1. To nic takiego

364 30 1
                                    

~Hiyori~

- Panno Iki? Wszystko w porządku?

Na chwilę przestałam kaszleć.

- Tak, wszystko dob... - znowu zaniosłam się kaszlem.

- Idź do pielęgniarki.

- Yhm - pokiwałam niechętnie głową.

Było naprawdę zimno. Przez te ciągłe wyjścia z Yato i Yukine musiałam się przeziębić.

Pielęgniarka zwolniła mnie z pozostałych lekcji. Ruszyłam powoli w stronę domu Kufuku. Dawno tam nie byłam. Stęskniłam się już za wszystkimi.

- Hiyorin! - rzuciła się na mnie różowowłosa bogini. Zaśmiałam się. Naprawdę mi jej brakowało.

Nagle usłyszałam kłótnię.

- Jesteś tylko podrzędnym bogiem w dresach! - krzyknął Yukine wskazując palcem na Yato.

- Jak możesz tak mówić o swoim mistrzu?!

- To nie upoważnia cię do brania MOICH pieniędzy!

W końcu Yato mnie zauważył.

- Hiyoooriii! - przytulił mnie. Strasznie mocno. Serio. Zaniosłam się kaszlem. Byłam wdzięczna mojej chorobie. Uratowała mnie przed uduszeniem.

- Wszystko w porządku? - bóg odsunął mnie, lekko chwytając za ramiona i spojrzał na mnie badawczo.

- To nic takiego - uśmiechnęłam się. - Zwykłe przeziębienie.

- Masz gorączkę - stwierdziła zaniepokojona Kofuku.

- To nic takiego - powtórzyłam, jednak ta nie dała się zwieść.

- Wracaj do domu Hiyorin.

- Odprowadzę cię - zaproponował Yato.

Niechętnie się zgodziłam.

***********************************

~Yato~

- Nie wiem o co jej chodzi - marudziła Hiyori. - Przecież nic mi nie jest. Czuję się świetnie - jakby na potwierdzenie tych słów zaczęła kaszleć.

Milczałem. Widziałem, że dziewczynie coś dolega. Zamyśliłem się. Kiedyś zastanawiałem się nad powodem, dla którego Hiyori tak często chodziła na badania do szpitala. Doszedłem wtedy do wniosku, że to tylko przez to, że jej tata jest lekarzem. Gdyby jednak to był jedyny powód, dziewczyna nie rozchorowałaby się do tego stopnia. W końcu jej ojciec na pewno szybko by się nią zajął. Ta jednak była ciężko chora i niemożliwym było przeziębić się tak w ciągu jednego dnia. Musiała być w tym stanie już od jakiegoś czasu. Wobec tego... to musiała być choroba trudna do wyleczenia. Cóż. Niezbyt pocieszające stwierdzenie.

W końcu przyszliśmy do domu Hiyori. Spojrzała na mnie, a ja na chwilę wyrwałem się z zamyślenia.

- Uśmiechnij się - poprosiła. - Nie lubię, gdy jesteś smutny.

Po czym weszła do swojego domu.

***********************************

Przepraszam, że rozdział taki krótki :(
Postaram się kolejne napisać dłuższe. Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba ;) Do zobaczenia!

Nowa droga [Noragami] [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz