Kiedy błogą ciszę przerwało kolejne wymowne stęknięcie Jungkooka, Jimin od razu odrzucił swój kontroler gdzieś na bok, wstrzymując grę wyświetlaną na jego telewizorze. Młodszy posłał mu pytające spojrzenie, na co Park oczywiście odpowiedział tym samym. Sądził, że to on zasługiwał na wyjaśnienia w pierwszej kolejności.
— Dobra, Jungkook, co jest? — Zapytał, ówcześnie wypuszczając powietrze spomiędzy zaciśniętych warg. Dziewiętnastolatek jeszcze chwilę udawał, że nie wie o co rozchodziło się rudowłosemu, bo przecież nie był idiotą, by tego nie rozumieć. Nie wiedział jedynie jak powinien wyjaśnić swoje zirytowanie, dające o sobie znać w najróżniejsze sposoby.
— O co chodzi z Taehyungiem? — Wydusił nareszcie i o ile to on wcześniej rżnął głupa, tak teraz Jimin nie potrafił odpowiedzieć, bynajmniej nie rozumiejąc pytania.
— Co?
— Słyszałeś.
Jeon zaczął niespokojnie stukać paznokciami o plastikowego pada, wciąż tkwiącego w jego rękach. Rudzielec natomiast obawiał się, czy zdenerwowanie chłopaka nie przerodzi się w coś większego, a jego własność tym samym nie ucierpi. Młodszego naprawdę męczyły te godziny, kiedy jego umysł wracał do słów Kima, bądź samego Parka i starał się znaleźć powiązania. Nie wiedział jednak, który początek należał do danego końca, więc zwykle kończył wśród poplątanych wzajemnie teorii i przemyśleń. Był zdezorientowany i zagubiony, a taki stan rzeczy nie odpowiadał mu nawet w najmniejszym stopniu. Skoro miał przyjaźnić się z Tae, powinien wiedzieć to o czym tak niedyskretnie ta dwójka ukrycie wspominała. Przecież nie mogło okazać się przypadkiem, iż ich słowa były tak łudząco podobne. Wiedzieli o czymś, co Jeonowi nie było wiadome, a on potwornie nie lubił słyszeć wszystkiego ostatni. Kiedy rozchodziło się o premiery jakichś gier, lub rzeczy z tym związanych; był jednym z pierwszych w sklepie, jak i na listach z najwyższymi wynikami. Teraz nie chodziło jednak o jego hobby, a faktyczne osoby. Na jego nieszczęście, o internetowych aktualizacjach uczuć nikt dotąd nie słyszał, więc jeśli chciał zrozumieć zachowania swoich znajomych, musiał się wysilić i samemu dotrzeć do prawdy. Liczył jednak, że rozmowa z Parkiem okaże się wystarczająca i nie będzie musiał na swoim kolejnym spotkaniu z Taehyungiem poruszać tego średnio wygodnego tematu.
— Jungkook, naprawdę nie wiem, o co pytasz — rudzielec jęknął, odchylając głowę nieznacznie do tyłu, wciąż jednak patrząc na drugiego. Ten natomiast zastanawiał się jak rozjaśnić sprawę, by ciemny i wyżarty przez całonocne granie mózg Parka zaczął działać.
— Mówiłeś, że byłeś przy nim, gdy inni się odwrócili. Ostatnio jak u mnie nocował, powiedział coś podobnego. Może w innym kontekście, ale wciąż, to dziwne. — Brunet nieporadnie wytłumaczył, starając się sklecić logiczną całość. Miał nadzieję, iż chłopak znajdzie w tej wypowiedzi przekaz podprogowy, tudzież pytanie, jakim było: o co wam cholera chodziło?
Niestety, nadzieja matką głupich, a Park Jimin pozostanie idiotą do końca swych marnych dni. Twarz starszego zastygła w jakimś dziwnym grymasie, oznaczającym zapewne, że logika weszła w tryb "stand by", a doczekanie logicznej odpowiedzi będzie mniej realne, niż zbudowanie cywilizacji na słońcu. Choć pewnie rudzielec kłóciłby się i w tej kwestii, uparcie twierdząc, że możliwe będzie budowanie z wody. Brak elementarnej wiedzy oczywiście usprawiedliwiałby fakt, iż owy płyn wyparowałby nawet nie będąc blisko powierzchni tej ognistej gwiazdy. Jednak to nie był dobry czas, by szukać w wymysłach Jimina fizycznych poprawności i minimum realizmu. Rudzielec miał wybujałą wyobraźnię, a jego beztroskie patrzenie na świat nie raz budziło w Jungkooku coś na wzór zazdrości. Też chciałby kiedyś niczym dziecko uwierzyć w wodne domy, lub chociażby samego siebie. Cóż, nawet tego nie przewidział dla niego świat.
YOU ARE READING
Twice; vkook
FanfictionBo nie wszystko kończy się na drugiej próbie, a "do trzech razy sztuka" okazuje się niewystarczające. Czyli: Jungkook naginający własne zasady, bo Taehyung okazuje się tego wart. gatunek: fluff (lekki angst; niewykluczony smut) ship: vko...