Gabriel
Obudziłem się na kolanach Dawida wtulony w jego pierś. Poczułem jak kręci mi się w głowie, a po chwili prawie zwymiotowałem.
-Źle się czujesz? – zapytał troskliwie chłopak. – Masz chorobę lokomocyjną?
-Skąd mogę o tym wiedzieć? –warknąłem zirytowany. Poczułem, że zraz zemdleję.
-Uznam, że ten ton jest spowodowany twoim niskim samopoczuciem i tym razem ci odpuszczę – poinformował spokojnie Dawid i polecił kierowcy otwarcie wszystkich okien na oścież.
Mężczyzna wykonał polecenie i po chwili po samochodzie szalał wiatr. Świeże powietrze...zapomniałem już jak pachnie. Zaciągnąłem się cudownym zapachem deszczu i skierowałem głowę w kierunku otwartego okna. Przysunąłem się do niego, tym samym schodząc z kolan właściciela i zacząłem ciężko oddychać, próbując wchłonąć jak najwięcej leczniczego gazu. Zachwiałem się lekko, a srebrnowłosy złapał mnie w pasie.
-Już lepiej? – zapytał z dozą zmartwienia.
Zamrugałem parę razy, próbując zrozumieć sens jego słów. Mój mózg był jak ciąg kół zębatych, do którego jakaś myśl docierała dopiero, gdy cała konstrukcja była w ruchu. Przed moimi oczami zaczęły pojawiać się mroczki. Zatkałem usta ręką hamując odruchy wymiotne.
-Gabriel! – do moich uszu dotarł przestraszony krzyk Dawida, odwrócił mnie w swoją stronę i lekko mną potrząsnął.
Jak się oddycha? Po tej myśli mój umysł zalała ciemność.
-Gabriel! Wstawaj! – do moich uszu dotarł zaniepokojony głos srebrnowłosego.
Po dłuższej chwili otworzyłem powoli oczy, które niespodziewanie spotkały się ze wzrokiem Dawida.
-Jak masz na imię i ile masz lat? – zapytał z ulgą dziewiętnastolatek.
-Gabriel, lat osiemnaście – odpowiedziałem szybko, aby nie sprowadzić na siebie gniewu mężczyzny.
-Dobrze – mężczyzna uśmiechnął się z ulgą - zaraz będziemy – oznajmił, a ja uświadomiłem sobie, że jesteśmy na świeżym powietrzu. W dodatku mój właściciel niósł mnie jak księżniczkę.
-Czemu mnie niesiesz? – zapytałem zaskoczony i zamachałem nogami. Chciałem upewnić się, że na pewno wiszę w powietrzu.
-Okazuje się, że nie możesz jeździć samochodami. Obrzygałeś mi całą tapicerkę na tylnych siedzeniach.
-Bardzo przepraszam – mruknąłem zawstydzony i skuliłem się w objęciach starszego. Zupełnie tego nie pamiętam.
-Nic nie szkodzi, to nie twoja wina.
Dawid jest wyjątkowo wyrozumiały. Byłem pewien, że mój kupiec będzie mnie wykorzystywał i pastwił się nade mną. Tak jak każdy którego napotkałem w moim życiu. Nie mogę pojąć, że srebrnowłosy miałby być inny.
Szliśmy tak jeszcze chwilę, gdy moim oczom ukazał się pagórek na którego szczycie stała willa. Wokół budynku wznosiło się rozległe i solidne ogrodzenie z cegieł.
-Czemu nic nie mówisz? Lubię z tobą rozmawiać – dziewiętnastolatek przerwał przyjemne milczenie i analizowanie przeze mnie otoczenia.
- Mogę mieć kolczyki? – zapytałem od niechcenia, ale Dawid był wyraźnie zaskoczony tym nieoczekiwanym pytaniem.
Zadałem to pytanie, ponieważ to było pierwsze co przyszło mi do głowy. Muszę wykonywać rozkazy, inaczej zostanę zraniony.
-Jasne – odpowiedział po chwili, po czym poprawił mnie w swoich ramionach tym samym mnie podrzucając.
CZYTASZ
Obrzydliwa zabawka
Teen FictionGabriel nienawidzi siebie już od zawsze. Po trzynastoletnim pobycie w domu dziecka zostaje porwany i umieszczony w przytułku. W tym nietypowym i zapewne nielegalnym miejscu eksperymentuje się na młodych ludziach. Lecz Gabriel nie był zwykłym obiekte...