Rozdział 5.

10K 956 151
                                    

Dziewczyna spakowała do swojej torby potrzebne książki. Musiała zostać jeszcze na kółko językowe, ponieważ ten przedmiot nie szedł jej najlepiej, a chciała dobrze wypaść w oczach nauczyciela.

- Na pewno zostajesz? - dopytała dziesiąty raz jej przyjaciółka - Via, widząc stan Caroline.

Car od zawsze była blada i krucha, ale w tamtym momencie wyglądała jak ściana, a jej ciało wyglądało na słabe, jakby unosiło się w powietrzu. Choć sama o tym wiedziała, przyzwyczaiła się do swojego stanu, zwłaszcza w takich sytuacjach.

Niebieskowłosa popatrzyła na Vie z przymrużonymi oczami, zamykając szafkę na kluczyk.
To nie było dla niej przyjemnością, aby siedzieć dodatkową godzinę w szkole, ale nie chciała nie zdać ostatniego roku, więc wybrała mniejsze zło.

- Wiesz, że muszę iść. - Westchnęła zmęczona.

Przyjaciółka przytaknęła i pożegnała się z Caroline, prosząc ją, aby od razu wróciła do domu po szkole. Oczywiście dziewczyna poczuła lekką irytację na Vie, ale przytaknęła głową. Od zawsze nie lubiła, gdy ktoś od niej czegość oczekiwał, nawet jej przyjaciółka.

Szła korytarzem, nucąc pod nosem piosenkę, która huczała w jej myślach. Nigdy nie umiała śpiewać, ale zawsze oczyszczała tym natłok myśli, a co najlepsze - ból głowy.

Jej kroki były ciężkie, ale lekko ospałe po całodniowej nauce, więc zdziwiła się, gdy usłyszała żwawy marsz. O tej porze nikt nie szwędał się po budynku, nie licząc osób, które na pewno siedziały teraz w kozie.

Podniosła wyżej głowę, szukając źródła hałasu.
Obracając się, zauważyła bardzo wysokiego chłopaka. Caroline nie była niską dziewczyną, ale on i tak przewyższał ją o kilkanaście centymetrów.
Jego rude włosy były potargane, a po sportowym stroju, Caroline rozpoznała w nim Patrica Gear'a.
Nie znała go dobrze, był w jej wieku oraz grał w szkolnej drużynie i może nie był typem "złego chłopaka", to dziewczyny uwielbiały z nim rozmawiać, czy po prostu być w jego towarzystwie. Caroline zawsze czuła przy nim jakąś dobrą energię.

Wróciła do swojego zajęcia, nie chcąc zostać przyłapaną na oglądaniu jego postury.

- Caroline, czekaj! - Usłyszała cichy chichot chłopaka, co jeszcze bardziej ją zgubiło.

Była znana w szkole pod względem innego wyglądu, charakteru i sposobu bycia, ale zawsze dziwiła się, że osoby, których kompletnie nie znała lub znała z widzenia, mówiły do niej po imieniu.

Spojrzała w jego stronę, ale ten stał centralnie obok niej, co odbiło się na szybszym zabiciu serca niebieskowłosej.

- Tak? - zapytała zaskoczona, robiąc krok do tyłu, aby spojrzeć na twarz chłopaka.

Ten zmarszczył brwi, widząc jej wygląd.

- Dobrze się czujesz? - Niepokój był słyszalny w jego głosie, gdy zauważył, że twarz dziewczyny była nienaturalnie blada, a na jej czole wystąpił lekki pot, choć w pomieszczeniu było chłodno.

Caroline poczuła irytację oraz kolejny ból głowy, ale znieważyła go.

- Tak, tak. Wszystko dobrze. - Potwierdziła, uśmiechając się lekko.

- Idziesz na kółko językowe? - zapytał, ruszając do przodu.

Chłopak zwolnił się na chwilę z treningu, aby skorzystać z łazienki, ale widząc stan Caroline postanowił, że odprowadzi ją do klasy.

Wiedział, że dziewczyna tylko udawała, że wszystko gra, ale tak na dobrą sprawę, nie znał jej, więc zostawił ten temat.

- Tak, tak. Muszę poprawić ocenę - powiedziała, odwracając wzrok.

Szli w ciszy, która była uciążliwa dla dziewczyny. Jej kroki odbijały się w jej głowie, a dłonie musiała zacisnąć na pasku od torby, bo zaczęły się pocić.
Odliczała sekundy, aż będzie mogła wejść do klasy. Nie wiedziała dlaczego, ale chłopak sprawiał, że nie czuła się dobrze, jakby wiedział coś o niej, ale czekał na jej ruch. Jak myśliwy na zwierzę.

- Car, to tutaj - zaśmiał się chłopak, gdy dziewczyna minęła drzwi od odpowiedniej sali.

Caroline zamknęła oczy i wzięła szybko wdech, bo czuła, że za chwilę wszystko wyjdzie spod kontroli.

- Dzięki - szepnęła, naciskając na klamkę.

- Caroline? - Zagadnął Patric, kładąc dłoń na jej ramieniu.

Dziewczyna westchnęła i popatrzyła na niego pustym wzrokiem. Powoli działał jej na nerwy, bo widział ją w taki stanie i jeszcze nie chciał odpuścić.

- Każdy problem da się rozwiązać - powiedział z powagą.

Caroline przytaknęła lekko zaskoczona, ale nie dała po sobie tego poznać. Weszła do sali, zostawiając chłopaka.

Patric patrzył na zamknięte drzwi i westchnął z niemocy.

Człowiek chce pomagać, nie wiedząc jak to zrobić.

Chat przyszłych samobójców.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz