wszedł do pomiestzrenia. Szybko spojrzałam za siebie i ujrzałam mojego ojca i Edith, ale miała białe włosy i oczy. Co tu się dzieje. Edith podeszła do jednego ze stołów z przedziwnymi probówkami.
Mój tata podszedł do komory gdzie byłam ja... znaczy ta wersja mnie najbardziej udana. Chyba mnie nie widzą. Lloyd westchnął.
-Edith dlaczego ona nie wygląda jak Maddi? Chciałem aby była jak ona.
Ciocia przewróciła oczami.
- Nie mamy jej materiału genetycznego, więc czego oczekujesz? Zane i ja mieliśmy tylko twój. Jednak zaprogramuję ją tak, aby przypominała Maddi... choć nie wiem czy to dobry pomysł. Była niestabilna uczuciowo. Tak samo jak jej durny braciszek. Tak czy siak zostawiła nas i zlikiwadowała swoje "dane" z tego świata jak i z tamtego gdzie popełniła to swoje szlachetne samobójstwo. - powiedziała spokojnie i chłodno. Jakby nie była tą ciepłą osobą, którą znam.
- Dlaczego tylko jedna się udała? - zapytał mój ojciec. Co trochę mnie zdruzgotało. Udała się...
- No cóż ten osobnik najlepiej się przyjął. W reszcie zaszły zmiany genetyczne podczas gdy Zane przy nich majstrował czy coś. Nie znam się tak na tym. Ja tu odpowiadam za to aby jej wszepić odpowiednie wspomnienia z jej "życia". Chociaż to nie takie łatwe, dlatego część jest moich ale odpowiednio zmodyfikowanych. - odparła i dziwnie się uśmiechnęła, tak trochę psychopatycznie.
-Szkoda, że musiałem uciszyć Wu. Gdy się o tym dowiedział chciał ją zniszczyć. Wiesz co powiedział? Że nie mogę bawić się w Boga. Nie mogę tworzyć życia. Ale teraz staruszek wącha kwiatki od spodu. - zaśmiał się cicho.
- Wiesz Kai wie co zrobiłeś...-zaczęła Edith, ale mój ojciec szybko jej przerwał.
- O to się nie martw. Opuścił już Ninjago. Tak samo Jay i Nya oraz ich bachory. Nikt mi się nie postawi. Będę miał dla siebie Maddi.
- Wiesz, że ona ci jej nie zastąpi. Nie jest jej klonem.
- Zastąpi. A jak nie to ją zabiję. Zabiję.
Do moich oczu napłynęły łzy, a cała wizja się zatrzymała w miejscu. Poczułam ciepłą dłoń na moim ramieniu.
- Avalon. Wiem, że to bolesne, a Lloyd posunął się za daleko, ale wiesz co? Jesteś prawdziwa. Żyjesz, oddychasz, czujesz, kochasz... jesteś piękną i wspaniałą istotą. - usłyszałam piękny oraz działający kojąco głos kobiety. Odwróciłam się, ale nikogo tam już nie było. Jednak w swojej głowie uslyszałam coś jeszcze.
"Odwiedź Edith i śnij. Wszystko ci pokażę moje słońce"Obudziłam się i podniosłam się do siadu dłońmi zasłaniłam oczy. Słone łzy zaczęły spływać mi ciurkiem po policzkach, niczym rzeka. Rzeka pełna smutku i trosk. Nie mogłam się poruszyć. Całe moje ciało jest sparaliźowane. Moje życie... to kłamstwo.
- Maddi -
- Da radę musi dać - szepnęłam sama do siebie i oddaliłam się w nicość. Świat zwany Wielkim Ogrodem. Gdzieś tu rośnie ogród z wszystkimi roślinami ze świata. Głupcy i naiwne dusze błądzą w jego szukaniu. Ja natomiast mam jeden cel. Użyć mojej duszy, aby chodź trochę podleczyć życie stworzone przez Lloyd'a. Życie naszej córki.Testy już niedługo, a ja zamiast się uczyć piszę dla was rozdział ~.~
Ale musiałam bo zdałam sobie z czegoś sprawę
W tym miesiącu mija rok odkąd tu dołączyłam.
Do tej wspaniałej społeczności.
Ale dopiero od 11 miesięcy jestem LadyCrazyFox
Ktoś tu znał moją pierwszą nazwę?😎
Edith: Kogo to obchodzi ? *trzyma bicz *0.0 Help me
Edith: Do nauki!!! -.-#
Smok: Właśnie -.-
Ktoś może zawołać Smoczego Zabójcę? Please...
Następny rozdział piszę po testach
Bye
CZYTASZ
Ninjago- Pamiętasz mnie?
FanfictionBycie córką wybawiciela Ninjago nie powinno być takie złe prawda? Wiele dziewczyn marzy, aby to Wspaniała Zielony Ninja był ich ojcem, kochankiem, chłopakiem bądź mężem. Dlaczego to piszę? Piszę to ponieważ jestem Avalon Garmadon, córka Wielkiego...