Rozdział ma 2 wersje. Starą na górze i nową na dole. ( )
Rano dziewczynę obudziły promienie słońca, spoczywające na jej twarzy.
- Następnym razem zasłonie te okna roletami.- Burknęła do siebie wstając. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 11. Zeszła na dół do kuchni myśląc, że tam znajdzie rodziców. Lecz zamiast nich zobaczyła karteczkę przyklejoną do szafki.
Hermiono
Rano zadzwoniła do nas babcia, że jest chora i zapytała, czy byśmy nie przyjechali jej pomóc. Nie budziliśmy cię ponieważ nie chcieliśmy byś coś podłapała. Będziemy w domu około 17. Obiad masz w lodówce. Spakuj się na jutro i posprzątaj trochę w domu.
Rodzice
Dziewczyna odłożyła kartkę i otworzyła lodówkę. Spostrzegła zapiekankę ze szpinakiem.
- Mama mnie rozpieszcza.- Uśmiechnęła się sama do siebie. Wyciągnęła dżem truskawkowy i zamknęła lodówkę. Z szafki wyjęła talerz i chleb. Zrobiła sobie dwie kanapki i poszła do salonu. Zaczęła jeść, szukając w telewizji cokolwiek do oglądania.
Gdy Hermiona zjadła, poszła posprzątać po sobie do kuchni. Później udała się do swojego pokoju. Wyjęła z szafy torbę i zaczęła się pakować.
Gdy już wszystko co potrzebowała było w środku, Hermiona odłożyła walizkę na bok. Wyciągnęła rzeczy, zabrała bieliznę i poszła do łazienki. Wykonała poranna toaletę i ubrała się w Szare długie dresy i czarną bokserkę.
Zrobiła jeszcze wysokiego kucyka i zabrała się za sprzątanie. Gdy uporała się z całym domem było kilka minut przed 15.
Nie mając pomysłu co ze sobą zrobić wzięła książkę i poszła do ogrodu. Usiadła na huśtawce i zaczęła czytać. Po około dwóch godzinach skończyła całą książkę. Pisnęła cicho i zaczęła się śmiać. Była zbyt podekscytowana by myśleć teraz o czym innym.
Jednak wstała i wróciła tanecznym krokiem do domu. Odłożyła książkę na miejsce i włączyła głośno piosenki. W całym domu rozniosły się dźwięki Prince Royce - Back It Up. Hermiona zaczęła tańczyć dalej uśmiechając się szeroko.
- Hermiona!- Dziewczyna usłyszała krzyk, który jakoś był głośniejszy niż lecąca piosenka. Niechętnie ściszyła muzykę i podeszła do matki.
- Jak babcia?- Zapytała, patrząc do torby, którą miał jej tata w ręce. Zobaczyła w niej pełno słoiczków. Domyśliła się, że to przeciery, dżemy i soki roboty babci.
- Dobrze, mam coś dla ciebie od niej.- Powiedział pan Granger, odkładając torbę na ziemię i podając córce kopertę. Brązowowłosa wzięła kopertę i chciała iść do z powrotem do salonu jednak zatrzymał ją głos jej matki.
- Mionka, 16 sierpnia przyjedzie do nas ważny gość. Dobrze by było gdybyś była w domu dzień wcześniej.
- Dobrze mamo.- Powiedziała i weszła do salonu. Usiadła w fotelu i otworzyła kopertę. Wyciągnęła list i naszyjnik.
Kochana Hermiono.
Wiem,że nie zrozumiesz teraz tego listu, ale mam nadzieje iż w niedalekiej przyszłości tak. Daje Ci ten naszyjnik, by przypominał on Ci o mnie. Kochałam Cię, kocham i będę kochać. I zawsze będę z tobą. Wiem, że mój czas już nadchodzi, tak jak twój na zmiany. Nie mogę Ci teraz powiedzieć dokładnie jakie one będą, i skąd to wiem. Ale uwierz mi na słowo. Proszę Cie jeszcze, byś na koniec miesiąca zapytaj swojego ojca kto to jest Eileen. I jak miała na imię jej przyjaciółka. Pamiętaj o mnie, i o wszystkim co ci mówiłam.
Kocham cię Babcia.
Dziewczyna wpatrywała się w list analizując go dokładnie.
- Eileen. Eileen, gdzieś już to słyszałam. - rozmyślała
Jej gonitwę myśli przerwała mama, która stała nad nią z lekkim uśmiechem.
- Skarbie, co się stało?
- Nic, a miało?
- Nie, tylko wołam Cię i wołam, a ty nie odpowiadasz.
- Przepraszam, zamyśliłam się.- Powiedziała z przepraszającym uśmiechem.
- Chodź pomaluje ci paznokcie.- Powiedziała starsza kobieta i wyjęła z szafki potrzebne rzeczy. Po trzydziestu minutach Hermiona miała pomalowane paznokcie na jasny fiolet i na serdecznym palcu miała przyklejone naklejki małych kolorowych kwiatków.
Rozmawiała z matką, gdy usłyszały pukanie w szybę. Dziewczyna wstała i otworzyła okno, przez które wleciała sowa Ginny. Szybko odwiązała pergamin od zwierzęcia i przeczytała.
Hermi!
Moi rodzice będą jutro niedaleko twojego domu, więc zabiorą Cię ze sobą jak będą wracać. Bądź gotowa o 13. Weź aparat.
Twoja Ginny
- Co pisze?- Zapytała pani Granger, składając lakiery.
- Jej rodzice będą jutro niedaleko i przyjadą po mnie. Mam być gotowa o 13.- Odpowiedziała dziewczyna. Zauważyła, że niema nigdzie ptaka.
- To chodźmy już spać, bo jutro nie wstaniesz. -Stwierdziła pani Granger. Hermiona pokiwała głową i obie ruszyły do swojego pokoju.
------------------------------
M. <3
000000000000000000000000000000000000
CZYTASZ
Nigdy nie wiesz co się jutro zdarzy
FanficPo wojnie Hermiona zaczyna inne życie. Nigdy nie spodziewała się, takiego jutra...