• 2 •

228 17 0
                                    

Pożegnałam się z Ethanem i wróciłam do pokoju chwilę błądząc.

Do pokoju weszła pani Sylwia.

- Witaj Cyntia, jak tam? - zapytała w progu.

- A jak ma być? - odpowiedziałam chamsko - Matka mnie tu wysłała bo myśli, że jestem chora psychicznie.

- A na jakiej podstawie?

- Nie ważne.

- Cyntia, ja wiem - powiedziała pani Sylwia - wiem co robisz i co masz na rękach.

- Nie tylko na rękach... - urwałam ze smutkiem.

- Cyntia - zaczęła - Ja wiem, nie jest ci łatwo. Nikt nie mówił, że dorastanie będzie proste.

- Ale całe moje życie jest katastrofą - zaczęłam płakać. Do pokoju weszła Amelia i z pogardą na mnie popatrzyła. Oby tego nie słyszała..

- Cyntia, jutro przyjdź o dwunastej do mojego gabinetu.
Mówiąc to wyszła.

- Cyntia, tak? - zapytała Amelia.

- Emmm... Tak.

- No to posłuchaj mnie dziewczyno o dziwnym imieniu. Jestem Amelią, królową tej szkoły. Dziewczyną Ethana, największego przystojniaka w tej szkole - zaczęła tłumaczyć.

- Z tego co mi Ethan mówił to już nie jesteście razem - powiedziałam.

- Ty dziwko! Jak śmiesz?! 

- Nie nazywaj mnie tak! Nie jestem dziwką! - krzyknęłam.

- Taak... To się jeszcze okaże.

                           ***
Wstałam rano około dziewiątej. W pokoju nikogo nie było, naszczęście. Ubrałam się w krótką, czarną bluze z kapturem i białe spodnie z dziurami na kolanach. Do tego czarne buty i czarna torebka od Channel.
Włosy spięłam w niedbałego kucyka i założyłam dwa pierścionki. Zadowolona spojrzałam w lustro. Nie było tak źle. Postanowiłam iść na spacer, w końcu była słoneczna sobota i wolne od szkoły. Jak tu nie skorzystać?
Wyszłam z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i słuchawki. Włączyłam ulubioną playlistę i skierowałam się w stronę wyjścia  z budynku.

- Cyntia! Cyntia! Halo! - usłyszałam kogoś krzyk za mną. Obejrzałam się i moim oczom ukazał się znajomy mi, uśmiechnięty brunet.

- Hej, księżniczko. Gdzie idziesz? - zapytał.

- Miałam iść na spacer. Chcesz iść ze mną?

- Jasne, czekałem aż zapytasz - zaśmiał się.

Szliśmy w ciszy, przez kilkanaście minut. Nagle Ethan postanowił przerwać ciszę.

- Czemu przeniosłaś się tu w połowie semestru?

- Moja mama mnie tu przepisała. Nie ważne. Długo by gadać. A ty? Długo tu jesteś? - zapytałam zmieniając temat.

- Od dwóch semestrów. Całkiem sporo.

- Tak, racja - powiedziałam.

- Wiesz... Jesteś inna niż wszystkie... - zaczął.

- Wiem, przepraszam.

- Nie o to chodzi! Inna ale w pozytywnym znaczeniu. Bardziej cicha, spokojna, delikatna - wytłumaczył zakłopotany.

- Aha...Miło mi - uśmiechnęłam się szczerze do niego.

- Szybko czas mija. Jest już jedenasta.

- O nie! Wybacz Ethan ale muszę wracać do ośrodka. Umówiłam się z panią Sylwią na spotkanie - powiedziałam.

- Dobrze, to do zobaczenia na obiedzie śliczna! - pożegnał się.

- Do zobaczenia...



POTRZEBUJĘ POMOCYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz