24. Jackson

4.4K 234 6
                                    

Maja POV:

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, ciesząc się jego bliskością, nie jestem jeszcze gotowa na sex, ale pocałunki i przytulnie sprawiają mi przyjemność.

- Skarbie?

- Hmm...- Zaczęłam, robiłam się coraz bardziej śpiąca. Jedyne o czym marzyłam to o śnie.

- Daj mi się oznaczyć. 

- Co?-Spojrzałam na niego zdziwiona. 

 - To...- Wypowiedź Scotta przerwało głośne pukanie do drzwi.- Jesteśmy zajęci! Wynocha! 

Najwyraźniej nie zniechęciło to naszego gościa, który po chwili wszedł do środka i jakby nigdy nic wskoczył na łóżko, wpychając się przy okazji pomiędzy mnie i bruneta. Chłopiec wtulił się we mnie, mówiąc, że śnił mu się koszmar. Podniosłam głowę i zobaczyłam wkurwionego Scotta. Czy on jest zazdrosny o dziecko? 

- Daj spokój, nie powiesz mi chyba, że będziesz się denerwował na niego? - Powiedziałam, po czym zepchnęłam go z siebie i ułożyłam tak, że leżał za mną, natomiast chłopiec przede mną. Nie usłyszałam odpowiedzi, jedynie ciche parsknięcie.

- Chcesz spać z nami, mały?- Chłopiec pokiwał główką, wtulając się w mój brzuch. Chyba zaczął włączać mi się instynkt macierzyński, bo poczułam chęć zaopiekowania się tym chłopcem.- Jak masz na imię?- Dziwne, że dopiero teraz go o to pytam, ale wcześniej nawet nie było okazji, jak układałam go do snu, to zdążyłam przebrać go w piżamę, a potem od razu zasnął. 

- Jackson, a ty? 

- Ja jestem Maja, a ten humorzasty pan za mną to Scott, nie musisz się go bać, nie zrobi ci krzywdy. Jutro poszukamy twoich rodziców zgoda?- Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w główkę. 

- Ja, nie mam rodziców. 

- Jak to nie masz?- Scott wychyli się zza mnie i spojrzał na chłopca. 

- Jakiś wilk ich zabił. Bronili się, ale on był bardzo silny, mi się udało uciec. 

- A twoje stado?- Dopytywał.

- Nie mieliśmy stada. Schowałem się w tej dziurze, ale kiedy chciałem z niej wyjść to nie mogłem.

Biedactwo. Ten chłopiec tyle przeżył, widział śmierć swoich rodziców. Nie możemy go zostawić samego. Nie ma takiej opcji. 

- Scott, nie zostawimy go, prawda?- Spojrzałam na mojego mate, jednocześnie robiąc oczy kota ze Shreka. 

- Jutro rano porozmawiam o tej sprawie z ojcem, a teraz śpij maleńka, wszyscy jesteśmy zmęczeni. 

Scott POV:

Tak jak obiecałem Mai, wstałem rano i skierowałem się w stronę gabinetu mojego ojca. Zapewne się nie zgodzi na tak absurdalny pomysł, ale warto spróbować. Który alfa przyjmie do swojego stada nieznanego wilka? Nie wiadomo czy wczoraj powiedział prawdę, być może wcale nie stracił rodziców, a gdzieś indziej ma swoje stado. Kiedy dotarłem pod właściwe pomieszczenie, zapukałem w drewniane drzwi, a kiedy dostałem pozwolenie na wejście, wszedłem do środka.

- Tato, mam do ciebie sprawę.

- Chodzi o tego małego, prawda?

- Skąd wiesz?- Nie ukrywałem swojego zdziwienia, ten chłopiec pojawił się  tu zaledwie wczoraj, a ojciec już o nim wie.

- Lydia mi powiedziała, podobno Maja znalazła go w lesie. Wiesz o tym coś więcej?

- Powiedział nam, że jakiś wilk zamordował jego rodziców, a on sam nie ma stada. Maja chciałaby, abyś przyjął go do naszej watahy, ale ja nie popieram jej pomysłu. Decyzje zostawiam tobie. 

- To jeszcze dziecko, niech zostanie z nami, przynajmniej dopóki nie dowiemy się więcej informacji na jego temat. Poza tym, myślę, że twoją mate ucieszy ta informacja, zasługuje na trochę szczęścia, po tym wszystkim co spotkało ją przez Erica. 

- Nawet mi o nim wspominaj!- Warknąłem kiedy przypomniałem sobie co ten skurwysyn zrobił mojej ukochanej. 

- Uspokój się, jego już nie ma. Idź do swojej mate i powiedz jej co postanowiłem w sprawie tego chłopca. 

Przepraszam, że wstawiam dzisiaj, a nie wczoraj, ale wróciłam późno do domu i od razu poszłam spać, nawet nie miałam siły myśleć o napisaniu czegokolwiek. Jest to ostatni rozdział maratonu, do końca książki zostało już tylko sześć. Jeśli do tego czasu wybije pod tą książką 1K wyświetleń, to będę miała dla was miłą niespodziankę;)

Wilczy instynkt ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz