Nawet jeśli nie mogli zjeść i przyszło im wracać na piechotę w ciemnościach, żaden nie narzekał. Taehyung ściskał Głupiego, jakby ktoś miał zaraz zabrać jego nową zabawkę.
Jungkooka niejako śmieszył fakt, iż starszy z pełną powagą obwieścił, że godność misia brzmi "Głupi". Choć to nadal lepsze niż pierwsze wersje, jak chociażby "Kookie", czy inne rodzaje zdrobnień imienia starszego z nich. Brunet wolał, by Tae miał tylko jednego Jungkooka, jeśli już w ogóle. Nie mógł przecież konkurować z głupią wypchaną zabawką. Dokładnie, dlatego Głupi został Głupim, a żaden Głupi nie stanowi konkurencji dla Jeona, prawda?
Młodszy tak zamyślił się nad porównywaniem swoich i pluszaka szans na względy Tae, że nawet nie zauważył kiedy stanęli na skręcie, a Kim posyłał mu wymowne spojrzenia, sugerując tym, że jego dom jest w tamtym kierunku. Cóż, mózg Jungkooka jednak dosyć mozolnie łączył fakty i kilka chwil zajęło mu zrozumienie tych dyskretnych kiwnięć głową.
— Jungkookie? — Kim odezwał się pierwszy, nie wiedząc, dlaczego tamten stoi jak słup i nie drgnie nawet o milimetr. W końcu to niecodzienne zachowanie.
— Wiesz, musiałbym iść dalej prosto, bo mój dom jest w zupełnie inną stronę, więc — wybełkotał, a niższy ledwo wyłapał kolejne słowa. Bynajmniej nie rozumiał. Przecież Jeon mógł pójść z nim i na przykład zostać u niego.
Co prawda nawet Jimin nie dostąpił tego zaszczytu, gdyż Taehyung miał dziwną potrzebę spania samemu. Miał wrażenie, że spędzenie z kimś nocy nie jest dla niego. Naprawdę wielką wagę miało dla niego takie nocowanie i niejako byłoby to przełamanie się w pewnych kwestiach. Do tego przecież dążył odkąd zrozumiał, że nie dostał szansy po to, by żyć w izolacji i bać się wszystkiego. Musiał być normalny, a przynajmniej tego pragnął. Pragnienia wypada spełniać.
— Nie wygłupiaj się, nie masz żadnych autobusów, jest ciemno i nie pozwolę ci iść samemu. — Taehyung zaprzeczył stanowczo, chyba po raz pierwszy udowadniając w swoim zachowaniu, że faktycznie jest straszy i jego zdanie liczy się bardziej. Bo jakim byłby przyjacielem, gdyby pozwolił Jungkookowi wlec się taki kawał po nocy?
Jeon jednak nie wyglądał na wielce zadowolonego. Jeśli ktoś nocował u niego, mógł być spokojny, bo w końcu był u siebie. Tkwiąc jednak w domu kogoś innego, zawsze miał dziwne poczucie lęku. Nie potrafił go wyjaśnić, jednak naprawdę dziwnie czuł się, siedząc komuś na głowie. Poza tym, gospodarz w każdej chwili mógł go wyrzucić, co dla Jungkooka było aż nazbyt znanym procesem. Ale ludzie nie wyrzucali go z domu. Większość wyrzuciła go z serca, pamięci, pozostawiając samemu sobie, jakby jego istnienie było warte co najwyżej kolejnego przepełnionego zmęczeniem wydechu. Ludzie oddychają całymi dniami i nocami. Pomimo iż właśnie ta czynność trzyma ich przy życiu; stała się pospolita. Nikt nie zwraca uwagi na powietrze, które codziennie wdychamy. Ono przecież ciągle jest i nie zniknie z dnia na dzień, niezauważenie.
Jednak co jeśli tak oczywiste rzeczy postanowiłyby odejść, czując się niedoceniane, albo zwyczajnie znużone aktualną rolą? Co jeśli obudzilibyśmy się pewnego ranka, by zabrać pierwszy świadomy tego dnia wdech, a jedynie co poczulibyśmy, to suchość i pieczenie w gardle? Bolesne skurcze w klatce piersiowej, słabość, a potem ponowne zamknięcie oczu. Jungkookowi nie raz wydawało się, iż tracił powietrze, a siły na kolejne wdechy zanikały. Stracił osoby, dla których codziennie się starał. Nie rozumiał więc, jakim cudem nawet teraz nerwowo nabierał powietrza, bijąc się z myślami? Dlaczego pomimo braku powietrza, wciąż żył?
—Wiesz, mogę cię odprowadzić i potem wrócić — zaczął niepewnie, choć tłumaczenie się wcale nie było jego mocną stroną. Zawsze gubił się wśród własnych myśli i tym razem nie było inaczej. Słowa zaczynały się plątać, a on nie wiedział, która z wymyślonych wymówek brzmi najwiarygodniej.
YOU ARE READING
Twice; vkook
FanfictionBo nie wszystko kończy się na drugiej próbie, a "do trzech razy sztuka" okazuje się niewystarczające. Czyli: Jungkook naginający własne zasady, bo Taehyung okazuje się tego wart. gatunek: fluff (lekki angst; niewykluczony smut) ship: vko...