20

4.5K 416 82
                                    

    – Dzień dobry, czy mogłaby mi pani powiedzieć, w której sali znajduje się Louis Tomlinson? Najprawdopodobniej w tej chwili rodzi. – Zayn wysłał pielęgniarce pewny siebie uśmiech.

    – Czy jest pan ojcem dziecka? – Kobieta spojrzała na niego surowo zza kontuaru.   

    – Nie, oczywiście, że nie. Czy wyglądam, jakbym był szalony? Ojcem jest ten przerażony, lokowaty chłopak, wyglądający jakby miał zaraz zejść na atak serca. – Wskazał palcem w kierunku przyjaciela, który trząsł się i chodził w kółko po korytarzu.

    – No dobrze. Chodźmy, zaprowadzę was. – Pielęgniarka ruszyła w stronę bruneta. – Pan jest ojcem dziecka Louisa Tomlinsona?

    – Tak.

– Czyli to… hm… – Kobieta zamyśliła się na chwilę.

    – Ale o co chodzi?
Zdezorientowanie.

    – Nic. Po prostu trochę inaczej wyobrażałam sobie “imbecyla, myślącego wyłącznie swoim małym kutasem, który nie przejmuje się niczym oprócz tego, jak się zaspokoić”.

    Cały korytarz wypełnił dziwięk głośnego śmiechu.

    – Oj, Harry. Masz porządnie przesrane.

    Osoba, która wypowiedziała to zdanie, poklepała chłopaka po plecach.

    – Zamknij się, Liam.
Rosnące przerażenie.

    – Chodźmy, nie mam całego dnia. Zaprowadzę pana do pana Tomlinsona.

    Harry ostatni raz spojrzał na swoich przyjaciół. Był tak przerażony, że nie potrafił się ruszyć.

    – Dasz radę, H. Pamiętaj, jakby Lou chciał cię zabić, jesteśmy tutaj na korytarzu. Nie bój się, wszystko się jakoś ułoży.

    – Dziękuję, Niall – powiedział, uśmiechając się lekko do przyjaciela.

please, leave a message || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz