rozdział 4 - it's not right, but it is okay

5.3K 235 15
                                    


Rozglądała się po sali, szukając ofiary. A może mężczyzny, który spełni jej marzenia? Przyglądałem jej się z dystansu kilku metrów, choć moje ciało drżało i pragnęło podejść bliżej. Brat opuścił mnie i odszedł w stronę Nialla, który zachwycony również podziwiał Rosemary.

Miała w sobie niebywałą grację i delikatność.

Dziwka? Jakaż z niej z dziwka... Najpiękniejsza z najpiękniejszych.  Uśmiechała się promiennie do mężczyzn, którzy się w nią wpatrywali. Chciałem, aby mnie zauważyła, choć nie wyróżniałem się z tłumu. Dla niej byłem biznesmenem z plakietką "dużo na koncie".

Nie! 

Krzyknąłem w myślach, odrzucając od siebie tak okropną wizję. Anioły miały uczucia. Anioły widziały w drugiej osobie człowieka.

Jej niebieskie oczy natrafiły na moje. Nasze spojrzenia skrzyżowały się na bardzo długą chwilę, podczas gdy, prawie, wstrzymałem oddech. Sprawiała, że zapominałem, po co tu przyszedłem i że za kilka godzin czar pryśnie, a ja wrócę do swojego więzienia – domu.

Patrzyłem jak sunęła w moją stronę. Powoli, z delikatnością księżniczki. Uśmiechała się, a ja... Stałem, wpatrując się w nią jak w najpiękniejsze dzieło, z szybko bijącym sercem. 

– Dobry wieczór – wyszeptała zmysłowa.

Zamrugałem, lecz nie zniknęła. Była tutaj, rzeczywista.

– Zatańczmy – odpowiedziałem zaskoczony swoim zachrypniętym głosem.

Wyciągnąłem dłoń, a ona podała mi swoją, o wiele mniejszą. Pozwoliła poprowadzić się na parkiet, gdzie objąłem ją i powoli rozpoczęliśmy walca, bo taka muzyka wypełniła salon.

ekskluzywna✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz