- Ah - Popatrzyłam na chłopaka. On tylko się uśmiechnął. No debil. - Matki są w kuchni - Odwróciłam się żeby pójść do swojego pokoju ale chłopak mnie zatrzymał.
- Mam na imię Ashton. To co powiesz? - Uśmiechnął się i przeczesał palcami ciemne włosy. Ledwo go znam a już jestem wkurzona.
- No oczywiście że... Tak. - Mruknęłam, mówiąc sarkastycznie zdanie.
- Wo, naprawdę? Myślałem że będzie trudniej - Uśmiechnął się szeroko. No chyba nie. On nie mógł tego na poważnie wziąć.
- Nie.
- Jak nie?
- To był sarkazm idioto.
- Ja to wziąłem na poważnie.
- To twój problem. - Wysyczałam i ruszyłam do swojego pokoju.
- Czekaj no.
- Juliett! Zaproś gościa do swojego pokoju. - Usłyszałam wołanie mamy. No oni sobie chyba jaja ze mnie robią.
- Yhhh, nie idź za mną. - Warknęłam do chłopaka. Jego oczy się tylko zaświeciły jak usłyszał to co mu powiedziałam.
- Pójdę.
- Ygh
---
Ashton POV
Pod wieczór siedzieliśmy przy stole. Dziewczyna posłała mi nerwowe spojrzenia, co mnie strasznie bawiło.
- Uznałyśmy z Rosą iż będziecie razem dojeżdżać do szkoły. Julie i tak nie ma jeszcze prawa jazdy a nie ma potrzeby żeby tłukła się do szkoły busem.
- Nie zgadzam się. - Odpowiedziała szybko dziewczyna - Dam sobie radę sama.
-Oh, przestań już. Przesadzasz Juli. Będziesz dojeżdżać z Ashtonem i nie ma dyskusji.
Widziałem po dziewczynie że była na skraju wytrzymania a ręce były zaciśnięte w piąstki. Urocze.
- No, skoro już to mamy omówione to może pójdziecie na górę? Chcemy pogadać. - Odezwała się moja mama. No dla mnie nie ma problemu ale dziewczyna była czerwona na twarzy. Zaśmiałem się pod nosem i wstałem.
Dziewczyna miała jasną cerę. Na policzkach i nosie miała ledwo widoczne piegi.
Miała niesamowicie szare oczy. Niby taki kolor nudny, a u niej wygląda to..
- Halo, słuchasz mnie? - Dziewczyna machała mi ręką przed twarzą. A ja się wzdrygnąłem. Zapewne podczas moich rozmyślań coś do mnie mówiła, ale jej tak jakby nie słuchałem.- Mogłabyś powtórzyć?
Julie wywróciła szarymi oczyskami ale powtórzyła.
- Pytam się, o której mam podejść pod twój dom jutro.
- oh, podejdź o ósmej. W dziesięć minut tam dojedziemy.
Dziewczyna usiadła na łóżku, szczycąc mnie swoim przenikliwym spojrzeniem. Pokój był przybrany w szarościach, lecz był urządzony przytulnie. Na Łóżku były porozrzucane miękkie, kolorowe poduszki a nad łóżkiem wisiały lampki. Meble były w większości białe. W pokoju panował porządek lecz na krześle leżała czarna bluzka z jakimiś sznureczkami z przodu. Nie wnikam. Rzuciłem jeszcze raz wzrokiem na dziewczynę. Wyglądała cholernie bezbronnie, lecz podejrzewałem że to tylko przykrywka. A Julie jest niesamowicie silna.
Nic nie mówiąc usiadłem obok niej i ją przytuliłem. Julie sie wzdrygnęła na mój dotyk. Nikt jej nie tuli?
- Co ty... A w sumie to.. Tul mnie. - Westchnęła. - Ash? A powiesz o co chodziło ci z tym tekstem przed drzwiami? - Zapytała cichutko.
- To dłuższa historia. Opowiem ci ją kiedyś. No chyba że..
- Przestań. Nie znam cię...
- Ale mnie tulisz.
- Sam zacząłeś.
- Oh cicho już bądź.
Julie pov
Ash jest... Dziwny. No bo kto normalny przytula od tak nieznajomą laskę? No chyba że faceci z tego miasta tak już mają. Oczywiście sama nie narzekam bo chłopak jest naprawdę... Urodziwy.
Westchnęłam i zaczęłam szarpać się z zapięciem stanika. Ciężko się rozpina to cholerstwo, zwłaszcza w bluzce.
A każda dziewczyna ma taki zwyczaj że musi się jak najszybciej pobyć tego ustrojstwa gdy nigdzie już mają nie wychodzić do ludzi. Staniki aa cholerne nie wygodne, każda dziewczyna to wie.
Rzuciłam materiał w kąt pokoju. Nieznajomy wyszedł już dwadzieścia minut temu, ale teraz jest tu tak jakoś pusto.
Nie żebym narzekała czy coś, mam go gdzieś, o.Rzuciłam się do łóżka i ze słuchawkami w uszach zasnęłam.
CZYTASZ
Rainbow for you | Liv
Ficțiune adolescențiAsh POV Wszedłem do pomieszczenia w którym panował półmrok. Jedyny słup światła dawała lampka, która błyskała - włączając i wyłączając się. Jestem zły. Wkurwiony. - o co ci chodzi, co? Ana! - warknąłem w stronę smukłej sylwetki dziewczyny. - Nic...