Rozdział 54

444 13 10
                                    


- A nie możesz po prostu do niej podejść i zagadać? - westchnął Ron, opierając brodę na ręce. Jego przyjaciel Harry popatrzył na niego z wyraźną irytacją i pokręcił głową. 

- Gdyby to było takie proste, to bym już dawno się z nią umawiał. - powiedział, prychając głośno. Usiadł na swoim łóżku i wzruszył ramionami. - To Parkinson, ona nie jest łatwa. 

- Jak każda dziewczyna. - tym razem to Ron wzruszył ramionami. Po chwili uśmiechnął się. 

- Nie uśmiechaj się. - jęknął Harry. 

- Dawaj mapę. - zignorował go rudowłosy. - Będziemy patrzeć gdzie jest i będziemy tam chodzić, byś mógł na nią wpadać. 

Przy ostatnim wyrazie chłopak zrobił cudzysłów, palcami w powietrzu. Potter westchnął ciężko, jednak wstał i z kufra wyciągnął poskładany pergamin. Po wypowiedzeniu odpowiedniego zaklęcia rozłożył mapę na łóżku i zaczął się jej przypatrywać. Ron stanął obok niego, również szukając. 

- Jest w lochach. Nic z tym nie zrobimy teraz. - Harry wskazał palcem na imię szukanej przez siebie dziewczyny i pokręcił głową. 

- Ale Dafne właśnie idzie z biblioteki. Jeśli się pośpieszę, to ją złapię! - zawołał Ron, wybiegając z dormitorium. Harry zaśmiał się w głos. Na mapie obserwował imię i nazwisko swojego przyjaciela, który naprawdę szybko biegł. W momencie gdy chłopak dogonił Dafne Greengrass, wiedział że nawet on potrafi szybciej zacząć działać. Więc dlaczego on - Harry Potter - chłopak, który walczył przeciwko najpotężniejszemu czarodziejowi, nie potrafi wymyślić planu na poderwanie dziewczyny, która mu się podoba? 

- Bo nie masz przy sobie Hermiony. - westchnął Harry, odpowiadając sam sobie. On wiedział dobrze, że gdyby nie jego brązowowłosa przyjaciółka, nie dałby sobie tak rady. Ale czy teraz by miała jak pomóc? 

Jednak nim odpowiedział sobie na to zauważył, że kropka z imieniem czarnowłosej piękności, porusza się. W skupieniu zaczął się jej przyglądać. Po krótkiej chwili wziął mapę w ręce i wyszedł z dormitorium. Zbiegł ze schodów i niezauważenie przez innych wyszedł z Pokoju Wspólnego. Spojrzał na mapę i ponownie odszukał tego jednego imienia. Dziewczyna szła właśnie korytarzem, niedaleko gryfona. 

Harry wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni i stuknął w pergamin, wypowiadając cicho " koniec psot ". Idąc przed siebie, obserwował z uśmiechem jak wszystko z mapy po kolei znika. Gdy pergamin był już całkowicie pusty, złożył go i wsunął do tylnej kieszeni. Powoli szedł korytarzem, zastanawiając się gdzie spotka ślizgonkę. Miał nadzieję, że ją spotka. 

Jak na zawołanie, skręcił w jeden z korytarzy i zobaczył przed sobą dziewczynę z jego myśli. Uśmiechnął się lekko, obserwując jej ruchy. Pansy szła kawałek przed nim. Miała na sobie zwykłe jeansy z szerokimi nogawkami, białą bluzkę i trampki. Włosy miała związane w wysoką kitkę, dzięki czemu jej szyja ładnie się prezentowała. Harry stwierdził, że nawet w takim zupełnie zwykłym wydaniu, jest piękna. 

- Ej Parkinson! - zawołał, podbiegając do ślizgonki. Dziewczyna zatrzymała się, słysząc swoje nazwisko. Jednak gdy zauważyła kto to, od razu wywróciła oczami i ruszyła dalej. Mimo wszystko odległość nie była duża i Harry potrafił szybko biegać, więc po kilku sekundach zrównał się z dziewczyną. 

- Czego chcesz Potter? - zapytała ślizgonka, nawet nie zwalniając. 

- Gdzie idziesz? - zapytał Harry, ignorując jej pytanie. Pansy spojrzała z ukosa na chłopaka i wzruszyła ramionami. 

- Przed siebie. 

- Przed tobą jest ściana. - stwierdził chłopak, patrząc na koniec korytarza przed nimi. Parkinson wywróciła oczami. 

- Potter nie chce mi się z tobą gadać. - westchnęła dziewczyna, zatrzymując się. - Mów co chcesz. 

- Chce iść z tobą na randkę. - powiedział szybko chłopak. Uśmiechnął się przy tym lekko, ale w środku stresował się. Pansy stała zaskoczona i patrzyła szeroko otwartymi oczami na gryfona. Powoli rozumiała, że chłopak naprawdę wypowiedział te słowa. 

- Co? - wydukała, jedyne co przyszło jej na myśl. 

- Możemy iść w sobotę do Hogsmeade. Pójdziemy na kremowe piwo, do miodowego królestwa, lub na jakieś ciastko. - Potter wzruszył ramionami. 

- W sensie my? W sobotę? - Pansy miała wrażenie, że nie docierają do niej słowa chłopaka. Zdawało się jej, że to sen lub jakieś halucynacje. Dlatego musiała dopytać, czy dobrze słyszała. Na jej pytania Potter cały czas kiwał głową. 

- Pasuje Ci jedenasta? - zapytał, unosząc brew.  

- Tak, raczej tak. - potwierdziła dziewczyna, kiwając głową. Gryfon uśmiechnął się szeroko. Złapał jedną ręką dziewczynę w pasie, przyciągając do siebie. Drugą lekko uniósł jej podbródek do góry. Pocałował delikatnie usta dziewczyny, jednocześnie nosem trącając jej nos. 

- Więc jesteśmy umówieni. - powiedział, ponownie składając delikatny pocałunek. 

- Jesteśmy. - wyszeptała dziewczyna, kładąc ręce na barkach chłopaka i mocniej przywierając do jego warg. 






------------------------------------------( 00:58 )----------------------------------------------

Przepraszam, że dopiero teraz rozdział ale nie miałam czasu dokończyć 

Ale mam nadzieje, że taki lekki się podoba ^^ 

Szykuje się randeczka! 

Dobranoc/Dzień dobry <3 

M. <3 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 07, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nigdy nie wiesz co się jutro zdarzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz