rozdział 3

4 0 0
                                    

Dzień otwarty na długo zapadł mi w pamięci i z utęsknieniem czekałam na moment, w którym przekroczę próg ten pięknej szkoły, nie jako odwiedzający, lecz już jako uczeń, jako członek jednej wielkiej muzycznej rodziny. Zanim to miało nastąpić, wraz z bratem musieliśmy odbyć przesłuchanie składające się z kilku elementów. Brzmi strasznie, prawda? Ale takie nie było!!

Wchodząc do sali od rytmiki, od razu zauważyłam trzy osoby:  jedną siedzącą przed małym krzesełkiem, drugą przy pianinie oraz trzecią stojącą przy drzwiach. Będąc małą dziewczynką, bardzo bałam się rozmów z kimś, kogo wcześniej nie znałam, to również tyczyło się nawiązywania znajomości z rówieśnikami. O dziwo, wcale się nie bałam mimo, że właśnie od tego przesłuchania zależało moje być albo nie być w szkole ówczesnych marzeń.

-Dzień dobry, jak masz na imię?- zapytał miły brodaty pan, który uśmiechał się o mnie szeroko, pokazując na krzesełko przed nim, na którym miałam usiąść.- Nie martw się, to nie będzie nic strasznego. Pani Justyna wystuka za chwilę pewien rytm na klawesach, posłuchaj go i spróbuj powtórzyć, dobrze?

-Tak- powiedziałam i z uwagą zaczęłam słuchać. Rytm nie okazał się być prosty, mimo moich obaw,  zapamiętałam go od początku do końca, czym trochę zadziwiłam komisję.

-Dobrze, a teraz pan Tomek zagra Ci jakąś melodię na pianinie. Chcielibyśmy, abyś postarała się poruszać po tej sali zgodnie z tempem, które usłyszysz. Gotowa? Panie Tomku prosimy!

Muzyka jaka popłynęła z pod palców mężczyzny, była magiczna. Jednak wykonując to polecenie, czułam się głupio. Nie lubiłam uczucia, które wtedy mi towarzyszyło. Wstydziłam się pokazać to, o co mnie poproszono, ponieważ nie znałam tam nikogo i bałam się, że zrobię coś nie tak jak powinnam, a w efekcie nie dostanę się do szkoły muzycznej.

-Dobrze, a powiedz kochanie, na jakim instrumencie chciałabyś nauczyć się grać?- tym razem głos zabrała pani Justyna, która mówiąc to, weszła w głąb sali.

-Na skrzypcach!- powiedziałam, po czym moja twarz zakryła się rumieńcem.

-Ooo, to bardzo piękny instrument!- powiedział pan Jacek, który siedział naprzeciwko mnie.- Dobrze, już wiemy jak sprawa wygląda. Możesz już iść do mamusi.- powiedział, pokazując tym samym rząd białych zębów. Po czym odprowadził mnie do drzwi.

Teraz zostało czekać- pomyślałam i z uśmiechem wyszłam z sali.


Melodia życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz