• 1 •

255 17 1
                                    

- Dzień dobry, Cyntia tak? - zapytała mnie i moją mamę pani z recepcji.

- Tak, Cyntia Carter - przedstawiłam się niechętnie.

- Ja jestem Sylwia. Miło cię poznać. Poczekaj chwilę, pójdę po twój plan i rozkład zajęć - nie odpowiedziałam.

- Pa córeczko! - powiedziała mama słodziutkim głosem.

- Taaa... Papa. - nawet na nią nie spojrzałam. Nie potrafię, za to co mi zrobiła.

Chwilę przyglądałam się parkingowi, na którym kilka minut temu stało auto mojego taty. Teraz wydawało się tam pusto i smutnie.

- Już jestem. - powiedziała z uśmiechem kobieta, trzymając w ręku teczkę i kilka kartek.

- Więc tak. Tu masz plan lekcji i rozkład - podała mi dwie kartki.

- Tu jest mapa szkoły, klucz od pokoju, kalendarz, numery telefonów i regulamin naszej szkoły i internatu. - dostałam białą teczkę, do której schowałam dodatkowe dwie kartki.

- Chodź, teraz zaprowadzę cię do twojego pokoju. Mieszkasz w nim z Amelią. Pokój ma łazienkę, duże łóżko, kilka szafek i biurko. Stoliczek i dwa krzesła oraz telewizor. Obok ciebie mieszka Elizabeth z Pegi.

Weszłyśmy na pierwsze piętro.

- Tu mieszkają chłopcy. - poinformowała mnie Pani Sylwia.

Kiedy znajdowałyśmy się na piętrze numer dwa, Sylwia skierowała się prosto aż do drzwi o numerze 113.

- To tutaj. Lekcje zaczynasz od poniedziałku. Potem do ciebie przyjdę, zobaczyć jak się miewasz. Do zobaczenia. - to mówiąc poszła w stronę schodów.

Weszłam nieśmiało do pokoju. Na jednym z łóżek leżała jakaś dziewczyna, pewnie Amelia. Popatrzyła na mnie obojętnie i wróciła do przeglądania czegoś na telefonie.

- Emm... Cześć - przywitałam się.
- Taa.. - odpowiedziała. Widać, że mnie polubiła.

- Będę z tobą mieszkać - poinformowałam ją.

- Tak, wiem, niestety... - odpowiedziała.

Postanowiłam tego nie drążyć. Zaczęłam się rozpakowywać, a że miałam tego trochę to robiłam to do kolacji. Przebrałam się w czarne leginsy i szarą bluze z napisem i dużym kapturem.
Wyszłam z pokoju, zostawiając tam Amelię i skierowałam się w stronę schodów. Wpatrzona w mapę szłam przez kolejny korytarz szukając jadalni. Nagle poczułam mocne uderzenie i upadłam na podłogę. Mapa wypadła mi z ręki i leżała pod nogami sprawcy tego... Wypadku? A może to ja nie uważałam? Stał przede mną wysoki brunet, bardzo przystojny.

- Mała, nic ci nie jest? - zapytał.

- Nie, wszystko okej. To moja wina, przepraszam. Zagapiłam się w mapkę i...

- Jesteś tu nowa? - przerwał mi i podał rękę.

- Tak, dziś mój pierwszy dzień - wstałam z jego pomocą i lekko się zaczerwieniłam.

- Jestem Ethan - uśmiechnął się do mnie, ukazując swoje dołeczki.

- Cyntia, miło mi - odwzajemniłam uśmiech.

- Idziesz na kolację? - zapytał.

- Tak, właśnie szukałam jadalni.

- Chodź zaprowadzę cię.

Szliśmy razem przez korytarz, wszyscy się na nas dziwnie gapili. Nie zwracałam na to uwagi, w końcu jestem nowa.
Doszliśmy do jadalni.

- Siadasz ze mną? - zapytał Ethan.

- Emmm... Tak, jasne.  - zgodziłam się. Poszliśmy na koniec stołówki.

Cały czas rozmawialiśmy i się śmialiśmy. Nagle do stołówki weszła Amelia i jej wzrok od razu padł na mnie i Ethana. Nie była zadowolona tym, że z nim siedzę, zabijała nas wzrokiem. Ethan zauważył, że coś jest nie tak i zapytał:

- Coś się stało..?

- Nie, nic... Poprostu mieszkam z taką Amelią i nie do końca się lubimy. Znaczy.. Ja do niej nic nie mam, ale ona od początku jest dla mnie wredna i nie zwraca na mnie uwagi - tłumaczyłam.

- Współczuję. Ale ona tak do każdego. Uważa się za królową szkoły, nikogo nie szanuje. Kiedyś była inna.

- Skąd to wiesz? - zapytałam.

- Eh.. Tak się składa, że to moja była.


POTRZEBUJĘ POMOCYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz