Bill pov.
Dlaczego ten DEBIL podrywa moją kruszynkę (i kto to mówi?) co za palant, {T/I} jest moja. Ale czy to nie jest dla niej pokusa, czy hipnoza tak bardzo na nią działa? Kurde on umie lepiej hipnotyzować ode mnie!
- Bill zrób coś! Lepiej być nie patrzył jak twoja kruszynka, całuje się z najgorszym z najgorszych.
- Czekaj słyszysz to?
- Co to za kroki?
- On się oddala, a {T/I} idzie za nim jak zaczarowana, on coś knuje.
- Wiem że mnie pragniesz, chodź ze mną. Głoś odbijał się echem i kusił jak najlepiej mógł
- Luckas...ja chcę...więcej...- Wyjęczała. Straciła kompletnie nad sobą kontrolę, była oczarowana jego urokiem tak bardzo że nie potrafiła się pohamować. Postanowiłem działać.
Reader pov.
Szłam patrząc cały czas na oczy, można byłoby nawet powiedzieć że nie widziałam świata poza nimi (serio, było ciemno, a w świetle widziałam hipnotyczne oczy więc czego innego miałabym się uczepić?) nie wiedziałam czemu ale chciałam patrzeć na nie cały czas, jakby miały mnie uratować ze wszystkich moich zmartwień. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, to było niemożliwe, albo co najmniej za trudne dla mnie. Lecz zauważyłam że światło gaśnie a słodki głos powoli cichł, zaczęłam za nimi biec ale z każdym krokiem wydawały się gasnąć jeszcze szybciej, aż w końcu ogarnął mnie strach i mrok. Nigdzie nie widziałam żywej duszy. Wszystko ogarnęła ciemność. Coś z zaskoczenia złapało mnie za ramiona, zadrżałam i stałam jak wryta. Poczułam ciepły oddech muskający moją szyję. Ten zapach...
Bill...
- Kruszynko, jesteś bezpieczna, już jestem, nie bój się.-Dobrze było znów go słyszeć.
- Co się stało?
- Byłaś pod wpływem hipnozy.
- Co?!-W ciemności usłyszałam maniakalny rechot wypełniający całą salę.
- Dzięki mojej mocy nie świadomie zgodziłaś się na umowę. Oddaj mi się.
- Nie świadomie.
- Ale i tak się zgodziłaś. Zostajesz tu czy tego chcesz czy nie! Tak odpłacasz się za ten okropny pocałunek!
- Zrywam umowę!
- Nie możesz kochana, od teraz należysz do mnie.
My pov.
Coś oplotło cię znienacka trzymając w szczelnym uścisku.-Komnata znów przybrała światła i dzięki temu spojrzałaś co cię tak trzyma-czarne łańcuchy.
- {T/I} Nie!!!-wrzasnął przerażony Bill.
-Pragniesz więcej? Czułaś się zahipnotyzowana?-drwił z twoich wypowiedzi podczas transu.
- Jesteś obłąkany Luckas. Warknęłaś starając uwolnić się z bolesnego uścisku. Twarz diabła wyrażała rozkosz i zachwyt.
Podobało mi się gdy mówiłaś podczas transu. Mogłabyś to powtórzyć?-Mówił zbliżając się do ciebie wolnym krokiem.- Na początek naszej wspólnej przygody zostaniesz troszeczkę zmaltretowana.
Bill mimo iż był silny nie mógł w tamtym momencie wykonać, żadnego ruchu.
- Ból jest taki...afektywny.
- Zostaw ją, psychopato!
- Ha! I kto to mówi? Bill Cipher-demon snu i umysłu, który lubił tworzyć chaos!- Wtedy uświadomiłaś sobie że te plotki o chaosie to czysta prawda. Ale to już przeszłość.
- Zawrzyj układ ze mną.
- Ha! Chyba sobie śnisz!
- Nie, wcale nie. Jeśli wygram oddasz mi {T/I}.
- A jak ja wygram, to oddasz mi ją i nigdy, ale już nigdy jej nie zobaczysz.
- Bill, błagam nie!-wrzasnęłaś dusząc się i płacząc.
- Robię to dla ciebie kruszynko. Zgadzam się, ale wybieram do swojego sojuszu- Dippera.
- Niech ci będzie, ale czy ten dzieciak coś potrafi?-zapytał drwiąco wyraźnie rozbawiony.
- A żebyś wiedział. Po tych słowach w dłoniach Billa i Masona pojawiły się złote karabiny, całkiem jak w twojej grze. Zaś w rękach Luckasa ukazał się czarny wielki miecz w mrocznych barwach większy od samego właściciela. Zaczęła się walka, piękna a zarazem mroczna sala balowa zamieniła się w pole bitwy. A ty jako "główna nagroda" tego wszystkiego, oglądałaś i patrzyłaś jak walczyli twoi przyjaciele. Strzały karabinów i żelazne cięcia miecza wypełniły cały pokój. Luckas zamachnął się na Masona z mieczem i w tej chwili postanowiłaś zamknąć oczy bojąc się że chłopak go poćwiartkuje. Jednak on ku twojemu zdziwieniu walczył dalej dzięki swojej wcześniej wykorzystanej włóczni. Bill nie poddawał się i strzelał dalej, jednak przypadkiem strzelił w łańcuchy duszące się i mogłaś się uwolnić (no bo to był magiczny karabin nie?)
- Bill, daj karabin! Krzyknęłaś i w mgnieniu oka, w twoich rękach pojawiła się srebrna obrobiona kwiatami bazooka o niezwykłej sile.
- Ha! I ty masz mnie tym pokonać, laleczko?
- Ej przerabialiśmy to Lucyfer!- Zaczęłaś w niego strzelać jak szalona a on już prawie nie nadążał z czarowaniem kolejnych tarczy. W końcu o dziwo trafiłaś w niego.
- {T/I} Ty jesteś niesamowita! Krzyknął Mason i przytulił cię. A ty zarumieniłaś się momentalnie. Gdy tak się tuliliście, pocisk z nowo wyczarowanego karabinu Luckasa, który o dziwo nie został zabity, leciał prosto na Billa. Zobaczyłaś to i impulsywnie rzuciłaś się w stronę pocisku, ratując przy okazji Billa.Jęknęłaś z bólu. Usłyszałaś tryumfalny śmiech należący do najgorszego z najgorszych.
- Wygrałem {T/I}, pożegnaj się z Billem i oddaj mi swą duszę!
- Giń dupku!-Krzyknął Mason gdy akurat Bill klęczał przy tobie opłakując w twój obojczyk. Mason strzelił kilka razy a jego skrzydła się spaliły, a bez nich jego życie było niemożliwe.
-Bill...-jęknęłaś resztkami sił. Ból w biodrze był nie do zniesienia.
- Oddychaj, wszystko będzie dobrze obiecuję wyleczę cię z tego, kocham cię! Potrzebuję cię!
Zamknęłaś oczy a on w desperacko podniósł cię i wziął cię na ręce teleportując ciebie a zarazem Masona.
♥♥♥
CZYTASZ
Demon moich snów ♥ {Bill Cipher x Reader} ZAKOŃCZONE ✓
FanfictionGdy pewna dziewczyna (ty) ginie w śmiertelnym wypadku trafia do świata snów i spotyka pewną osobę...Lecz to nie zabójca jest winny jej śmierci... Uwaga!!! Ta opowieść zawiera następne wcielenie tego trójkąta i mieszka w jakiejś krainie między Nibyla...