Zaczynamy maraton:) Myślę, że zbliżamy się do końca tej książki. Będzie miała około 30 rozdziałów.
Maja POV:
Powoli zaczynałam przyzwyczajać się do warunków panujących w tym miejscu. Niska temperatura,nie doskwierała mi tak jak na początku. Coraz częściej łapałam się na tym, że myślałam o tym miejscu jak o domu. Czyżbym przyzwyczaiła się do myśli, że już nie wrócę do Polski? Nie, niemożliwe. Moja rodzina na pewno zamartwia się i będzie mnie szukać do skutku. Chociaż...raczej nie wpadną na pomysł, że mieszkam na Alasce. Teraz kiedy jeszcze okazało się, że Rick jest, a właściwie był bratem Scotta, wszystko się skomplikowało. Pewnie cała jego rodzina mnie znienawidzi. Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego Lucas stanął po mojej stronie? Od początku pokazywał, że nie pała do mnie zbytnią sympatią. Poświęcił własnego syna, aby mnie ocalić.
Po tym wszystkim musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie byłam w stanie patrzeć na jego martwe ciało. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Nie potrafiłabym spojrzeć im w oczy i powiedzieć co się stało. Dobrze, że Scott nie zauważył jak wybiegam z domu. Nie pozwoliłby mi nigdzie iść, chciałby rozmawiać i pewnie po jakimś czasie wyciągnąłby ze mnie całą prawdę, a w tedy znienawidziłby mnie. Nie wiem czemu, ale ta myśl cholernie mnie zabolała.
Mróz stawał się nie do wytrzymania, spojrzałam w niebo, zaczynało się ściemniać. Pora wracać. Westchnęłam, nie chciałam się z nikim widzieć. Samotność jest doskonałą towarzyszką, niestety muszę się zmierzyć z rzeczywistością. Poza tym nie mogę zostać w tym lesie na noc. Mimo grubej ilości ubrań, zamarzłabym po kilkunastu minutach. To miał być tylko spacer, jeśli nie wrócę przed zmierzchem,pomyślą, że uciekłam.
Skierowałam swoje kroki w stronę domu Scotta. Nie dziwię się, że tyle osób tam mieszka. W końcu ta posiadłość wygląda jak mini pałac. Trzy piętra z czego dwa składają się na sypialnie. Do tego wielki salon połączony z jadalnią. Kuchnia, spiżarnia i piwnica. Nie wspominając o tym, że w każdym pokoju jest łazienka i garderoba. Nawet nie chcę myśleć ile to wszystko kosztowało.
Moje rozmyślania przerwało ciche popiskiwanie. Ledwo je dosłyszałam przez hulający wiatr, ale wydawało mi się, że dobiega z niedaleka. Stanęłam, nasłuchując kolejnych dźwięków. Nie myliłam się. Z pobliskiego rowu dochodziło skomlenie jakiegoś zwierzęcia. Podeszłam bliżej i zajrzałam w głąb dziury. Mały wilczek, próbował wspiąć się na górę. Niezbyt mu to wychodziło, zamarznięta ziemia i warstwa śniegu nie pomagała mu w tym. Rozczuliłam się, kiedy zaczął strzepywać z swojej główki śnieg, który spadł na niego, podczas kolejnej próby wydostania się z pułapki. Nie mogę go tak zostawić, to nie wchodzi w rachubę. Położyłam się na ziemi i wyciągnęłam ręce w stronę wystraszonego zwierzęcia. Odskoczył jak najdalej, najwidoczniej bojąc się mnie.
- Malutki, spokojnie, nic ci nie zrobię, chodź,pomogę ci. - Próbowałam nakłonić go, aby podszedł do mnie. Wolałam nie ryzykować i nie schodzić na dół. Znając moje szczęście pewnie sama bym tam utknęła. Zwierzę niepewnie zbliżyło się do moich wyciągniętych ramion i obwąchało mi ręce. Kiedy chciałam go złapać, myślałam, że znowu ucieknie. O dziwo bez problemu pozwolił mi na wyciągnięcie go.- Możesz wracać do domu.- Wstałam i otrzepałam się. Ja też powinnam już dawno tam być. Ruszyłam biegiem w stronę rezydencji. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mały wilczek biegnie za mną.- Hej, nie możesz iść ze mną. Idź do swojej watahy.- Mały zaczął skomleć, po czym zaczął ocierać się o moje nogi. No i jak ja mam mu odmówić?- No dobrze, ale chodźmy już.- Ponownie zaczęłam biec. Ciekawe co Scott powie na nowego lokatora. Mam nadzieję, że nie będzie zły.
Jak się podoba? Piszcie w komentarzach, one naprawdę motywują do dalszego pisania:)
CZYTASZ
Wilczy instynkt ✔
WerewolfDziewiętnastoletnia Maja zostaje brutalnie zgwałcona. Po tym wydarzeniu, boi się wyjść z domu, nie potrafi zaufać żadnemu mężczyźnie, a co noc nawiedzają ją koszmary związane z tym wydarzeniem. Po nieudanej próbie samobójczej, trafia do szpitala. Ta...