Rozdział 28

613 26 0
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Hermiona pov. 


- Ron nie mogę ci nic powiedzieć, co do sprawy z Dafne.- Westchnęłam, kręcąc głową. Wiedziałam o co chodzi, ale wolałam to zachować dla siebie. 

- Dlaczego?- Popatrzyłam na Rona i widziałam, że naprawdę to go interesuje. Jednak nie powinno. 

- To zbyt prywatne. 

- Ale Hermiono co takiego się stało? Malfoy, Zabini i Nott wymyślali sposoby na pozbycie się go z tego świata. To musiało być coś poważnego.- Ron poderwał się na równe nogi i popatrzył na mnie z wyrzutem. 

- Nie mogę ci powiedzieć.- Wstałam i położyłam rękę na jego barku. Ścisnęłam lekko i miałam nadzieję, że się zacznie uspokajać jeśli pójdę. 

- Dlaczego? 

- Ponieważ tak naprawdę to ja nic nie wiem na ten temat. Dlatego nie mogę ci nic powiedzieć.- Nie czekałam na jego odpowiedź. Po prostu zaczęłam iść przed siebie. Powinnam już być w sali, ale nie miałam ochoty się śpieszyć. Dodatkowo chciałam by Ron dogonił mnie. Chociaż nie wiem, czy w ogóle będzie chciał ze mną dzisiaj jeszcze rozmawiać. 

Na szczęście chciał. Dogonił mnie gdy weszłam do zamku i złapał za rękę, zatrzymując. 

- A druga sprawa? 

Popatrzyłam na niego marszcząc nos. Po sekundzie przypomniałam sobie co wcześniej mówił. Pokręciłam głową, ciągnąc go i idąc schodami na pierwsze piętro. 

- Już zrywałeś z Lavender więc nie powinno być takiego problemu. 

- Zerwałem z nią jak byłem nieprzytomny. To się nie liczy. 

- To tu mamy problem. Wydaje mi się, że ona nie pozwoli ci zrobić to po cichu.- Znałam ją chociaż trochę. Wiedziałam, że prędzej przyzna się, że ma przedłużane włosy niż pozwoli zerwać Ronowi i by nikt o tym nie wiedział. 

- Tego się boje. Nie chce by każdy o tym gadał. 

- I tak będzie. Ron to Hogwart tu każdy o wszystkim gada.- Zaśmiałam się, stając przed drzwiami do sali transmutacji. 

- Jak zawsze masz rację.- Ron westchnął i otworzył drzwi, przepuszczając mnie w nich. Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do sali. 

- Dzień dobry pani profesor. Przepraszamy za spóźnienie.- Uśmiechnęłam się do profesor McGonagall i wzrokiem odszukałam Abby. Siedziała w pierwszej ławce z Sophie i Harry'm. Za nimi siedziała Dafne i Pansy i było jedno wolne miejsce. Chciałam tam usiąść, ale zatrzymał mnie głos profesorki. 

- Gdybyście przyszli na początek lekcji wiedzielibyście, że ja ustalam gdzie kto siedzi.- Popatrzyłam na McGonagall ze zdziwieniem. O co tym razem jej chodziło? 

- Praca integracyjna?- Ron podszedł do ławki dziewczyn i usiadł pomiędzy nimi. Rozglądnęłam się po całej sali i dopiero to zauważyłam. Jeżeli w ławce siedziały dwie osoby z gryffindoru, to w środku siedziała osoba z slytherinu. I na odwrót. 

- Dokładnie panie Weasley. Hermiono usiądź. 

- Tak pani profesor.- Szybko przeszłam do ostatniej ławki, gdzie jako jedyne było wolne miejsce. Usiadłam pomiędzy Zabinim i Malfoy'em i rozpakowałam się szybko. Starałam się nie patrzeć na nich. I chociaż czułam, że Malfoy patrzy co chwilę na mnie to skutecznie go ignorowałam. 

- Cieszysz się Hermiono?- Usłyszałam szept Zabiniego przy swoim uchu. 

- Z czego?- Popatrzyłam na niego z uniesioną brwią. 

- Że w tym roku spędzisz tyle czasu z takimi przystojniakami.

- Chyba nie mówisz o sobie.- Warknął Malfoy, przez co na niego popatrzyłam. On też na mnie patrzył, lecz szybko odwrócił wzrok. 

- Mówię dokładnie o sobie.- Zabini zaśmiał się cicho i puścił oczko od Malfoy'a. 

- Już Granger wygląda lepiej niż ty. 

- Jakie wyznania.- Zaśmiał się i podniósł rękę do góry. Popatrzyłam szybko na profesor, która zauważyła go.

- Tak panie Zabini? 

- Czy mogę zmienić miejsce? Draco chce pobyć sam na sam z swoją przyszłą żoną i ja nie muszę wiedzieć co planują.- Czułam jak policzki robią mi się czerwone. 

- Zabini, debilu co ty pierdolisz?- Zawołał Malfoy. On też był lekko czerwony na twarzy. Ale to chyba tylko ze złości. 

- Panie Malfoy! Minus dziesięć punktów za słownictwo. I obaj macie się uspokoić.- Zawołała profesor i odwróciła się do tablicy. Popatrzyłam szybko na Malfoy'a, który ze złości oddychał szybciej. Za to Zabini chichotał cicho i zapisywał wszystko co profesor notowała na tablicy. 

- Zobaczysz Hermiono jeszcze wspomnicie moje słowa.- Powiedział, gdy zauważył, że na niego popatrzyłam. 

- W snach Zabini.- Pokręciłam głową i też zaczęłam przepisywać notatki. I ja tak mam wytrzymać rok? 




------------------------------------------------- 

Nie wiem czy powinnam, ale chciałabym zaprosić wszystkie osoby, które to czytaj do nowego opowiadania też w tematyce HP: 


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znajdziecie je na moim profilu. Dzisiaj pierwszy rozdział 


Dobranoc/Dzień dobry <3 

M. <3 


Nigdy nie wiesz co się jutro zdarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz