Rozdział 9.

7.9K 927 169
                                    


Strata.
Nie jest uczuciem. To stan emocjonalny, w którym się znajdujemy.
Czy na stratę działa tylko jedna emocja? Nie, oczywiście, że nie.
Czujemy wtedy ból, złość, smutek, gorycz i wiele uczuć, których tak naprawdę nie umiemy opisać. Chcemy zniknąć, uciec, a zarazem pokazać, jak bardzo silni jesteśmy.
Nie da się tego zdefiniować jednym słowem. Jest zbyt obszerna na jedno pojęcie, może czasami nam się wydawać, że czujemy tylko złość, ale patrząc głębiej, czujemy również inne emocje, które wpływają na nas negatywnie.

Możemy poczuć różne odmiany straty: emocjonalna, duchowa, materialna. Choć wszystkie noszą tę samą nazwę, działają na nie różne czynniki.

Strata materialna.
Możemy stracić dom, pieniądze, nawet telefon. I poczujemy smutek - człowiek uwielbia się przywiązywać, zwłaszcza, gdy może widzieć te rzeczy: być ich pewnymi. Dla niektórych będzie to egoizm, bo to drugi człowiek powinien być na najwyższym miejscu, nie żadna rzecz, która została wytworzona.
Jednak każdy człowiek pracuje na to, co ma. Uczymy się, poświęcamy czas, pracujemy i zarabiamy, aby dąrzyć do tego, co zapragniemy. Oczywiście tylko od nas zależy, czy po drodze zapomnimy o rodzinie, przyjaciołach, czy tych wszystkich ludziach, którzy wpływali na nasz stan
Czy zapamiętamy o tym, że dzięki ich wsparciu, jesteśmy na swoim miejscu.

Można też doświadczyć straty emocjonalnej. Tutaj mam na myśli startę cząstki nas - najczęściej stratę drugiego człowieka, który był w naszym sercu. Przecież nie dajemy serca jednej osobie, bo otrzymuje je matka, ojciec, rodzeństwo, dziadkowie, ukochana osoba.
Czasami rozdajemy je za często, czasami za rzadko, ale jednak tracimy cząstke siebie dla innych. Nie da się nauczyć, kiedy możemy się dla kogoś poświęcić, a kiedy mamy odpuścić.
Człowiek potrzebuje oparcia, zaufania, kogoś do życia.

Dlatego tak bardzo cierpimy, gdy stracimy kogoś bliskiego, bo on zabrał kawałek nas. Można być zamkniętym i zimnym, ale nie da się uchronić przed stratą - zawsze odczujemy ją, gdy ktoś nas opuści.

Ale najtrudniej jest zrozumieć właśnie tę stratę. Można obwiniać siebie, Boga, lekarzy, czy nawet głupi los, który sprawił, że ktoś odszedł.
Ale nie należy karać siebie. Świat się zmienia, ludzie się zmieniają, nie da się uchwycić czegoś na całe życie. Lubimy zmiany, czasami są drastyczne, ale w końcu zauważamy, że to było dobre, że gdyby nie to nie bylibyśmy sobą.

Strata duchowa.
Może nie każdy może ją zrozumieć, bo łączy się ona z naszą wiarą. Nie chodzi mi tutaj tylko o wiarę w Boga, Budde, czy inne "duszki". Przez nasze całe życie wierzymy w wiele rzeczy: prawdziwa miłość; bezgraniczna szczerość; stu procentowe zaangażowanie.

Gdybyśmy w to nie wierzyli, nie mielibyśmy w życiu nic oprócz pracy, rzeczy materialnych i własnego nosa.
Po stracie wiary zamykamy się. Zraniona osoba nie chcę się wiązać, przyjaciel już nie zaufa jak kiedyś, a matka nie uwierzy kolejny raz synowi, gdy ten ją okłamie.

I kółko będzie się zataczało. Osoba, która została zraniona będzie odpychać innych, gdy zobaczy, że robi się poważnie.

Nie chcę zostać zraniona.

Przyjaciel nie powie komuś o swoich problemach, a druga osoba poczuje odrzucenie i zerwą kontakty, bo nie było zaufania - wsparcia.

Nie chcę zostać wykorzystana.

Matka będzie wypytywać dziecko, gdzie było, co się stało, aż w końcu potomek będzie miał dość i oddali się od rodzicielki.

Nie chcę zostać okłamana.

Każdy powie: wszystko ma początek i koniec.

I jest to prawdą - najpierw coś zyskujemy, aby to stracić. Człowiek musi wiedzieć, co było dla niego najważniejsze, musi uczyć się na błędach.

Ale w tym wszystkim nie chodzi o to, aby te błędy popełniać i doświadczać te same uczucia, ale żeby te błędy wykorzystywać, nie wystawiać na próbę naszych relacji.

Osoba, którą pokochamy, musi być na tyle dojrzała, aby rozumieć nasze potrzeby.

Przyjaciel nie może naciskać, ale nie może również zostawiać nas w potrzebie. Jeśli nam ufa, nie zostawi nas w dołku.

Matka ma prawo do wiedzy o swoim dziecku, ale nie ma prawa przetrzymywać je siłą w domu. Ale dziecko nie może zawodzić matki na każdym kroku.

Strata, choć boli, uczy nas wielu rzeczy, których człowiek może nauczyć się tylko na błędach.

***
Rozdział potrzebny do mojego opowiadania, ale również dla mnie samej i mam nadzieję, że dla was również ;)
Koniec maratonu!
Nin!!

Chat przyszłych samobójców.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz