Lato trwało w najlepsze. Zaczynał się dzień, mozolnie mijał, a za nim przychodził kolejny, poprzedzony następną duszną nocą. Później znów i tak ciągle, a schemat wydawał się niezłomny. Skrupulatnie zataczał koło, na domiar złego każdy kolejny dzień po brzegi wypełniając nudą.
— Wiesz, że to durne? — Jungkook obserwował starszego, którego głowa zwisała w dół, a sam chłopak leżał na jego łóżku.
Nadmiar znużenia musiał zostać jakkolwiek wyparty, a kilkudniowe mocowanie u Jeona wydało się idealną opcją dla blondyna, którego jasne kosmyki opadały teraz bezładnie, odsłaniając lekko błyszczącą od potu twarz.
— Co konkretnie? — Dopytał tamten, otwierając dotychczas zmrużone oczy i ciekawsko spojrzał na bruneta, w tym momencie przykładającego wargi do szklanki wypełnionej zimną lemoniadą, kilka godzin temu, tak profesjonalnie przez nich wykonaną.
— Głową będzie cię boleć — wytłumaczył, nie czując potrzeby wchodzenia w szczegóły. Może Taehyung nie był wybornie rozgarnięty, ale tak banalna analiza przyczynowo skutkowa nie sprawiłaby problemu nawet dziecku.
Jasnowłosy przekręcił się, kładąc się na brzuchu, lekko poczerwieniałą twarz obracając o sto osiemdziesiąt stopni. Przechylił lekko głowę i skrzywił się nieznacznie, na dziwny ucisk, który poczuł wewnątrz własnej czaszki.
— Taka perspektywa jest dużo ciekawsza — burknął, ignorując uśmiech satysfakcji, który kilka sekund temu błąkał się nieporadnie po twarzy Jungkooka. Młodszy wywrócił oczami i odstawiając uprzednio napój, położył się obok chłopaka, samemu zwieszając się głową ku podłodze.
Tae westchnął jedynie, wracając do poprzedniego ułożenia.
Obydwaj uznali, że świat na opak jest ciekawszy, zostając w takim ułożeniu przez kilka minut w kompletnej ciszy.
— Taehyung? — Jeon odezwał się niepewnie, nie wiedząc, czy rozmowa była teraz wskazana, a niszczenie nieprzerwanego milczenia dopuszczalne.
— Tak? — Odpowiedział mu drugi, zerkając na młodszego i splatając dłonie na swojej klatce piersiowej.
— W sumie, skąd znasz Jimina? — Był ciekawski, a ta kwestia także nie raz pojawiła się wśród jego zagmatwanych myśli. Kim spiął się nieznacznie, czego przecież dziewiętnastolatek poczuć nie mógł, leżąc w takiej odległości od drobnego ciałka blondyna.
— My... Ze szkoły podstawowej. — Wydukał nareszcie, zaciskając później wargi w cienką linię.
— Czyli długo się przyjaźnicie? — Brnął, co powodowało dosadne poczucie dyskomfortu u starszego. Nie lubił obracać się w tej tematyce, a mówienie o czymkolwiek z tym związanym, było wymagające.
— Powiedzmy, że wspierał mnie, kiedy reszta straciła wszelką wiarę.
Słowa zabrzmiały niezwykle tajemniczo i niejednoznacznie. Jungkook chwilę się nad nimi zastanowił, jednak nic ambitnego nie pojawiało się w jego zmąconym wiecznymi upałami mózgu. Cała postać Kima była niezrozumiała, a pomimo to, Jeon bał się być ciekawy.
Jakby ta niechęć Taehyunga udzielała się także i jemu.
— Miałbyś ochotę pójść na deskę? — Zaproponował mniejszy, na co to brunet tym razem spiął każdy mięsień.
Dwa dni temu Tae znów próbował go nauczyć jazdy, co oczywiście ponownie mu nie wyszło. Świadomość podpowiadała, by nie ośmieszał się ponownie, a sam fakt, iż zrobił to już dwa razy, tylko utwierdzał go w przekonaniu, że powinien pamiętać o swoich zasadach.
YOU ARE READING
Twice; vkook
FanfictionBo nie wszystko kończy się na drugiej próbie, a "do trzech razy sztuka" okazuje się niewystarczające. Czyli: Jungkook naginający własne zasady, bo Taehyung okazuje się tego wart. gatunek: fluff (lekki angst; niewykluczony smut) ship: vko...