23. Oznaczenie

4.7K 239 6
                                    

Scott POV:

- Scott, ja chyba...zakochuję się w tobie. 

Co poczułem kiedy usłyszałem te słowa? Szczęście? To mało powiedziane. Mój wilk wył z zachwytu, a ja nie mogłem powstrzymać radości, która mimowolnie wykrzywiła moje usta w niemałym uśmiechu. Moja maleńka, nareszcie nie patrzy na mnie tak, jakby chciała mnie co najmniej wykastrować.To najlepszy dzień mojego życia. Pocałowałem ją zachłannie, ponownie dzisiejszego wieczoru. Jestem taki szczęśliwy. Postanowiłem przejść o krok dalej i wsunąłem ręce pod jej bluzkę. Poczułem jak się spięła, ale postanowiłem kontynuować swoją wędrówkę aż dotarłem do jej biustu. 

- Scott, nie, przestań. - Powiedziała płaczliwym głosem. 

Natychmiast się od niej odsunąłem, po jej twarzy spływały łzy. Kurwa, przez to wszystko zapomniałem co ona przeżyła. Ten skurwiel ma szczęście, że ojciec zabił go szybko i bezboleśnie, gdyby trafił w moje ręce umierałby bardzo wolno, wręcz błagałby mnie o śmierć.

- Przepraszam, skarbie. Poniosło mnie.- Scałowałem jej łzy, nie mogę patrzeć na to jak cierpi. 

- Nie zrobiłeś nic złego, ja, po prostu boję się. To wszystko,wraca do mnie. Boję się, że znów poczuję ten ból.

- Przy mnie nie musisz się niczego bać, nie zrobię ci krzywdy. Nigdy nie zrobię ci tego co ten skurwiel. 

- Scott, to był twój brat i...

- Nie! On był moim bratem do momentu w którym postanowił ciebie skrzywdzić. Nie żałuję, że umarł, żałuję, że to nie ja zadałem mu cierpienie. 

- Nie nienawidzisz mnie? 

- Kochanie, jak mógłbym cię nienawidzić? Kocham cię.

W jej oczach ponownie zalśniły łzy. Powiedziałem coś złego, cholera, uraziłem ją czymś. 

- Scott...to, najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałam.- Chlipnęła.- Ja, nie mogę ci powiedzieć tego samego, jeszcze nie, ale dziękuję ci, dzięki tobie zaczęłam żyć jak dawniej. Bez strachu, bez obawy, że znowu spotka mnie to samo co wtedy. 

Maja POV:

Dopiero teraz to sobie uświadomiłam. Musiało minąć tyle czasu, abym zdała sobie sprawę, że dopiero przy moim mate, poczułam się bezpieczna. Owszem, na początku mu nie ufałam. Kto ufa swojemu porywaczowi? Potem była wściekła za to, że przyprowadził tą dziewczynę do domku, mimo, że miał mnie. Właśnie! Ta sprawa nadal nie została wyjaśniona. Nie odpuszczę mu tego tak łatwo. Następnie, to jak mnie pobił. Tego mu nigdy nie wybaczę, ale po części rozumiem jego gniew, ale tylko po części. Dużo tego się nazbierało, fakt, jednakże nigdy nie czułam strachu przed jego dotykiem. Nie zmusił mnie do współżycia. Chce żebym czuła się komfortowo. Tyle razy martwił się o mnie. Nawet zaakceptował to, że przyniosłam dziecko do jego domu, co ewidentnie nie było mu na rękę. 

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, ciesząc się jego bliskością, nie jestem jeszcze gotowa na sex, ale pocałunki i przytulnie sprawiają mi przyjemność. 

- Skarbie? 

- Hmm...- Zaczęłam, robiłam się coraz bardziej śpiąca. Jedyne o czym marzyłam to o śnie. 

- Daj mi się oznaczyć. 

Słodko...za słodko. Czas zrobić jakąś dramę. Dzisiaj nie wstawię już żadnego rozdziału, trzeci dzień maratonu zrobię jutro, ponieważ rano wyjeżdżam na cały dzień i wracam dopiero w poniedziałek. Jeszce raz życzę wam WESOŁYCH ŚWIĄT:)

Wilczy instynkt ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz